Holendrzy zrobili dokument, który nie spodoba się PiS [5 rzeczy o Polsce]

Anna Dryjańska
Czy Polska to straumatyzowany kraj? – takie pytanie pada z ust holenderskiej dziennikarski pod koniec dokumentu o naszym kraju. Film "Prawa strona historii” nakręcony przez prestiżową telewizję VPRO trwa nieco ponad 40 minut, ale dotyka wielu bolesnych kwestii, które do dziś budzą gorące emocje. Oto 5 rzeczy, których zagraniczny widz dowie się o Polsce.
Co Holendrzy pokazali w dokumencie "Prawa strona historii"? Fot. www.vpro.nl

1. Zniszczenie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i nagonka na jego twórców

Autorzy dokumentu pokazują, w jaki sposób PiS zniszczył wystawę, która pokazywała uniwersalność tragedii z lat 1939-1945 i zrobił z niej wojenny folder reklamowy, który ma zachęcić do chwycenia za broń. Podkreślają, że "nacjonalistyczny rząd" przejął placówkę dzięki wybiegowi formalnemu, a mózg przedsięwzięcia – Paweł Machcewicz – został wymiony na figuranta, który podobnie jak politycy PiS udaje, że nie wie co się stało w Jedwabnem, a Grossowi zarzuca kłamstwo.




"Przyjechał pan siać zamęt!" – słyszymy zza kadru wśród okrzyków miejscowych. Żaden z nich nie chce uczestniczyć w malowaniu napisu. Stoją w kręgu z założonymi rękami i zaciśniętymi szczękami. – Czy my jesteśmy inni niż ludzie z lat 40-tych? – pyta do kamery Betlejewski. W Węgrowie znajduje się jedna osoba, która wyłamuje się z tłumu. To 90-letni mężczyzna, który wspomina swoich żydowskich przyjaciół i to, jak zostali zamordowani przez swoich sąsiadów.

4. Pilecki jako maskotka (wbrew woli rodziny)

Holendrzy dochodzą do wniosku, że jedyną rzeczą, co do której mogą zgodzić się skrajna prawica i inni Polacy, jest bohaterstwo Witolda Pileckiego. Informują jednak widzów, że mężczyzna, który walczył z hitlerowcami, wniknął do Auschwitz, skąd słał alarmujące meldunki o masowej zagładzie Żydów i został rozstrzelany niedługo po wojnie przez komunistów, jest teraz na sztandarach polskich nacjonalistów, choć światopoglądowo nie miał z nimi nic wspólnego.

W dokumencie widzimy, jak jego postać jak wykorzystywana przez przedstawicieli skrajnej prawicy, którzy nie chcą się zgodzić na zwracanie ukradzionego majątku potomkom Żydów. Do działacza zbierającego podpisy w tej sprawie na warszawskiej "patelni” podchodzi młody mężczyzna i pyta, jak na używanie wizerunku Witolda Pileckiego zapatrują się jego krewni. – Mieliśmy kontakt z jego rodziną, nie mają nic przeciwko – zapewnia z uśmiechem prawicowy aktywista. Wtedy okazuje się, że pytający to… prawnuk Witolda Pileckiego. I tak, ma wiele przeciwko używaniu postaci jego przodka jako maskotki przez nacjonalistów.

5. Polacy podzieleni rokiem 1989

Autorzy filmu wskazują, że obecne podziały to w dużej mierze efekt transformacji ustrojowej rozpoczętej w 1989 roku. Ilustrują to rozmową dwóch wnuczek Witolda Pileckiego, które twierdzą, że przez te 30 lat tyle rzeczy działo się tak szybko, że nie było czasu na moralne dojrzewanie i zmierzenie się z całą historią – a nie tylko jej chwalebnymi kartami.

Kobiety przyznają, że były przekonane, iż wszyscy zachłysnęli się wolnym rynkiem, wyjazdami za granicę i nowymi możliwościami. Z wielkim zdziwieniem odkryły, że wiele osób nie myśli tak jak one, bo rynek oznacza dla nich bezrobocie, zagraniczne wyjazdy to coś, na co nie mogą sobie pozwolić, a nowe możliwości to żart. Pod koniec dokumentu wspólnie dochodzą do wniosku, że niezauważalnie dla nich zaczęła powstawać alternatywna rzeczywistość, a w niej wyretuszowana wersja historii.

źródło: vpro.nl