Jak zaplanować podróż na wakacje 2020? Autor najlepszego bloga podróżniczego w Polsce odpowiada

Bartosz Godziński
– Tak, mieliśmy tyle szczęścia, że po skończeniu studiów oboje utrzymujemy się z prowadzenia bloga podróżniczego. Uprzedzę jednak od razu, że jeśli ktoś myśli, że założy bloga tylko po to by na nim zarabiać, to może się zawieść – mówi naTemat Wojciech Grabowski, połowa duetu tworzącego popularnego bloga RoadTripBus.
Kasia i Wojtek tworzą najlepszy blog podróżniczy w Polsce Fot. RoadTripBus.pl
W czwartej edycji Rankingu Polskich Blogów Podróżniczych, na pierwszym miejscu znalazł się RoadTripBus tworzony przez 27-letnich Katarzynę i Wojciecha. Poznali się w 2014 roku i połączyła ich m.in. wspólna pasja do podróżowania.

Bloga zaczęli intensywnie prowadzić od 2016 roku. Obecnie mają tysiące wiernych czytelników, a podróżowanie i zdawanie relacji stało się ich stałą pracą. Jako że rok 2020 ledwie co się rozpoczął, z Wojtkiem najpierw porozmawiam o obecnych trendach w turystyce, a potem o tym, jak się prowadzi najlepszego bloga podróżniczego w Polsce. Co będzie turystycznym trendem 2020 roku?


Jeśli chodzi o .turystykę masową, to nie będzie znaczących zmian. Polacy nadal będą wybierać kierunki typowo wypoczynkowe na południu Europy, jak Grecja, Chorwacja, Hiszpania, Włochy.

Od jakiegoś czasu możemy na pewno zaobserwować wzrost popularności tzw. turystyki przygodowej, która jest skierowana do osób oczekujących czegoś więcej, niż leżenia na plaży. Najlepszym przykładem jest Czarnobyl, który z roku na roku jest coraz bardziej popularny

Sądzę, że przez epidemię koronawirusa spadnie zainteresowanie Azją południowo-wschodnią. Już teraz widzę dużo postów, w których ludzie piszą o odwołaniu swoich wizyt. Jako alternatywę więcej turystów może za to wybrać Amerykę Południową.

Rok 2020 będzie też przełomowy jeśli chodzi o turystykę w Stanach Zjednoczonych, nie będą to tak ogromne liczby jak w przypadku kierunków europejskich, które są tańsze i bardziej dostępne, ale sądzę, że wzrost liczby turystów do USA będzie widoczny.
Diabelski młyn w PrypeciFot. RoadTripBus.pl
Co odradzasz w tym roku?

Odpowiem przewrotnie: powinniśmy wybierać kierunki i typ podróży, który lubimy. Jeśli komuś się nie podoba całodzienne leżenie na plaży, to nawet najlepszy kurort tego nie zmieni. W przypadku szalenie popularnych, zatłoczonych miejsc, zawsze pamiętajmy o przygotowaniu do podróży.

Często na blogu o tym przypominamy, że np. przyjazd do Wenecji w południe nie ma żadnego sensu. Na placu Świętego Marka jest wtedy prawdziwy tłok, którego moglibyśmy uniknąć jadąc do miasta w godzinach porannych.

Jeśli pojedziemy do modnego miasta wcześniej i odpowiednio zaplanujemy trasę, to będziemy mieć zupełnie inne odczucia. Czasem wystarczy wstać tylko dwie godziny wcześniej. Dlatego nigdy nie odradzamy żadnych miejsc. Wszędzie jest pięknie, tylko to piękno musimy umieć dostrzec.

Jadąc na wakacje nie róbmy czegoś, czego nie znosimy. Planując wycieczkę nie kierujmy się presją społeczną, a naszymi preferencjami. Jedni lubią chodzenie po muzeach, drudzy odkrywać florę Islandii, a inni wolą się opalać lub leżeć przy basenie. Nie dajmy się zwariować i wybierzmy takie wakacje, które odpowiadają nam, a nie takie, których oczekuje od nas społeczeństwo.
Co z terminami podróży?

