Nie ma wesela bez... "creepy ciotki". Młodzi opowiadają żenujące historie z rodziną w roli głównej

Ola Gersz
Siostra cioteczna ojca panny młodej, kuzyn czwartego stopnia mamy pana młodego, rodzeństwo dziadków nowożeńców, wujek z Ameryki, który nawet nie wie, jak się nazywasz, i tak dalej, i tak dalej. Brzmi znajomo? Tak, to rzeczywistość wielu ludzi, którzy albo chcą wziąć ślub, albo go już wzięli. Bo jak to, rodziny nie zaprosisz? Nieważne, że w życiu nie widzieliście tych ludzi na oczy. Rezultat? Sytuacje z creepy ciotkami, creepy wujami czy creepy kuzynami, które ci się nawet nie śniły.
Huczne śluby ze swoją daleką rodziną to często koszmar Fot. Kadr z filmu "Mowie wielkie greckie wesele"
Kameralne śluby z najbliższymi panny i pana młodych są coraz popularniejsze. Obiad w restauracji w towarzystwie rodziców, teściów, dziadków i rodzeństwa to już coraz rzadziej "fanaberia", ale szanowany przez rodzinę wybór nowożeńców. Czasami wcale nie jest jednak łatwo. Młodzi muszą przejść batalie z rodzicami, którzy uważają, że po prostu nie wypada nie zapraszać całej swojej dalszej rodziny. Argument nowożeńców, że ten szczególny dzień chcą spędzić tylko z bliskimi, na nic się wtedy zdaje. Za kameralnym weselem przemawia nie tylko chęć celebracji ślubu z bliskimi czy koszty (które, umówmy się, są znacznie wyższe, niż w przypadku przyjęcia na 60-100 osób). Co jeszcze? Uniknięcie... creepy ciotek. Creepy ciotka to pojęcie umowne – to wcale ciotka być nie musi. To może być wujek, kuzyn, stryjek, słowem, ludzie, których praktycznie nie znasz albo nie znasz w ogóle i którzy na ślubie są źródłem... wielu wrażeń. Niekoniecznie tych najmilszych. Oto najbardziej mrożące krew w żyłach historie z creepy ciotkami


To był zupełnie obcy facet
Kiedy na weselu pojawiają się zupełnie obcy ludzie z rodziny panny lub pana młodych, może być... zabawnie. I bardzo niezręcznie. Normą są kłopoty z zapamiętywaniem imion, pomylenie kogoś z kimś zupełnie innym i inne żenujące sytuacje, których każdy naprawdę wolałby uniknąć.

Magda: Nauczyłam się na pamięć imion wszystkich naszych gości. A było ich 100! Ciotki i wujkowie z rodziny mojej i męża, dalecy kuzyni, osoby towarzyszące... Uznałam, że będzie im miło, kiedy podczas składania życzeń przywitam każdego po imieniu. Niestety stres w kościele zrobił swoje i wszystko pokręciłam! Ciocię Anię nazwałam ciocią Wandzią, ciocię Wandzię ciocią Anią, a jednego wujka w ogóle nie umiałam sobie przypomnieć i wymsknęło mi się "proszę pana". Rezultat był taki, że miałam wrażenie, że wszyscy są na mnie obrażeni, a jedna ciocia poskarżyła się nawet mojej mamie, która zrugała mnie w łazience. Na moim własnym ślubie! Na szczęście alkohol zrobił swoje i potem było już sympatyczniej. Jacek: "Adaś, jak wyrosłeś!" – powiedziała do mnie ciotka mojej żony już po ślubie. Problem w tym, że Adaś to mój brat, a ja byłem panem młodym, który dosłownie przed chwilą wziął ślub na oczach wszystkich gości, w tym owej ciotki.

Gosia: Trudno uwierzyć w tę historię, ale zdarzyła się naprawdę. Trwa moje wesele, jest już koło drugiej w nocy. Siedzę przy stole z obolałymi stopami, a nagle pojawia się jakiś mój daleki wuj i prosi mnie do tańca. Wcześniej go nie widziałam, ale mówię sobie, że jest tyle gości, że mogłam kogoś przeoczyć. Idę, tańczymy, wuj jak to wuj – pijany i lekko się przystawia. Kończy się piosenka, mówię, że chcę już usiąść, a on nadal: tańczymy! W końcu udało mi się grzecznie odmówić, a wuj poszedł w tany z innymi, w międzyczasie pijąc kielich po kielichu. Nad ranem wesele się kończy, wuj śpi z nosem w sałatce. Mówię mamie: to twój kuzyn, zrób z nim porządek. A ona, że go na oczy nie widziała! Pytam spanikowana taty, on to samo! Okazało się, że to był jakiś obcy facet, który wtargnął na moje wesele i wypił z pół wódki. Obudziliśmy go, ja go ochrzaniłam i sobie poszedł. Dobrze, że chociaż świetnie się bawił...

