Targów w Genewie nie było, ale premiery już tak. Koncern Volkswagen przygotował całą masę nowości

Piotr Rodzik
Z jednej strony – dobrze, że względy bezpieczeństwa zadecydowały. Z drugiej – aż szkoda, że premiery tych wszystkich nowości odbyły się po prostu w internecie. Co roku genewskie targi to najlepsza okazja do pokazania swoich premier i nie inaczej miało być tym razem. Oto krótki przegląd nowości z koncernu Volkswagen. Tych tańszych i tych... bardzo drogich.
Jedno auto, trzy nowe wersje. Oto Volkswageny Golf GTI, GTE oraz GTD. Fot. Volkswagen

Volkswagen Golf – GTI, GTE, GTD

O nowym Golfie w naTemat mogliście już przeczytać właściwie wszystko, ale teraz, przy okazji Genewy, Volkswagen wypuścił w świat trzy nowe wersje swojego legendarnego hothatcha.
Fot. Volkswagen
Zacznijmy od GTI – to właśnie najbardziej "hothatchowa" wersja. Nowa usportowiona wersja popularnego samochodu ma dokładnie 245 koni mechanicznych i 370 Nm. Taką moc samochód osiąga dzięki dwulitrowemu silnikowi TSI, który – co ciekawe i dość rzadko spotykane w tych ekologicznych czasach – pracuje bez żadnych elektrycznych wspomagaczy.


Z zewnątrz nowy Golf GTI dorobił się oczywiście bardziej agresywnych zderzaków, dużych kolorowych zacisków – ogółem wszystkiego tego, czego spodziewacie się po aucie tej klasy. No i zapewne będzie świetnie brzmieć.
Fot. Volkswagen
Wspomniane wyżej elektryczne ciekawostki zarezerwowano dla wersji GTE, która w zasadzie… jest mocniejsza od GTI. GTE to nowoczesna hybryda powstała z połączenia benzynowego 1.4 o mocy 150 KM i drugiej, elektrycznej jednostki. Razem mamy tutaj także 245 koni mechanicznych, ale aż 400 Nm. Auto ma przejechać na baterii nawet 60 kilometrów. Minusy? Nie liczcie na doznania dźwiękowe takie jak w GTI.

Trzecia nowa wersja to GTD. I jak się pewnie domyślacie, po mocnej benzynie i hybrydzie to mocny diesel – choć akurat najsłabszy z całej trójki. Dwulitrowy diesel daje kierowcy do dyspozycji 200 koni mechanicznych.
Fot. Volkswagen
Najprościej każde z aut poznać po końcówkach układu wydechowego. GTI ma pojedyncze końcówki po obu stronach zderzaka. W GTD znajdziemy podwójny wydech po lewej stronie. W GTE jest tylko atrapa, a sam wydech jest pod autem. Każde z aut będzie mieć także dostosowaną kolorystykę detali. GTI – czerwone. GTE – niebieskie. GTD – srebrne.

Audi A3

Ten sam segment, ale już bardziej premium. Na targach w Genewie Audi planowało pokazać nowiutkie Audi A3. Wcześniej już zobaczyliśmy odświeżonego Golfa, Skodę Octavię i Seata Leona, więc cała gama jest gotowa.
Fot. Audi
A3 korzysta w dużej mierze z tych samych podzespołów, co jest jasne. Ale jest bardziej premium. Z zewnątrz jest tak, jak Audi ostatnio przywykło odświeżać swoje auta – czyli znacznie, ale to znacznie bardziej agresywnie.

Na froncie tradycyjnie znalazł się grill singleframe, a światła z "kłami" do złudzenia przypominają większe modele, w tym E-Trona. Z gamy znika wersja trzydrzwiowa, ale za to za jakiś czas powinien pojawić się sedan.
Fot. Audi
Najwięcej zmian zaszło jednak w środku. Niemcy jakby odeszli od swojej minimalistycznej stylistyki i poszli na całość. W kokpicie aż robi się od geometrycznych kształtów i załamań. Robi to naprawdę niezłe wrażenie. Co ciekawe, obok skrzyni biegów pojawił się dotykowy panel do obsługi wielu funkcji ekranu multimedialnego. To dobrze, bo ekrany w Audi są piękne, ale… kochają odciski palców.

