Dziennikarz wyśmiał koleżankę po fachu za tatuaże. "Czuję rozbawienie i politowanie" [WYWIAD]
"Zagadka. Kim jest panienka z czymś takim? Uprzedzam, że odpowiedź 'flamą karczycha' – nie jest poprawna" – napisał na Twitterze Jerzy Skoczylas. Do tego dodał zdjęcie kobiety od szyi w dół. Wśród internautów zawrzało. Rozpoznali Karolinę Opolską, do niedawna wydawczynię Poranków z TOK FM. Zaczęła się burzliwa dyskusja.
Karolina Opolska: Rozbawienie połączone z politowaniem. Wydawało mi się, że doszliśmy już do takiego etapu rozwoju świadomości społecznej, że tatuaże, biżuteria, kolorowe włosy, kolczyki czy styl ubioru przestały budzić negatywne emocje – przynajmniej w przypadku dziennikarzy. Tymczasem okazało się, że nie do końca…
Skąd. Z przeprosinami zadzwonił do mnie za to redaktor naczelny "Pressa". To miły gest, ale nie był konieczny. Nie utożsamiam tego knajackiego wpisu ze stanowiskiem redakcji. Najsmutniejsze jest to, że jego autor pewnie uważa się za światłego i wykształconego.
Często spotykasz się z tym, że ludzie komentują twoje tatuaże?
Spotykałam się, ale to było już 10 lat temu. Wtedy jednak to było życzliwe zainteresowanie, a nie złośliwości. Oczywiście nie liczę reakcji podchmielonych panów na ulicy.
Właśnie odeszłaś z TOK FM, gdzie przez 13 lat pracowałaś jako wydawczyni Poranków. Politycy nie robili uwag do twojego wyglądu?
Nie, nigdy, a umawiałam do programu ludzi z każdej strony sceny politycznej, w tym zdeklarowanych konserwatystów i przedstawicieli skrajnej prawicy. Nawet jeśli coś myśleli o sposobie, w jaki ozdobiłam moją skórę, to zachowali to dla siebie.
Tatuaże nie muszą się wszystkim podobać.
Ależ oczywiście. Tak samo mnie nie podobają się wybory estetyczne niektórych ludzi: fryzura, ubranie, dodatki. Ale to nie znaczy, że zamieszczam w internecie ich zdjęcia pozbawione głowy po to, by ich wyśmiać. Ważne jest, by każdy czuł się szczęśliwy we własnej skórze, ewentualnie by miał aprobatę bliskich, a nie obcych ludzi. Mojemu mężowi i dzieciom moje tatuaże się podobają. To się liczy, a nie hejty w internecie.
Karolina Opolska z mężem i dziećmi.•fot. archiwum prywatne
To ciekawe, bo ozdoby, które mam na skórze, nie przeszkadzają ani koleżankom i kolegom moich dzieci, ani ich rodzicom. Wręcz przeciwnie: jesteśmy lubiani. To jest chyba ten moment gdy powinnam dodać, że mój mąż też jest wytatuowany i to bardziej ode mnie: od stóp do głów. To tzw. body suit. Aha, i pracuje w prywatnej bankowości, a w lato chodzi w koszulach z krótkim rękawem, więc wcale swoich "dziar" nie ukrywa.
Przekonanie, że tatuaż to coś negatywnego, związanego z półświatkiem, przestępczością, czy patologią, to stereotyp. Mam 35 lat, tatuuję się od 17 i żyję jak normalny człowiek.
Nie obawiasz się, że tatuaże ci się znudzą? Że pewnego dnia wstaniesz i będziesz żałować?
Równie dobrze mogłabyś mnie zapytać co będzie, gdy znudzi mi się moja twarz, a przecież też będzie ze mną do końca życia (śmiech). Dla mnie tatuaż to taki element ciała jak każdy inny.
fot. archiwum prywatne
W moim przypadku usunięcie tatuaży odpada, bo jest ich zbyt dużo. Ale zawsze mogę sobie pokolorować tatuaż czarno-biały lub dodać nowe elementy. Trochę miejsca na skórze mi jeszcze zostało (śmiech).
Tatuowałaś się według jakiegoś klucza?
Nie, to było to, co w danym okresie życia mnie inspirowało lub z innych powodów było dla mnie ważne. I tak na rękach mam biomechanikę, na nogach ulubione postaci z kreskówek moich dzieci, a na szyi i dekolcie kwiaty. Te tatuaże to mapa moich wspomnień. Gdy spoglądam na swoje uda widzę tatuaże, które robiłam, gdy zaczynałam randkować z moim mężem.
Masz jakąś radę dla osób, które myślą o zrobieniu sobie tatuażu?
Nawet dwie. Pierwsza: wybierzcie porządne studio tatuażu, równie sterylne jak gabinet lekarski, bo na zdrowiu nie ma co oszczędzać. Druga: jeśli myślicie o tym już od dłuższego czasu to przestańcie i po prostu to zróbcie, tyle że na początek na jakiejś mało eksponowanej części ciała. W końcu najbardziej szkoda nam rzeczy, na które się nie odważyliśmy.