Robiłam wszystko, żeby nie być jak ona. Dorosłam i jestem klonem mojej matki [LIST]
"Kocham swoją mamę, ale chcę być inna, własna, swoja. Lepsza? I jestem pewna, że moja mama czuła to samo, gdy była młodsza. Nie chciała być jak swoja matka i też była przerażona, gdy odkrywała w swoje kolejne podobieństwa. Krąg życia" – pisze czytelniczka w liście do redakcji.
Szanuję moją mamę, ale nigdy nie chciałam być taka jak ona. A może inaczej: niektóre jej cechy mi imponują. Na przykład zdolność do zrobienia czegoś z niczego i pomysłowość. Moja mama umiała i nadal umie poradzić sobie w każdej domowej sytuacji: potrafi zaszyć dziurę w spodniach, które wydają się nie do odratowania czy znaleźć rzecz, której nikt inny znaleźć nie umie. Jest typem domowej bohaterki, zresztą nie tylko domowej. Cenię także jej rozsądek, chociaż do pewnego momentu.
Z innymi jej cechami długo miałam problem. Trudno mi było je zaakceptować i dopiero gdy skończyłam 25 lat, zaczęłam rozumieć, że są one częścią mojej mamy i muszę je pokochać, tak jak kocham ją. Chociaż może słowo "kochać" jest tutaj zbyt duże. Na pewno muszę je w jakiś sposób zaakceptować. Tolerować Muszę żyć z jej choleryczną naturą czy wspomnianym już rozsądkiem, który zahacza w kwestiach finansowych o skąpstwo, a w sferze relacji z drugim człowiekiem – o brak wiary w jego możliwości.
Fot. Kadr z filmu "Lady Bird"
Jestem podobna do mojej matki
Niestety. Mijają lata, a ja widzę coraz więcej podobieństw. Wciąż mamy zupełnie odmienne charaktery i stosunek do życia, co sprawi, że nigdy chyba się ze sobą nie zgodzimy. Jednak w niektórych kwestiach jestem jej klonem, co mnie maksymalnie przeraża.
W związku potrafię być kontrolująca i dominująca tak jak ona, potrafią irytować mnie najmniejsze wady partnera. Tak bardzo się boję, że gdy zwiążę się z kimś na stałe, będę dla niego tak ostra jak moja mama do mojego taty. Że będę coraz bardziej niecierpliwa i stanowcza.
Krzątam się tak jak ona, nie potrafię odpoczywać i dbać o siebie. Zawsze twierdziłam, że mama przesadza, gdy przychodzą goście, bo po co tyle jedzenia? Po co sprzątać cały dom? I co? Robię to samo. W genach odziedziczyłam jej cechę "zastaw się, a postaw się", pucuję i odkurzam, gdy tylko ktoś ma mnie odwiedzić. A gdy mam w głowie listę spraw do załatwienia, nie potrafię odpocząć. Muszę najpierw je zrobić za wszelką cenę. Nie potrafię ani się wyluzować, ani przestać myśleć o innych i zacząć myśleć o sobie. Tak jak ona.
Fot. Kadr z filmu "Lady Bird"
Matki i córki
Kocham swoją mamę, ale chcę być inna, własna, swoja. Lepsza? I jestem pewna, że moja mama czuła to samo, gdy była młodsza. Nie chciała być jak swoja matka i też była przerażona, gdy odkrywała w swoje kolejne podobieństwa. Krąg życia.
Ale co mogę robić? Nie wiem, ale staram się walczyć z cechami odziedziczonymi po mamie, których nie chcę i nie lubię. Pracują nad sobą, chodziłam na terapię. Cechy, które mam po niej, a które cenię, pielęgnuję. Traktuję je jako pamiątkę i przywilej. Niestety nie jestem domową bohaterką jak ona, a szkoda, bo to bardzo chciałabym po niej odziedziczyć.
Jednak najbardziej boję się zostania matką. Boję się mieć córkę i przeżycia z nią takiego piekła, jakie moja mama przeżyła ze mną lata temu. Boję się być dla niej słabym rodzicem i wrogiem. Moja matka popełniła sporo błędów wobec mnie, nie zawsze była w porządku, a przez pewien czas mnie nie akceptowała. Nadal ma z tym zresztą lekki problem. A jeśli będę taka sama?
Naprawdę się tego boję. Do tego stopnia, że nie wiem, czy chcę mieć dzieci. Bo kocham moją mamę, ale bardzo nie chcę być taka, jak ona.