Pani Alicja pokazała opozycji, co to znaczy mobilizacja. Sama protestowała w Lesku
"Daję szansę TVP. Jeżeli powiedzą, że w Lesku na Podkarpaciu była jedna osoba, to w końcu powiedzą prawdę, bo byłam sama" – napisała na Facebooku Alicja Fal. Zamieściła zdjęcie. Sama jedna protestowała w swojej miejscowości w obronie niezawisłych sądów. – Przeraża mnie to. Mam czworo dzieci i siedmioro wnucząt. Chciałabym, żeby im się dobrze żyło – mówi w rozmowie z naTemat.
Poszłam sama, myślałam, że jeszcze ktoś przyjdzie. A tam pusto. Stanęłam, zapaliłam znicz. Czekałam aż ktoś przyjdzie, ale nie było nikogo. Potem usiadłam jeszcze na ławce, wciąż myślałam, że może ktoś nadejdzie, ale nie.
Poprosiłam przypadkową osobę, żeby zrobiła mi zdjęcie. Sama może bym je zrobiła, ale nie byłoby widać sądu, a chciałam, żeby było widać napis.
Celowo zrobiła Pani takie zdjęcie?
Celowo. Żeby pokazać, że w Lesku też protestują, bo w telewizji pokazywali mapę z miastami, które będą protestować. Gdy zobaczyłam, że na tym małym kawałeczku naszej ziemi bieszczadzkiej nie ma ani jednego punkciku, to powiedziałam, że musi być choć jeden. To puste pole było bardzo widoczne. Pomyślałam, że nie pozwolę na to, żeby nic tu nie było.
Fot. Screen/Facebook
Oglądałam "Szkło Kontaktowe" i mówili, że władze podają ilość uczestników. To skłoniło mnie do tego napisu.
Dlaczego poszła Pani protestować?
Uważałam, że moim obowiązkiem jest pójść i zamanifestować moje poglądy. Kocham swoją Ojczyznę i nie jest mi obojętne to, co się obecnie dzieje w Polsce a przede wszystkim łamanie Konstytucji. Dlatego poszłam pod Sąd, aby to zademonstrować.
"Dziś sędziowie – jutro Ty" – pod takim hasłem 18.12 o 18:00 w wielu miastach Polski odbyły się demonstracje w obronie sądów.•Fot. Screen ze strony Ruchkod.pl
W pobliżu na ławkach siedzieli młodzi ludzie, byli dość głośni. I trochę było mi przykro, że młodzi nie chcą zamanifestować swoich poglądów. Ja już jestem stara. A przed młodymi przyszłość. Jeśli jeszcze potrwa to, co jest, to wtedy się opamiętają. Jak im zabiorą Facebooka, internet, to może wtedy do nich dotrze.
Oni powinni pamiętać, co im grozi. Że jeśli ktoś z nich pójdzie kiedyś do sądu walczyć o jakąkolwiek sprawę i jego przeciwnikiem będzie ktoś, kto ma powiązania z obecną władzą, to może nie doczekać się sprawiedliwego wyroku.
Jest Pani związana z sądami?
Nie. Nie mam nic wspólnego z sądem. Jestem na emeryturze, mam 68 lat. Jestem emerytowanym pracownikiem PKO.
Jestem osobą wierzącą. Mój ojciec był wielkim patriotą. Przez cały okres okupacji i cały okres komuny u nas w domu wisiały obrazy święte. Wisiał też orzeł w koronie, taki jak w tej chwili jest herbie. Całe życie ojciec nam mówił: To jest prawdziwe godło Polski. Uczył nas piosenek patriotycznych.
Wiedzieli o ojcu, że jest przeciwnikiem komuny i miał trochę przechlapane.
Jak z tej perspektywy ocenia Pani działania obecnej władzy?
Przeraża mnie to. Mam czworo dzieci i siedmioro wnucząt. Chciałabym, żeby im się dobrze żyło. Po prostu nie zgadzam się z tym, co obecny rząd robi. Najpierw zabrali się za Trybunał, potem za KRS, za sądy. Według mnie to wszystko zmierza do dyktatury.
Za komuny jeden rządził i jak powiedział, że czarne jest białe to musiało być białe. Teraz zaczyna robić się tak samo. I to mi się nie podoba.
Dlaczego Pani zdaniem w Lesku nie zaprotestowało więcej osób?
W Lesku są osoby, które nie zgadzają się z pewnymi rzeczami, ale myślę, że się boją, bo wszyscy się znamy. Na sześć tysięcy mieszkańców może dwa tysiące ma takie poglądy jak ja. Tak oceniam.
W małej miejscowości na Podkarpaciu taki protest musiał być aktem odwagi. Wielu ludzi Pani gratuluje. Ale nie boi się Pani reakcji innych mieszkańców?
Nie. U nas w Lesku wszyscy się znają, nie widzę antagonistycznych zachowań. Wszyscy żyją w zgodzie, ale unikają politycznych tematów. Takie rozmowy odbywają się tylko w znajomym gronie.
Ale dopiero teraz zobaczę, jak niektórzy się zachowają. Ciekawa jestem reakcji tych, o których wiem, że są za obecną władzą. Czy usuną mnie z Facebooka? Przestaną się kłaniać? Nie wiem.
Na razie na Facebooku dostaję ciepłe słowa, gratuluje mi rodzina z Polski, z zagranicy.
Fot. Screen/Facebook
Czasem się naprawdę dziwię, bo znam osoby mądre, wykształcone, które bardzo poważam. I nie mogę ich zrozumieć. Nawet nie rozmawiam z nimi na takie tematy.
Przeżyłam komunę. Za czasów komuny nie kryłam się tak z poglądami, jak teraz. Nie bałam się ani sekretarza partii, ani komendanta milicji. Lesko jest małym miasteczkiem, wszyscy się znaliśmy, otwarcie rozmawialiśmy. Jak ktoś należał do partii, to podczas spotkań ze znajomymi, oficjalnie się go krytykowało, opowiadało się kawały i nikt się nie bał.
A teraz jest inaczej. Uważam z kim rozmawiam.
Wielka siła TVP? Do wielu domów dociera tylko ta stacja.
Na pewno TVP jest powodem. Rozmawiałam niedawno ze znajomymi o pogodzie. Powiedziałam, że w TVN mówili, że będzie taka pogoda. A oni: to ty TVN oglądasz? Ubecką telewizję? Ręce mi opadły. Nawet nie chodzi już o tematy polityczne, ale o pogodę.
Można jakoś dotrzeć do tych ludzi?
Na obecną chwilę uważam, że raczej nie. Byłoby bardzo ciężko.
A tym innym, co bali się wyjść z domów. Co im by Pani powiedziała?
Żeby nie bali się wyjść i okazać swoje poglądy. Może przełamią się teraz? Może na następnych protestach będzie więcej osób? Może pokażą, że Podkarpacie to nie jest całkowity Ciemnogród? Tak jak cała Polska przeważnie nas, niestety, ocenia. Ja się do tego Ciemnogrodu nie przyznaję.