Huda Beauty: hit czy kit? Oceniamy kosmetyki słynnej blogerki – te 4 pewniaki nie zawiodą

Ola Gersz
Pod względem liczby obserwujących na Instagramie marka Huda Beauty nie ma sobie równych. Z 40 milionami fanów kosmetyki iracko-amerykańskiej blogerki Hudy Kattan miażdżą popularnością Kylie Cosmetics Kylie Jenner (23 miliony), KVD Vegan Beauty Kat Von D (5,5 mln) czy Fenty Beauty by Rihanna (ponad 9 milionów) i są najpopularniejszym instagramowym kontem beauty na świecie. Ale czy ten szał jest uzasadniony i czy faktycznie kosmetyki pod szyldem Hudy Beauty robią aż takie wrażenie? Sprawdziliśmy i wybraliśmy cztery absolutne hity.
Huda Beauty to obecnie jedna z najpopularniejszych marek kosmetycznych na świecie Fot. Instagram / Huda Beauty
Huda Kattan ma 36 lat, urodziła się w USA w rodzinie imigrantów z Iraku, skończyła studia biznesowe, a w Los Angeles uczyła się tajników makijażu. Świat make-upu tak ją pochłonął, że w 2010 roku założyła bloga urodowego, a trzy lata później – własną markę kosmetyków do makijażu Huda Beauty. I tak się zaczęło. Kattan, która mieszka obecnie w Dubaju z mężem i córką, została gwiazdą, a przed media nazywana jest "Kim Kardashian wśród urodowych influencerów". W 2017 roku została uznana przez magazyn "TIME" za jedną z 25. najbardziej wpływowych osób internetu, a według "Forbesa" jest także jedną z najbogatszych kobiet na świecie, które same dorobiły się swojego majątku. Sama marka Huda Beauty jest jedną z najszybciej rozwijających się marek kosmetycznych na świecie. Kattan, która współpracuje ze swoimi dwiema siostrami, nie próżnuje. Sztuczne rzęsy, cienie do powiek, szminki, podkłady, rozświetlacze – jej oferta jest z roku na rok coraz większa. Z roku na rok przybywa również wiernych fanek marki (w Polsce dostępnej w Sephorze), których Kattan przyciąga nie tylko samymi kosmetykami, ale również własnymi tutorialami makijażowymi na YouTube. Zresztą wyróżnia się już sam profil Huda Beauty na Instagramie, na którym dominują reposty zwykłych ludzi robiących makijaż. W końcu, jak mawia Huda, każdy może być piękny, a ona sama założyła swoją markę, bo czuła się brzydka.


Ale jak wypadają same kosmetyki? To tylko moda i dobry marketing czy rzeczywiście Huda Beauty się wyróżnia w świecie makijażu? Bo nie ukrywajmy: nie są to tanie rzeczy – oczywiście w porównaniu z kosmetykami z drogerii, gdzie palety czy szminki można kupić nawet kilka razy taniej. Paleta cieni za 300 złotych czy pomadka za 100 złotych to dla większości z nas potężny wydatek. Jednak jeśli ktoś sięga po kosmetyki z nieco wyższej półki, ceny kosmetyków Huda Beauty wpisują się w schemat i są porównywalne cenowo do chociażby popularnej marki Rihanny Fenty Beauty. Jednak mimo ceny warto wypróbować Hudę Beauty i... nie zrażać się stylistyką większości zdjęć na instagramowym profilu marki. Oferowane przez Kattan kosmetyki są bowiem idealne nie tylko do robienia mocnego make-upu ala à la blogerka z Dubaju, ale również do zwykłego codziennego makijażu. Nie oznacza to, że za niższą cenę nie znajdziemy czegoś równie dobrego, jednak jakość kosmetyków od Hudy Kattan, kolory cienie oraz pomadek i design opakowań robi wrażenie.

Wybraliśmy cztery rzeczy z katalogu Hudy Beauty, które warto wypróbować. Oto pewniaki, które nie zawiodą nikogo, kto z marką Amerykanki styka się po raz pierwszy.

1. Paleta cieni do powiek Mercury Retrograde

Cena: 299 złotych (na wyłączność w Sephorze)

Nie musi być to jedynie Mercury Retrograde, gdyż Huda Beauty słynie z palet i – sądząc również po opiniach internautów – każda jest warta swojej ceny. Jednak my wybieramy właśnie tę elegancką i pięknie opakowaną (jest również duże lustro) paletę, której nazwa odnosi się do zjawiska astronomicznego, jakim jest cofanie się Merkurego. A w astrologii to okres – pierwszy raz w tym roku przypadnie on już na 17 lutego-10 marca – który wyjątkowo negatywnie wpływa na samopoczucie.

Może stąd niezwykle intensywne i kosmiczne odcienie tej palety od Kattan, w której znajdziemy 9 cieni matowych, 8 metalicznych i jeden brokatowy. Od razu bowiem po otwarciu pudełka kolory (liliowy, bordowy, turkusowy...) oszałamiają i poprawiają humor. Sprawiają wręcz wrażenie, jakbyśmy trafili w sam środek galaktyki. Galaktyczne są zresztą już same nazwy: Ultraviolet, Nebula, Mercury, Galaxy, Supernova czy Supermoon. Jasne, oprawa wizualna palety to nie wszystko, ale w przypadku Mercury Retrograde jest i elegancko, i luksusowo, i magicznie, i zachwycająco kolorystycznie.

