"Wydaje mu się, że to oznaka siły". "Newsweek" ujawnia, dlaczego Duda krzyczy podczas przemówień

Tomasz Ławnicki
Nerwowa jest sytuacja w pałacu prezydenckim przed wiosennymi wyborami – wynika z doniesień "Newsweeka". A i samemu prezydentowi trudno zachować spokój, co widać w licznych wystąpieniach Andrzeja Dudy. Dziennikarka tygodnika Renata Grochal rozmawiała m.in. z byłym współpracownikiem Dudy, który wyjawił, jak to się dzieje, że głowa państwa podczas przemówień czasem traci nad sobą panowanie.
Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Kolnie. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
"Nikt w pałacu prezydenckim nie ma kontroli nad tym, co powie Duda, bo prawie nigdy nie mówi z kartki" – pisze w "Newsweeku" Renata Grochal. I ostatnio ten brak kontroli widać szczególnie. Tak było choćby na spotkaniu z mieszkańcami Zwolenia, gdzie Andrzej Duda nieco "popłynął" i podniesionym głosem zaczął przekonywać do forsowanych przez PiS zmian w sądownictwie.

– Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy – mówił prezydent w Zwoleniu ze wzburzeniem, żywo gestykulując.
Takich przemówień w ostatnim czasie mogliśmy posłuchać o wiele więcej. Równie ostro było w katowickim Spodku, gdzie prezydent spotkał się z górnikami z "Solidarności" na tzw. karczmie piwnej. – Mam nadzieję, że tak jak udało się pokonać komunę, tak uda nam się oczyścić ten nasz polski dom – takim językiem zachęcał do wspierania zmian w sądach.


Prezydent "traci kontrolę"
Renata Grochal zapytała jednego z byłych współpracowników Andrzeja Dudy, dlaczego prezydent tak krzyczy. – Bo mu się wydaje, że to oznaka siły – odpowiada rozmówca. Z jego obserwacji wynika, że prezydentowi zdarza się utracić kontrolę nad sobą. Szczególnie wtedy, gdy coś go zdenerwuje. Lub przeciwnie – gdy poniesie go entuzjazm tłumu.

Nawet nie próbowaliśmy mu tłumaczyć, że krzyk jest oznaką słabości, bo by się obraził. Jak zobaczy entuzjazm na sali, usłyszy brawa albo kiedy coś go zdenerwuje, to traci kontrolę i zdarza mu się "popłynąć".

Nerwowość prezydenta może wynikać m.in. z tego, że walcząc o reelekcję znalazł się w niezbyt komfortowej sytuacji. Żelazny elektorat PiS nie może mu zapomnieć, że w 2017 r. zawetował dwie z trzech ustaw sądowych przygotowanych przez Zbigniewa Ziobrę.

– Jeżdżąc po Polsce, prezydent często słyszy, że gdyby klepnął ustawy Ziobry, to dzisiaj byłoby pozamiatane – mówi "Newsweekowi" rozmówca z pałacu prezydenckiego. Z drugiej zaś strony z nieoficjalnych rozmów wynika, iż sam Andrzej Duda "nie może wybaczyć sędziom, że nie docenili go za zawetowanie ustaw Ziobry, gdy naraził się na konflikt z własnym obozem".

Gorzkie słowa promotora
– Ten jego krzykliwy i demagogiczny ton wyraźnie jest skierowany na kampanię wyborczą. Ale to go nie usprawiedliwia, a wręcz przeciwnie. Nie można prowadzić prezydenckiej kampanii wyborczej w celu wyboru prezydenta wszystkich Polaków w ten sposób, że się część Polaków eliminuje i obraża – tak w rozmowie z Darią Różańską w naTemat mówił ostatnio profesor Jan Zimmermann, promotor pracy doktorskiej prezydenta Andrzeja Dudy.

W rozmowie z "Newsweekiem" prof. Zimmermann dodaje także: "To jest niesłychane, co on wygaduje. Kiedyś był zupełnie inny, ale jak wszedł w politykę, zmienił się o
180 stopni".
Szczegóły w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".