To niesamowicie ważna sprawa - i nie chodzi tu tylko o ilość turystów. Przed naszą rozmową sprawdziłem ile kosztuje tygodniowa wizyta 6-osobowej rodziny w nadmorskim kempingu we Włoszech. W sierpniu za domek z klimatyzacją i trzema sypialniami przyjdzie nam zapłacić ok. 5,5 tys. złotych, a we wrześniu, kiedy temperatury są podobne, jest to już tylko 1200 złotych.

Często jest tak, że osoby, które nie mają dzieci, z przyzwyczajenia decydują się na wakacje w lipcu lub sierpniu, a można do tego samego kraju pojechać na początku czerwca lub we wrześniu, kiedy pogoda jest podobna, jest taniej i będzie mniej turystów. Podczas szczytu sezonu w każdym miejscu turystycznym, turyści sobie wzajemnie doskwierają.

Jakie błędy jeszcze popełniamy?

Największym błędem jest też strach przed nieznanym. Często jest tak, że co roku jeździmy w jedno miejsce, bo tak jest bezpieczniej. Rezygnujemy wtedy z odkrywania nowych miejsc. Sam znam ludzi, którzy od 10 lat jeżdżą nad polskie morze, bo się do tego przyzwyczaiły. Warto w turystyce i podróżach eksperymentować, bo kierując się zawsze w to samo, dobrze znane miejsce, jesteśmy w pewien sposób ograniczeni.
Duet RoadTripBus pod palmą w HiszpaniiFot. RoadTripBus.pl
Myślę, że coraz bardziej popularne jest też podróżowanie własnym busem, co zresztą sami uprawiacie, lub kampervanem.

Ten trend w turystyce jest na fali wzrostowej od kilku lat, a moda na niego przyszła do nas z zachodu. Turystyka samochodowa daje dużą wolność. Możemy pojechać w dowolne miejsce, zatrzymać się gdzie mamy ochotę i na ile chcemy, nie jesteśmy zależni od linii lotniczych czy zarezerwowanych hoteli. Taki sposób podróży daje ogromną wolność oraz dreszczyk emocji, bo nigdy do końca nie wiadomo jakie miejsce uda nam się przypadkiem odkryć.

Cała Europa jest przyjazna dla turystyki samochodowej?

Naszym busem zwiedziliśmy praktycznie całą Europę. Infrastruktura w poszczególnych krajach bardzo się od siebie różni, całościowo jest to jednak bardzo przyjazny podróżującym samochodem kontynent.

Jadąc na północ możemy spodziewać się niesamowitej przyrody, ale trochę niższych temperatur. W krajach skandynawskich można również legalnie nocować w samochodzie czy pod namiotem "na dziko". W Portugalii, Hiszpanii czy Francji legalne nocowanie na dziko jest trudniejsze, ale dużo bardziej rozbudowana jest baza campingów.

W Rumunii możemy poczuć jeszcze trochę tej „dzikości”, która powoli już staje się historią. Wybierając się na Ukrainę czy do Mołdawii możemy odbyć pewnego rodzaju podróż w czasie, oba te kraje przypominają Polskę sprzed kilkunastu lat. Decydując się na kierunek wschodni musimy pamiętać, że jakość dróg w wielu miejscach odbiega od tej w Polsce.

Polska na tle Europy jest krajem bardzo przyjaznym podróżującym samochodem. Przy drogach szybkiego ruchu i autostradach mamy dobrze rozbudowaną infrastrukturę obsługi podróżnych ze stolikami i wiatami, łazienki, prysznice oraz stacje paliw z czystymi bezpłatnymi łazienkami. Sporo oczywiście jest jeszcze do zrobienia, ale w ciągu ostatnich kilkunastu lat Polska zrobiła pod tym kątem ogromny progres.
MazuryFot. RoadTripBus.pl
Chyba mało osób zdaje sobie sprawę, że w polskim internecie mamy ponad 600 aktywnych blogów podróżniczych. Jak je oceniasz? Czy można im zawierzyć przy planowaniu urlopu?

Polską blogosferę podróżniczą uważam za naprawdę rzetelną i wiarygodną. Oczywiście nie możemy generalizować, bo blog blogowi nierówny, ale obserwując tę branżę od lat widzę, jak bardzo się rozwinęła i sprofesjonalizowała. Niech o jakości polskiej blogosfery podróżniczej świadczy fakt, że blogi, które dziś są w drugiej czy trzeciej dziesiątce rankingu, parę lat temu z tą jakością byłyby na szczycie.