Przejdźmy jednak do konkretów: cienie są bardzo mocno napigmentowane, świetnie się blendują, nie ścierają się i są trwałe: spokojnie wytrzymają na powiekach cały dzień. Bezapelacyjnie wygrywają jednak te metaliczne i brokatowy. Nie dość, że łatwo się je nakłada, to przepięknie się mienią. Minus? Niestety trochę się osypują, jednak można sobie z tym poradzić. Z kolei odcienie matowe nie osypują się, jednak nieco trudniej je się nakłada. W przypadku jaśniejszych kolorów matowych nałożyć trzeba też więcej niż jedną warstwę, żeby wrażenie było jak najlepsze.

Jednak największą zaletą palety jest to, że mamy w niej cienie wyjątkowo różnorodne – matowe i błyszczące, ciepłe i zimne – dzięki czemu można kombinować i eksperymentować. Mimo że kolorystycznie paleta wygląda jak idealny wybór jednie dla osób, które lubią mocny i wyrazisty makijaż, to można z nią stworzyć z nią też subtelne wykończenie oka. Czyli kto, co lubi, a takie funkcjonalne kosmetyki lubimy.

2. Mini paleta cieni do powiek Obsessions Eye Palette

Cena: 130 złotych (na wyłączność w Sephorze)

Ta mini paleta to idealny wybór dla tych osób, które potrzebują tylko kilku konkretnych cieni i, mówiąc wprost, chcą zapłacić mniej, niż za regularną paletę Hudy Bueaty. Obsessions Eye Palette dostępne jest aż w 11 wersjach kolorystycznych, a każda paleta składa się z dziewięciu matowych i błyszczących cieni. Wśród nich są odcienie i jasne, i ciemne, można ich więc z powodzeniem używać i na dzień, i na wieczór.

O cieniach pisaliśmy już przy okazji Mercury Retrograde, a w przypadku Obsessions Eye Palette jest podobnie: świetne i mocne kolory, doskonały pigment, idealna trwałość i łatwe blendowanie. Podobnie jest jednak minimalny problem z lekkim osypywaniem się cieni błyszczących i trudniejszym nakładaniem matów. Jednak nie utrudnia to użytkowania palety, która dzięki kompaktowemu opakowaniu z lusterkiem i kilkoma ulubionymi kolorami jest idealnym wyborem dla minimalistów.

3. Podwójne cienie do powiek w płynie Matte & Metal Melted Shadows

Cena: 135 złotych (na wyłączność w Sephorze)

Ten cienie do powiek w płynie to niewątpliwy hit! Wad w sumie za świecą szukać: matowy i metaliczny cień (jeden po jednej, a drugi po drugiej stronie) idealnie ze sobą współgrają i świetnie łączą się z innymi cieniami, są mocno napigmentowane i niewiarygodnie trwałe. Spokojnie wytrzymają cały dzień: nie spłyną się, nie zetrą i nie pobrudzą oka. Łatwo się je nakłada pędzelkiem w opakowaniu i błyskawicznie zastygają. Minus jest jedynie taki, że trzeba je dość szybko nakładać (szczególnie matowe), bo gdy zaschną trudno je już poprawić czy zblendować.

Trzeba też wspomnieć o odcieniach, które naprawdę robią wrażenie. Nasze serce skradły szczególnie te pastelowe i różowawe (V.I.Pink et Million Dollar Deals, Request Line et Slow Jams, Buble Bath & Pink Champagne): pięknie wyglądają na oku, są subtelne, ale wyraziste, a błyszczące odcienie fantastycznie (ale nie tandetnie) się mienią. Maty można też komponować na wszelakie sposoby z innymi cieniami, które mamy w kosmetyczce, a jasny matowy cień jest także fajną bazą pod błyszczące i bardziej wyraziste odcienie.

4. Matowa płynna szminka Liquid Matte

Cena: 106-119 złotych (na wyłączność w Sephorze)

Pomadki Liquid Beauty dostępne są w kilkunastu odcieniach o soczystych nazwach: Heartbreaker, Trophy Wife, Gossip Gurl, Spice Girl. I już kolorami wygrywają: są wyraziste i mocne, a prawdziwym hitem są przepiękne Bombshell i Trophy Wife.

Jednak najważniejsze jest to, że mimo że to matowe pomadki, to nie tworzą na ustach skorupy. Są lekkie i rzadkie, łatwo się je nakłada i bez problemu obrysowuje kontur ust. Szybko zastygają i wcale nie czuć ich na ustach. Są też bardzo trwałe, jednak przy piciu na szklankach i kubkach zostaje lekki ślad. Spokojnie wystarcza jedna warstwa, żeby wyglądać świetnie, a brak "skorupowego" efektu sprawia, że warto w Liquid Beauty zainwestować.