Usunęli wodę święconą z kościołów – tak biskupi walczą z koronawirusem. Czy w Polsce są gotowi?

Katarzyna Zuchowicz
We Włoszech kilka diecezji odwołało nabożeństwa w środę popielcową. W Korei Południowej odwołało msze w całym kraju. W Hongkongu wycofują się ze spowiedzi w Wielkim Poście. W Polsce wszystkie służby przygotowują się na koronawirusa, ale czy Kościół też? – Każde skupisko ludzi, tym bardziej kościół, który jest zamknięty, często jest w nim duszno, z wentylacją kiepsko, jest potencjalnym zagrożeniem – wskazuje jeden z epidemiologów.
Czy polskie kościoły przygotowują się na koronawirusa? W niektórych włoskich kościołach usunięto wodę święconą. Fot. Łukasz Wądołowski / Agencja Gazeta
Sytuacja we Włoszech czy Korei Południowej jest zupełnie inna, to trzeba podkreślać. Tam znajdują się największe ogniska zachorowań koronawirusem poza Chinami, w Polsce nie zanotowano dotąd żadnego przypadku zakażenia.

A jednak pytania, czy kościoły w Polsce też przygotowują się na koronawirusa, również pojawiają się w rozmowach, widać je też na Facebooku. – Czy miałam obawy? Trochę. Ale gdyby wirus był w Polsce, nie wiem, czy bym tak chętnie poszła – stwierdziła znajoma, która była w kościele w Środę Popielcową. W nabożeństwie uczestniczyły tłumy.


Czytaj także: Koronawirus zabił 3 razy więcej ludzi w ciągu 8 tygodni niż SARS w 8 miesięcy [LICZBY]

– Każde skupisko ludzi, tym bardziej kościół, który jest zamknięty, często jest w nim duszno, z wentylacją kiepsko, jest potencjalnym zagrożeniem – mówi naTemat dr Jerzy Staszczyk, wojewódzki konsultant ds. epidemiologii z Kielc.

"Nie podawać rąk na znak pokoju"


Polskie władze od kilku dni szykują się na koronawirusa. Podobnie szpitale i wszystkie pozostałe służby. Z aptek zniknęły maseczki, nie sposób kupić płynów do dezynfekcji rąk, ludzie mówią niemal wyłącznie o wirusie, a niektórzy nawet już robią zapasy. Dlaczego nie zapytać, czy kościoły też się przygotowują?

Niemiecki Episkopat właśnie wydał oświadczenie. – Bardzo dobrze, że o to pytacie. Jesteśmy na etapie nie walki z wirusem, tylko walki, żeby ten wirus do nas nie dotarł. I na tym etapie uważam, że podczas znaku pokoju wierni w kościołach nie powinni podawać sobie rąk. Komunię świętą również najlepiej byłoby podawać do ręki wiernemu – uważa dr Jerzy Staszczyk.

A jeśli już chcą podawać ręce to – jak sugeruje – można by zamontować przy wejściu dozowniki z płynem dezynfekującym. – Uważam też, że starsi, schorowani ludzie, przede wszystkim z chorobami układu oddechowego czy krążenia, najlepiej niech nie chodzą do kościoła w okresie najbliższych 2-3 tygodni, miesiąca. A jeśli już taka osoba musi być na mszy, to niech chociaż założy maseczkę. Gdy będzie kichała, to w maseczkę – dodaje.

Luteranie o koronawirusie


Na to, że wirus stanowi wyzwanie również dla praktyk liturgicznych Kościołów, zwrócił właśnie uwagę Kościół Ewangelicko-Augsburski (Luterański) w Polsce. Szczególnie, jak wskazuje, przy Sakramencie Wieczerzy Pańskiej. "Od kilkunastu lat w wielu parafiach ewangelickich w niektórych krajach praktykowane są kielichy liturgiczne, które są odpowiedzią na choroby roznoszone drogą kropelkową" – napisał na Facebooku.

Jako przykład podano parafię św. Mateusza w Łodzi, gdzie 14 lat temu – gdy była epidemia ptasiej grypy – wprowadzono praktykę udzielania komunii św. w kielichach komunijnych.

Odwołują msze, usuwają wodę święconą


W innych krajach walka z koronawirusem już odbywa się również ze strony Kościoła katolickiego. W północnych diecezjach Włoch część diecezji nie tylko odwołała msze, co szczególnie oburzyło Tomasza Terlikowskiego. Biskupi usunęli też wodę święconą sprzed kościołów, nakazali duchownym udzielanie komunii świętej do ręki, a także zalecili, by na znak pokoju nie podawać sobie rąk.

