Nie ma wesela bez... "creepy ciotki". Młodzi opowiadają żenujące historie z rodziną w roli głównej
Siostra cioteczna ojca panny młodej, kuzyn czwartego stopnia mamy pana młodego, rodzeństwo dziadków nowożeńców, wujek z Ameryki, który nawet nie wie, jak się nazywasz, i tak dalej, i tak dalej. Brzmi znajomo? Tak, to rzeczywistość wielu ludzi, którzy albo chcą wziąć ślub, albo go już wzięli. Bo jak to, rodziny nie zaprosisz? Nieważne, że w życiu nie widzieliście tych ludzi na oczy. Rezultat? Sytuacje z creepy ciotkami, creepy wujami czy creepy kuzynami, które ci się nawet nie śniły.
To był zupełnie obcy facet
Kiedy na weselu pojawiają się zupełnie obcy ludzie z rodziny panny lub pana młodych, może być... zabawnie. I bardzo niezręcznie. Normą są kłopoty z zapamiętywaniem imion, pomylenie kogoś z kimś zupełnie innym i inne żenujące sytuacje, których każdy naprawdę wolałby uniknąć.
Magda: Nauczyłam się na pamięć imion wszystkich naszych gości. A było ich 100! Ciotki i wujkowie z rodziny mojej i męża, dalecy kuzyni, osoby towarzyszące... Uznałam, że będzie im miło, kiedy podczas składania życzeń przywitam każdego po imieniu. Niestety stres w kościele zrobił swoje i wszystko pokręciłam! Ciocię Anię nazwałam ciocią Wandzią, ciocię Wandzię ciocią Anią, a jednego wujka w ogóle nie umiałam sobie przypomnieć i wymsknęło mi się "proszę pana". Rezultat był taki, że miałam wrażenie, że wszyscy są na mnie obrażeni, a jedna ciocia poskarżyła się nawet mojej mamie, która zrugała mnie w łazience. Na moim własnym ślubie! Na szczęście alkohol zrobił swoje i potem było już sympatyczniej.
Gosia: Trudno uwierzyć w tę historię, ale zdarzyła się naprawdę. Trwa moje wesele, jest już koło drugiej w nocy. Siedzę przy stole z obolałymi stopami, a nagle pojawia się jakiś mój daleki wuj i prosi mnie do tańca. Wcześniej go nie widziałam, ale mówię sobie, że jest tyle gości, że mogłam kogoś przeoczyć. Idę, tańczymy, wuj jak to wuj – pijany i lekko się przystawia. Kończy się piosenka, mówię, że chcę już usiąść, a on nadal: tańczymy! W końcu udało mi się grzecznie odmówić, a wuj poszedł w tany z innymi, w międzyczasie pijąc kielich po kielichu. Nad ranem wesele się kończy, wuj śpi z nosem w sałatce. Mówię mamie: to twój kuzyn, zrób z nim porządek. A ona, że go na oczy nie widziała! Pytam spanikowana taty, on to samo! Okazało się, że to był jakiś obcy facet, który wtargnął na moje wesele i wypił z pół wódki. Obudziliśmy go, ja go ochrzaniłam i sobie poszedł. Dobrze, że chociaż świetnie się bawił...
Ciotka ciągnęła mamę za włosy
Weselną tradycją są również rodzinne kłótnie, pretensje i obraźliwe komentarze. Kiedy w głowie szumi alkohol, a przy stole (stołach) zbiera się cała rodzina, o konflikty nie trudno. Nawet w tak szczęśliwy dzień, jak ślub.
Kinga: Na moim weselu mój kuzyn pobił się z drugim kuzynem o... dziewczynę. Partnerka jednego z nich tańczyła z drugim, tamten się zdenerwował i, mówiąc wprost, dał mu w ryj. Tamten oddał i zaczęli się naparzać na parkiecie na oczach przerażonej rodziny mojego męża, która jest z zupełnie innej części Polski. Oczywiście obaj byli zupełni pijani. Byłam potwornie zażenowana.
Ala: Moja mama jest skłócona ze swoimi siostrami. Ustaliłyśmy jednak, że je zaproszę, bo inaczej byłoby jeszcze gorzej, a kłótnia przeszłaby na dalszą część rodziny. Mama obiecała mi, że będzie "cywilizowana". Oczywiście tak nie było. Po krojeniu tortu wszystkie cztery zaczęły kłócić się na parkiecie, jedna z ciotek zaczęła mamę ciągnąć za włosy, mama dała jej w twarz. Kamerzysta oczywiście wszystko to nagrał, bo jakżeby inaczej... W końcu się uspokoiły, ale niesmak pozostał. Jakbym brała ślub drugi raz to tylko ze mną, mężem i świadkami. Rodzina zawsze robi przypał.
Ostatnią kategorią sytuacji z creepy ciotkami są oczywiście wszelkie "przypały". Czyli dziwaczne, skandaliczne, oburzające sytuacje z udziałem ciotek/wujków/kuzynów, które mogły się zdarzyć... jedynie na weselu.
Monika: Nie lubię tańczyć. Nie znoszę. Mój obecny mąż, wtedy narzeczony, też za tańcem nie przepada, więc chcieliśmy, zamiast wesela urządzić obiad w restauracji dla najbliższych. Oczywiście dla naszych rodzin było to nie do pomyślenia – wesele na 150 osób musiało być. Cała impreza była dla mnie męką, bo każdy chciał ze mną tańczyć – każdy pijany kuzyn, każdy pijany wuj. W pewnym momencie tańczyłam z wyjątkowo podchmielonym wujkiem męża, który niesamowicie wywijał. Serio, to było straszne, robił obroty, podnosił mnie, prawie wyrwał mi rękę. W pewnym momencie złapał mnie w ramiona i próbował mną zawirować. Rezultat? Spadł mi but i trafił prosto w kamerzystę. Mój tata musiał jechać z nim na ostry dyżur, bo mój obcas rozkrwawił mu czoło. Nigdy więcej wesel, nigdy więcej pijanych wujów.
Aneta: Moja pijana ciocia tak zamaszyście gestykulowała, gdy ze mną rozmawiała, że nagle zawartość jej kieliszka z czerwonym winem wylała się na sam środek mój sukni ślubnej. Chyba nie muszę dodawać nic więcej...
Karolina: Nie mam dobrych relacji z moim chrzestnym. W sumie w ogóle nie mam z nim relacji i najchętniej bym go nie zapraszała na ślub, ale dla moich rodziców było to nie do pomyślenia. Więc go zaprosiłam. Stary playboy, 60 na karku, pijus. Podrywał wszystkie młode dziewczyny, a pił, jakby jutro nie było. Wstydziłam się za niego okropnie, gdy moje koleżanki musiały przed nim uciekać. W pewnym momencie mój chrzestny zaczął całować się z wyraźnie zadowoloną z tego faktu ciotką męża. Mówię prawdę: poszli w ślimaka na środku parkietu. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, na szczęście inni goście mieli z tego bekę. Jak łatwo się domyślić, moja relacja z chrzestnym wcale się po ślubie nie poprawiła.