Na początek na rynek trafią 1.5 TSI o mocy 150 KM oraz 2.0 TDI w wariantach 116 i 150 KM. Docelowo silników będzie więcej. Na razie możemy spodziewać się też wersji S3, ale RS3 także pojawi się w przyszłości.

Porsche 911 Turbo S

Marzenie każdego chłopca jest teraz jeszcze… lepsze. Brakuje słów na to, co inżynierowie Porsche zrobili tym razem.
Fot. Porsche
Long story short: 911 w wersji Turbo S to taka dziwna maszyna. Samochód, którym bez problemu możesz jeździć po bułki. I jednocześnie samochód, który na prostej (i nie tylko) zjada większość z tych aut, które mienią się tytułem supersamochodu. Czyli jakieś Ferrari czy inne McLareny.

W Porsche zrobili dokładnie to, czego oczekiwali od nich fani. Czyli wzięli na warsztat jakby nie patrzeć niskie i szerokie auto i zrobili je jeszcze szersze. Nowe 911 Turbo S jest względem poprzednika szersze o 45 mm z przodu i 20 mm z tyłu, przez co jest jeszcze bardziej masywne i charakterne.
Fot. Porsche
Zderzaki są ostrzej wymodelowane, z tyłu oczywiście znalazł się dyfuzor z poczwórnymi końcówkami wydechu. Do tego 20-calowe koła z przodu i 21-calowe z tyłu. To nie jest auto dla skromnych ludzi, a przecież jeszcze nic nie wspomniałem o ogromnym tylnim skrzydle. Spojler dostosowuje się do prędkości auta i zapewnia nawet do 100 kilogramów dodatkowego docisku. Przyda się, jeśli spróbujecie domknąć zegary (330 km/h)

Skoro już o cyferkach. 911 Turbo S napędza silnik 3.8 B6, który generuje skromne 650 koni mechanicznych i 800 Nm. O 70 koni więcej niż poprzednik, który – i to akurat sprawdziliśmy w naTemat na własnej skórze – niszczył organy wewnętrzne.

Teraz bez wizyty u lekarza też może się nie obyć. Pierwsza setka na zegarach pojawia się po… 2,7 sekundy, czyli 0,2 sekundy szybciej niż w poprzedniku. Sprint do 200 km/h skrócił się z kolei o sekundę i trwa raptem niecałe 9 sekund. Dodajmy, że można zamówić specjalny układ wydechowy, który podkreśli walory 6-cylindrowego boksera.
Fot. Porsche
I na koniec – na rynek od razu wchodzi też kabriolet. Żeby lepiej ten silnik słyszeć.

Skoda Octavia RS iV

Na ten samochód czekało pewnie więcej osób niż na nowe 911 Turbo S. Cena jednak będzie odczuwalnie niższa, a wrażenia z jazdy… w sumie niczego sobie! Bo Octavia RS poprzedniej generacji była genialna na drodze.
Fot. Skoda
Czesi jednak trochę zaskoczyli fanów motoryzacji i na Genewę przygotowali "tylko" wersję RS iV. Czyli hybrydową wersję najszybszej Octavii. Na pokładzie mamy tutaj silnik 1.4 zestawiony z jednostką elektryczną, który razem daje 245 koni mechanicznych. Kojarzycie to? Tak, to dokładnie ten sam zestaw, co w Golfie GTE.

Auto trzeba pochwalić za stylizację. Już "cywilna" nowa Skoda Octavia wygląda świetnie, ale wersja RS iV nabrała więcej charakteru. Masywne zderzaki, czarna lotka na klapie bagażnika, 19-calowe felgi. Te typowo dla wersji RS w Skodzie mają swój charakterystyczny "lambolook".

W środku jest jak jak w Ocvavii, ale z lekkim dodatkiem kolorowych, sportowych akcentów. Oryginalna kierownica dorobiła się trzeciego ramienia (bo teraz w Octavii są tylko dwa), dzięki czemu wygląda na bardziej sportową.
Fot. Skoda
I to oczywiście tylko początek. W drodze są jeszcze 2.0 TSI z 245 końmi (to będzie ta "prawidłowa" RS-ka) oraz 200-konny diesel. Czyli tak jakby… Golf GTI, GTE i GTD.