Szczególnie woda święcona jest dziś szeroko komentowana. – Środowisko mokre jest sprzyjające dla wirusa – komentuje krótko epidemiolog.
Ale np. bazylika w Padwie odwołała też spowiedź. Reagują też kościoły w innych krajach. W Korei Południowej odwołano wszystkie msze – pierwszy raz w 236-letniej historii Kościoła katolickiego w tym kraju. Zrobiły to również świątynie buddyjskie i protestanckie.

Na Filipinach podczas Środy Popielcowej księża posypywali głowy wiernych popiołem, ale – by uniknąć kontaktu – nie robili im na czole znaku krzyża.

W Singapurze przeziębieni księża mają zakaz sprawowania nabożeństw. W Hongkongu także odwołano msze, w czasie Wielkiego Postu – jak podaje KAI – nie będzie możliwości przystąpienia do spowiedzi, a Droga Krzyżowa ma być odprawiana jedynie prywatnie. Dr Staszczyk uważa, że takie środki byłyby wskazane, ale tyko wtedy, gdyby wirus już u nas był. Na przykład dwa lata temu, gdy epidemia cholery zagrażała Zambii, tamtejszy Episkopat zakazał przekazywania sobie znaku pokoju w czasie mszy. Wprowadzono też zakaz zgromadzeń religijnych.

– W obecnej sytuacji nie dajmy się zwariować. Póki co u nas koronawirusa nie ma i nie ma powodu wprowadzać drastycznych środków, jak w regionach, gdzie jest epidemia. My próbujemy nie wpuścić wirusa do naszej populacji i w tej chwili jesteśmy na to gotowi – zastrzega dr Jerzy Staszczyk.

Jak szykują się kościoły w Polsce


Pytam księży, czy podejmują jakieś przygotowania. Czy w ogóle o tym myślą? Jak by się zachowali?

Ks. Jacek Wł. Świątek, rzecznik Kurii Siedleckiej jest zaskoczony niektórymi środkami zaradczymi w kościołach za granicą. – Doszlibyśmy do pewnego absurdu. W kościele nie ma na przykład możliwości, żeby wierny sam brał komunię świętą. Tak czy inaczej, to ksiądz ją podaje – mówi w rozmowie z naTemat.

Uważa, że można znaleźć inne rozwiązania. Na przykład spowiedź. – Jest to bliski kontakt z drugą osobą, ale przecież można zastosować metody dezynfekujące. W wielu kościołach, w konfesjonałach jest folia, którą za każdym razem można przetrzeć. Na przykład możemy obok postawić środek dezynfekujący, wierny podchodzi, bierze wacik, przemywa ze swojej strony – proponuje.

To jednak tylko hipotetyczna sytuacja. Podkreślmy – w Polsce nie zanotowano przypadków zachorowania koronawirusem.

Czytaj także: "Koronawirusa w Polsce nie ma". Morawiecki uspokaja ws. epidemii we Włoszech

– Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych wytycznych Episkopatu. Prawdopodobnie reakcja Kościoła będzie, jeśli pojawi się realne zagrożenie. Dziś go nie ma, funkcjonujemy normalnie. Nie ma podstaw do siania paniki wśród ludzi – uważa ks. Jacek Wł. Świątek.

Księżą o koronawirusie


Pytam księży w kilku parafiach. – Jeśli będzie odgórna sugestia, czy prośba, żeby podjąć jakieś kroki, to oczywiście tak zrobimy. Na pewno parafie będą dostosowywały się do tego, co mówią instytucje odpowiadające za zdrowie i sytuację epidemiologiczną w Polsce. Ale nie jestem specjalistą, by mówić, co powinno się zrobić, a co nie. Na przykład okazuje się, że maseczki nie działają, a i tak wszyscy je noszą – reaguje jeden z warszawskich księży.

Ksiądz proboszcz z Pomorza żartuje: – Wczoraj było tyle ludzi w kościele! Antybakterię sypaliśmy ludziom na głowę, jesteśmy wyleczeni.

A poważnie? – Przede wszystkim zalecam higienę. A na znak pokoju tylko głową skinąć, nie podawać rąk. Jak ktoś chce, niech przychodzi w maseczce. A spowiedź jest bezpieczna, bo mamy folie w konfesjonałach – odpowiada.