Ciotka ciągnęła mamę za włosy
Weselną tradycją są również rodzinne kłótnie, pretensje i obraźliwe komentarze. Kiedy w głowie szumi alkohol, a przy stole (stołach) zbiera się cała rodzina, o konflikty nie trudno. Nawet w tak szczęśliwy dzień, jak ślub.

Kinga: Na moim weselu mój kuzyn pobił się z drugim kuzynem o... dziewczynę. Partnerka jednego z nich tańczyła z drugim, tamten się zdenerwował i, mówiąc wprost, dał mu w ryj. Tamten oddał i zaczęli się naparzać na parkiecie na oczach przerażonej rodziny mojego męża, która jest z zupełnie innej części Polski. Oczywiście obaj byli zupełni pijani. Byłam potwornie zażenowana. Ewelina: Mój ojciec ma brata ciotecznego alkoholika. Nie chciałam go zapraszać z wiadomych względów, ale ojciec się uparł, że nie wypada. Z alkoholu zrezygnować nie mogłam, bo moja rodzina wywiozłaby mnie i męża na taczkach. Stryjek oczywiście pił na umór, jego żona zrezygnowana siedziała tylko przy stole. To było straszne. Ale najstraszniej było, gdy wujek zaczął na cały głos obrażać swoją rodzinę. Swoją siostrę nazwał "niewdzięczną ku...ą", mojego tatę idiotą, któremu nic w życiu nie wyszło i tak dalej. Jedni zaczęli krzyczeć, moja ciotka, żona stryja-alkoholika płakać. Stryj w pewnym momencie wywalił jeden ze stołów, inny usiłowali go powstrzymać, to się na nich rzucił. Musieliśmy wezwać policję. To było najgorsze wesele, jakie mogłam sobie wyobrazić.

Ala: Moja mama jest skłócona ze swoimi siostrami. Ustaliłyśmy jednak, że je zaproszę, bo inaczej byłoby jeszcze gorzej, a kłótnia przeszłaby na dalszą część rodziny. Mama obiecała mi, że będzie "cywilizowana". Oczywiście tak nie było. Po krojeniu tortu wszystkie cztery zaczęły kłócić się na parkiecie, jedna z ciotek zaczęła mamę ciągnąć za włosy, mama dała jej w twarz. Kamerzysta oczywiście wszystko to nagrał, bo jakżeby inaczej... W końcu się uspokoiły, ale niesmak pozostał. Jakbym brała ślub drugi raz to tylko ze mną, mężem i świadkami. Rodzina zawsze robi przypał. Chrzestny poszedł w ślimaka
Ostatnią kategorią sytuacji z creepy ciotkami są oczywiście wszelkie "przypały". Czyli dziwaczne, skandaliczne, oburzające sytuacje z udziałem ciotek/wujków/kuzynów, które mogły się zdarzyć... jedynie na weselu.

Monika: Nie lubię tańczyć. Nie znoszę. Mój obecny mąż, wtedy narzeczony, też za tańcem nie przepada, więc chcieliśmy, zamiast wesela urządzić obiad w restauracji dla najbliższych. Oczywiście dla naszych rodzin było to nie do pomyślenia – wesele na 150 osób musiało być. Cała impreza była dla mnie męką, bo każdy chciał ze mną tańczyć – każdy pijany kuzyn, każdy pijany wuj. W pewnym momencie tańczyłam z wyjątkowo podchmielonym wujkiem męża, który niesamowicie wywijał. Serio, to było straszne, robił obroty, podnosił mnie, prawie wyrwał mi rękę. W pewnym momencie złapał mnie w ramiona i próbował mną zawirować. Rezultat? Spadł mi but i trafił prosto w kamerzystę. Mój tata musiał jechać z nim na ostry dyżur, bo mój obcas rozkrwawił mu czoło. Nigdy więcej wesel, nigdy więcej pijanych wujów.

Aneta: Moja pijana ciocia tak zamaszyście gestykulowała, gdy ze mną rozmawiała, że nagle zawartość jej kieliszka z czerwonym winem wylała się na sam środek mój sukni ślubnej. Chyba nie muszę dodawać nic więcej... Sylwia: Mój daleki wujek, którego nie widziałam na oczy, tak się spił, że zwymiotował na środek parkietu. Mój tata postanowił odwieźć go do fotelu, wujek zarzygał mu całe tylne siedzenie. Następnego dnia nic nie pamiętał.

Karolina: Nie mam dobrych relacji z moim chrzestnym. W sumie w ogóle nie mam z nim relacji i najchętniej bym go nie zapraszała na ślub, ale dla moich rodziców było to nie do pomyślenia. Więc go zaprosiłam. Stary playboy, 60 na karku, pijus. Podrywał wszystkie młode dziewczyny, a pił, jakby jutro nie było. Wstydziłam się za niego okropnie, gdy moje koleżanki musiały przed nim uciekać. W pewnym momencie mój chrzestny zaczął całować się z wyraźnie zadowoloną z tego faktu ciotką męża. Mówię prawdę: poszli w ślimaka na środku parkietu. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, na szczęście inni goście mieli z tego bekę. Jak łatwo się domyślić, moja relacja z chrzestnym wcale się po ślubie nie poprawiła.