"Nie mam możliwości wykonywania zawodu". Juszczyszyn jednak nie mógł orzekać

Paweł Kalisz
Sędzia Paweł Juszczyszyn przyszedł w środę normalnie do pracy w sądzie, ale nie mógł wykonywać swoich obowiązków. Na miejscu okazało się, że z wokandy spadło 7 spraw z powodu choroby jednego z sędziów. Juszczyszyn zapewnia, że pozostaje w gotowości do pracy.
Sędzia Juszczyszyn nie przystąpił dziś do pracy z powodu... nagłej choroby innego sędziego. Fot. Twitter / Piotr Fijałkowski
Paweł Juszczyszyn został we wtorek odsunięty od orzekania przez Izbę Dyscyplinarną. Mimo to zjawił się w środę w pracy, ale... nie orzekał.

Okazało się, że z wokandy w olsztyńskim sądzie zdjęto siedem spraw. Przyczyną takiej decyzji była nagła choroba jednego z sędziów. Juszczyszyn jest sędzią sprawozdawcą w sprawie, którą przełożono na późniejszy termin. – W tej sytuacji nie mam faktycznej możliwości orzekania – wyjaśnił Juszczyszyn przed kamerami podczas zwołanej ad hoc konferencji. Jednocześnie zapewnił, że "pozostaje w gotowości" i w każdej chwili może powrócić do orzekania. Juszczyszyn mocno podkreślił fakt, że Izba Dyscyplinarna w świetle orzeczenia Sądu Najwyższego nie jest sądem, zatem nie zamierza podporządkowywać się wydanemu przez tę izbę zakazowi orzekania.


Podobnego zdania jest rzecznik Sąd Najwyższego Michał Laskowski. – Postępuje zgodnie z orzeczeniami i nie honoruje decyzji Izby Dyscyplinarnej. Izba Dyscyplinarna powinna powstrzymać się od orzekania – stwierdził Laskowski, który podkreślił, że powstały w wyniku dziwnych reform PiS dualizm prawny powinien się jak najszybciej zakończyć.

– Uchwałę SN wykonuje pracodawca sędziego, czyli prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie. Podjęto decyzję o zawieszeniu. Uznajemy decyzję prezesa sądu rejonowego, ona nas obowiązuje – wyjaśnił w środę rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie. Z kolei wiadomo, że prezes SO Maciej Nawacki nie spotkał się w środę z Juszczyszynem, zanim ten dowiedział się o tym, że sprawa spadła z wokandy.

Maciej Nawacki swego czasu zabraniał Juszczyszynowi wyjazdu do Warszawy, gdzie ten chciał się zapoznać z listą poparcia kandydatów na członków nowej KRS. W tej sprawie zostało już złożone zawiadomienie do prokuratury. Lista poparcia KRS to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic Prawa i Sprawiedliwości.

Na trzymanych w tajemnicy listach jest prawdopodobnie podpis sędziego Nawackiego, który miał sam poprzeć swoją kandydaturę. By kandydować do KRS, potrzeba podpisów co najmniej 25 sędziów. Nawacki, prezes sądu w Olsztynie z nominacji Zbigniewa Ziobry, miał ich 28, ale kilku z nich wycofało mu poparcie. Marszałek Sejmu nie uznał jednak ich decyzji, co pozwoliło posłom na wybór Nawackiego do KRS.

Choć Juszczyszyn pojawił się w środę w budynku sądu, to nie wiadomo, czy w kolejnych dniach też mu się uda ta sztuka. – Nie odebraliśmy sędziemu dokumentów, ani karty, dzięki której wchodzi się do sądu, została ona dezaktywowana – stwierdził Nawacki.