Są wyniki badań Polaków z Wuhanu. Przy okazji wyszło na jaw, jak wyglądała kwarantanna

Paweł Kalisz
Gdy ściągano 30 Polaków z Wuhan do Polski, władze zapewniały, że podjęte zostaną wszelkie środki ostrożności, by zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania siękoronawirusa do zera. Okazuje się, że wszystkich położono na otwartym oddziale i nie objęto ich żadną ochroną. Ale jest i dobra wiadomość.
Na całym świecie wirus z Wuhan zabił już prawie 500 osób. Fot. Screen z CGTN / YouTube
I od ten dobrej wiadomości zacznijmy. Jak poinformował w środę na porannej konferencji wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, "w żadnej z badanych próbek od 30 osób, które wróciły z Wuhanu, nie stwierdzono koronawirusa. Biorąc pod uwagę doniesienia, jak wyglądała kwarantanna tych osób, wszyscy możemy mówić o sporym szczęściu.

W przypadku zarazy, jakiejkolwiek, najważniejsze jest odizolowanie potencjalnie chorych osób od reszty społeczeństwa i poddanie kwarantannie. W przeciwnym wypadku istnieje groźba, że wirus rozprzestrzeni się. To nie jest tajemna wiedza i zdają sobie z tego sprawę także polskie władze.


Zapewniano, że wszyscy spośród 30 Polaków, którzy kilka dni temu wrócili z Wuhan, zostaną dokładnie przebadani we wrocławskim szpitalu, gdzie dodatkowo przejdą kwarantannę. – Został dla nich przygotowany oddzielny budynek szpitalny. Są w pełni zabezpieczeni – zapewniał Łukasz Szumowski, minister zdrowia.

Wrocławska "Gazeta Wyborcza" opisała, jak w praktyce wygląda to "zabezpieczenie". Pacjenci leżą w szpitalu w centrum miasta na piętrze w ogólnodostępnym skrzydle szpitalnym. Co prawda wejścia na piętro chronią dwa uzbrojeni żołnierze Żandarmerii Wojskowej, ale ich pistolety przeciwko wirusom raczej niewiele mogą wskórać. Tymczasem drzwi na oddział są... otwarte.

"Przywiezieni z Wuhanu mieszkają w wieloosobowych salach, co w przypadku stwierdzenia zarażenia choć przez jedną z osób wzmaga ryzyko rozprzestrzeniania się choroby. Mogą też się poruszać po całym oddziale (choć proszono ich, by robili to jak najrzadziej)" – podaje "Wyborcza".

Nie wiadomo, dlaczego przybyłych z Wuhan nie umieszczono w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Gromkowskiego we Wrocławiu. Tam jest specjalny oddział zakaźny, są lekarze specjaliści, a personel świetnie zna procedury postępowań w kontaktach z osobami potencjalnie zagrożonymi.

Tymczasem na świecie koronawirus z Wuhan atakuje kolejne osoby. Stwierdzono już ponad 24 tysiące przypadków zachorowań, a 493 osoby zmarły w wyniku powikłań, przy czym dwie ofiary koronawirusa z Wuhan zmarły poza terytorium Chin.

źródło: "Gazeta Wyborcza"