Grodzki reaguje na artykuł prawicowego portalu: "Tego wymaga rzetelność dziennikarska"
Tym razem uczciwość marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego podważa portal niezależna.pl, który zajął się majątkiem polityka. "Z oświadczenia majątkowego Grodzkiego wynika, że tylko w 2018 r. z prywatnej praktyki zarobił 300 tys. zł. Jeśli brał po 150 zł od pacjenta, musiałby ich przyjąć ok. 2 tys. w roku" – czytamy w tekście. Na reakcję Grodzkiego nie trzeba było czekać.
Prof. Grodzki wyraźnie i jednoznacznie stwierdził, że informacje podane przez portal nie są prawdziwe. Oświadczenie w tej sprawie marszałek przesłał Onetowi.
"Moje przychody w ramach specjalistycznej indywidualnej praktyki lekarskiej pochodziły w ogromnej większości z kontraktu realizowanego dla szpitala, w którym pracowałem. Takie kontrakty mają dziesiątki tysięcy lekarzy w Polsce" – napisał i zaznaczył, że w jego przypadku był to kontrakt ze Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie, gdzie pracował jako Koordynator Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej oraz Koordynator Transplantacji Płuc.
Podkreślił także, że jest to szukanie sensacji dziennikarskiej tam, gdzie jej nie ma. "Gdyby portal niezalezna.pl podjął próbę skontaktowania się ze mną i wyjaśnienia tej materii, nie musiałbym teraz wyjaśniać rzeczy tak oczywistych" – podsumował.Podkreślam zatem, że przychody ze specjalistycznej indywidualnej praktyki lekarskiej nie muszą oznaczać wyłącznie wynagrodzenia za wizyty w gabinecie lekarskim. W moim przypadku oznaczają w znakomitej większości wynagrodzenie za kontrakt szpitalny. Publikując jakiekolwiek informacje, warto jest zapoznać się z istotą zagadnienia. Tego wymaga rzetelność dziennikarska, o którą apeluję.
Szukanie haków
Przypomnijmy, że próba zdyskredytowania prof. Tomasza Grodzkiego trwa od kiedy został on wybrany na marszałka Senatu. W mediach sprzyjających rządowi pojawiają się informacje, które mają uderzyć w wiarygodność Grodzkiego, chodzi przede wszystkim o zarzuty dotyczące łapówek.
W ostatnich dniach polityczne zamieszanie wywołane przez apel CBA. Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało o prowadzeniu dochodzenia w sprawie korupcji w jednym ze szczecińskich szpitali. W komunikacie padła też deklaracja o zapewnieniu "klauzuli niewinności" dla tych, którzy zgłoszą podobne przypadki. Zostało odebrane jednoznacznie: to próba szukania haków na prof. Tomasza Grodzkiego.