Blogerzy podróżniczy cieszą się dużym zaufaniem ze strony odbiorców, którzy często weryfikują przeczytane na blogach informacje w praktyce. W naszej branży większość topowych blogerów się zna i lubi, zazwyczaj nie ma tu niezdrowej konkurencji, podkopywania swoich kolegów po fachu, robienia na siłę afer, itp.

Może wpływ na to ma też fakt, że pisząc bloga podróżniczego o danym miejscu, musimy tam pojechać, sfotografować i spisać własne doświadczenia. Nie w każdej branży piszą przecież ludzie, którzy się na czymś znają lub z czymś mieli do czynienia.

Tak, z pewnością. Możemy założyć, że każdy bloger pisząc o konkretnym miejscu, przynajmniej raz w nim był. Mamy też wiele blogów specjalistycznych, które skupiają się na jednym rejonie lub kraju. Często są osoby, które mieszkają tam od dawna, prowadzą biura podróży lub pracują w innych dziedzinach turystyki, przez co są prawdziwymi kompendiami wiedzy o danym regionie.

Informacjom na blogach można też ufać z tego względu, że są na bieżąco aktualizowane. Przynajmniej jeśli chodzi o tych największych, najpopularniejszych autorów. Sami za każdym razem, gdy coś się zmieni np. wejdą w życie nowe przepisy, pojawią się nowe szlaki, to edytujemy artykuły. Blogosfera podróżnicza potrafi szybko reagować na ciągle zmieniający się świat.

Odbiorcy śledzą też konkretnych blogerów. Często piszą do nas ludzie, którzy byli z naszymi artykułami w kilku miejscach i nam dziękują za pomocne informacje. Nieraz nawet pytają, czy będziemy w danym miejscu, bo sami chcieliby się tam wybrać i czekają na artykuł.
Lodowiec Jostedalsbreen w NorwegiiFot. RoadTripBus.pl
A co twoim zdaniem zadecydowało, że to właśnie wasz blog okazał się tym najlepszym? Na pierwszy rzut oka rzuca się przede wszystkim kompleksowa, ale konkretna wiedza o państwach i miastach: podajecie dokładne ceny, pokazujecie czasowy plan wycieczki z mapką. Wszystko co najważniejsze w jednym miejscu.

Nasz blog powstał... przypadkowo. Jadąc na Ukrainę, mieliśmy problemy z przekraczaniem granicy. Nie znaliśmy jeszcze cyrylicy, trzeba było podejść do kilku budek, a celnicy byli niezbyt pomocni i robili więcej problemów niż teraz. Kiedy przez to przebrnęliśmy, a cały proces nie był wcześniej opisany w sieci, postanowiliśmy napisać pierwszy artykuł o przekraczaniu polsko-ukraińskiej granicy. Z miesiąca na miesiąc był coraz częściej czytany i komentowany. To sprawiło, że czuliśmy, że to co zrobiliśmy, miało sens.

Postanowiliśmy stworzyć bloga, którego sami chcielibyśmy czytać. Czyli takiego, w którym znaleźlibyśmy konkretne informacje. Jestem z wykształcenia inżynierem, więc dla mnie podawanie konkretnych współrzędnych geograficznych danej atrakcji, było bardziej oczywiste niż literackie opisy o tym, by iść wzdłuż alei drzew, skręcić w lewo za domem z czerwonej cegły i spojrzeć w prawo.

We wszystkich miejscach byliśmy osobiście i sami wykonaliśmy zdjęcia. Oprócz typowo praktycznych informacji, zamieszczamy też własne, szczere opinie. Zaznaczamy zawsze, że każdy człowiek jest inny i fanom architektury będą się podobać budynki, ale miłośnicy przyrody mogą być rozczarowani. Np. opisując mało znane ruiny zamku, zachęcamy do wybrania się tam wszystkim, którzy lubią takie atrakcje, a pozostałym polecamy zastanowić się czy nie lepiej udać się w inne miejsce.

