"Ubek Grodzki". Prawica w archiwach znalazła "haka" na marszałka Senatu

Tomasz Ławnicki
Trudno nie odnieść wrażenia, że w obozie "dobrej zmiany" liczne siły i środki rzucono, aby znaleźć coś, co skompromituje marszałka Senatu. Intencja wydaje się jasna – Tomasz Grodzki stoi na czele Izby Wyższej, a tam większość stanowi opozycja. Po serii doniesień o łapówkach, jakie miał przyjmować prof. Grodzki, tym razem opublikowano coś, co miałoby rzucać cień na ojca marszałka Senatu.
"Gazeta Polska": ojciec Tomasza Grodzkiego był funkcjonariuszem UB. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Temat podjęła Dorota Kania, specjalistka od "resortowych dzieci". Już we wtorek wieczorem opublikowała na Twitterze fotografię dokumentu, który ma być zobowiązaniem do zachowania tajemnicy służbowej przez funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Grodzkiego.

"Stanisław Grodzki, akta UB" – tyle tylko napisała na Twitterze Kania. Jej redakcyjny kolega Adrian Stankowski poszedł krok dalej: "Papa Grodzki w najgorszych latach stalinowskiego terroru pełnił funkcję lekarza w ubowskim więzieniu". O sprawie pisze w środę "Gazeta Polska". W artykule "Ubek Grodzki – ukrywana historia ojca marszałka Senatu" Dorota Kania dowodzi, że ojciec prof. Tomasza Grodzkiego był funkcjonariuszem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Tuż po wyborach parlamentarnych prof. Tomasz Grodzki miał otrzymać ze strony PiS propozycję objęcia stanowiska ministra zdrowia. W ten sposób obóz "dobrej zmiany" miałby odzyskać kontrolę nad Izbą Wyższą. Wydarzenia potoczyły się inaczej. W Senacie większość posiada opozycja, zaś Grodzki został marszałkiem.


Niedługo potem ruszyła lawina doniesień w mediach narodowych, że prof. Grodzki miał jako lekarz brać łapówki. O kulisach prowadzonego w Szczecinie śledztwa pisaliśmy w naTemat: prokuratura zażądała danych ponad 20 tys. pacjentów, zaś CBA obiecało "klauzulę niekaralności" dla tych, którzy sami poinformują, iż wręczyli łapówkę.