Psy w kościele. Tak proboszcz zachęca wiernych do pomocy mniejszym braciom
Proboszcz z parafii w Bartągu zaskoczył wiernych, przyprowadzając na mszę... psa. Obecność czworonoga nie była przypadkowa. Duchowny i przyjaciele zwierząt w ten niecodzienny sposób próbowali przekonać wiernych do adopcji porzuconych psów.
– Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński bardzo kochał zwierzęta – przypomniał podczas mszy Leszek Kuriata, proboszcz parafii pw. św. Jana Ewangelisty i Opatrzności Bożej w Bartągu. – Ksiądz Żołnierkiewicz również miłował zwierzęta. Dlaczego dziś o tym mówię? Bowiem mamy w kościele gościa psiaka, Frotkę. Przyjechała ona wraz z trzema innymi pieskami – wyjaśnił duchowny pokazując psa, którego wprowadził do światyni.
– Kościół to nie jest miejsce dla zwierząt. Nie dlatego, że nie chcemy, ale dlatego, że zwierzęta w takich miejscach się stresują. One muszą mieć swoją przestrzeń, swoją wolność. Chodzi o to, aby poprzez taką wizytę zachęcić do odwiedzin schroniska dla zwierząt w Olsztynie, ktoś może następnie takiego zwierzaka by przygarnął do swojego domu – zachęcał wiernych do adopcji ksiądz Kuriata.
Po nim wystąpiła Monika Dąbrowska, która także zachęcała do pomocy. Adopcja to jeden ze sposobów, ale miłośniczka zwierząt przypominała, że możliwe są też inne formy, jak choćby obdarowanie schroniska dla zwierząt karmą dla zwierząt czy starych koców, którymi można ogrzać budy. – Bardzo liczymy na państwa ciepłe serca – stwierdziła Dąbrowska.
– Pamiętajcie, posiadanie zwierzaka to wielka odpowiedzialność: aby nie mówić "ładny, muszę go mieć". Nie, to jest odpowiedzialność. Trzeba być tego świadomym, bowiem zwierzę również czuje – przypominał stojący obok ksiądz Kuriata. Inicjatorka "Biegu na sześć łap" planuje wizyty z psiakami w kolejnych parafiach.