Przygotowując materiał z jednego miasta np. "Wenecja w jeden dzień", później rozbudowujemy je o kolejne m.in. o tym, gdzie zjeść lub o innych atrakcjach z danego kraju. To na pewno wpływa na to, że wchodząc na artykuł o Wenecji, nie potrzebujesz już żadnej innej strony, bo znajdujesz całą potrzebną wiedzę u nas.

Ale jeszcze odczuwacie frajdę z podróżowania? Czy tylko robicie zdjęcia , odmierzacie czas stoperem i zahaczacie o każdą restaurację, by to wszystko później przelać na bloga?

Zawsze powtarzamy, że praca blogera to najfajniejsza praca na świecie, ale ona nie jest dla każdego. Jadąc do jakiegoś miasta i wiedząc, że będziemy o nim pisać artykuły, musimy się do tego wcześniej przygotować. Wiąże się to też z wczesnym wstawaniem lub kilkukrotnym odwiedzeniem danego miejsca.

Pisząc poradnik o zwiedzaniu Wenecji w jeden dzień, w rzeczywistości spędziliśmy tam kilka dni, a trasę budowaliśmy na podstawie własnych doświadczeń z odwiedzenia wielu miejsc, dla których zabrakło miejsca w artykule. Dbamy też o jakość zdjęć i materiałów na YouTube, więc nosimy ze sobą dwa aparaty i statyw. To utrudnia zwiedzanie, ale przez to, że to nasza praca, to możemy podróżować więcej i dłużej. I po prostu lubimy to robić.
Droga Orłów w NorwegiiFot. RoadTripBus.pl
Czyli mam rozumieć, że blogowanie jest już nie tylko waszą pasją, ale i stałą pracą?

Tak, mieliśmy tyle szczęścia, że po skończeniu studiów oboje utrzymujemy się z prowadzenia bloga podróżniczego. Uprzedzę jednak od razu, że jeśli ktoś myśli, że założy bloga tylko po to by na nim zarabiać, to może się zawieść. Zarówno my, jak i nasi koledzy z branży, którzy zajmują się blogowaniem na cały etat, zaczynało od blogów tworzonych z pasji, która z czasem zmieniła się również w pracę. Na moment od założenia strony, do zarabiania na niej, trzeba czekać bardzo długo i poświęcić ogromną ilość pracy.

Pewnie wiele osób się zastanawia, jak można zarabiać z prowadzenia bloga podróżniczego? Mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy?

Niestety nie ma tu reguły, a zarobki nie są bezpośrednio związane z liczbą czytelników czy widzów. Różne są też sposoby monetyzacji. Blogerzy zarabiają na reklamach na stronie, kampaniach wizerunkowych, współpracach z organizacjami turystycznymi, na linkach afiliacyjnych czy wydawaniu własnych produktów.

W sezonie odwiedza nas około pół miliona użytkowników miesięcznie przez co nasz blog jest atrakcyjny dla potencjalnych partnerów. Najchętniej nawiązujemy współpracę z organizacjami turystycznymi, bo jest chyba najbardziej naturalną formą dla bloga podróżniczego.

W naszych artykułach zamieszczamy też linki afiliacyjne i bierzemy udział w kampaniach wizerunkowych. Zawsze pamiętamy jednak o tym, że najważniejsi są nasi czytelnicy, dlatego też odrzucamy wiele ofert współpracy. Najlepsza współpraca to taka, z której korzystają wszyscy: nasi czytelnicy, my oraz nasz biznesowy partner.
Najświeższe zdjęcie: z niedawnej wyprawy na IslandięFot. RoadTripBus.pl
Chciałem zapytać na koniec o wasz najważniejszy plan na ten rok, ale później przypomniałem sobie o waszej bucket liście i trochę rzeczy macie do zaliczenia. Co na początek?

Jedną już mamy odhaczoną. Właśnie wróciliśmy z Islandii, gdzie po raz pierwszy w życiu zobaczyliśmy zorzę polarną. Za to 17 marca wylatujemy do Stanów Zjednoczonych. To będzie nasza pierwsza podróż do USA. Planujemy podróżować tam samochodem przez 70 dni. Najważniejszym punktem wyjazdu będzie nasz ślub w Las Vegas. Tak więc to będzie nasza podróż przed, po i w trakcie ślubna.