Tak możesz zakazić się koronawirusem - nie testuj kosmetyków w drogerii
Sieć zapewnia, że priorytetem jest każdorazowa dezynfekcja za pomocą profesjonalnych środków medycznych wszystkich akcesoriów służących do wykonywania usług np. makijażu.
Epidemiologiczne nieporozumienie w czasach koronawirusaNa bieżąco śledzimy sytuację związaną z koronowirusem i stosujemy się do zaleceń wydawanych przez właściwe organy. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo współpracowników i klientów.
Dlatego przeprowadziliśmy szeroką akcję informacyjną skierowaną do naszych współpracowników, w ramach której przekazaliśmy im zasady postępowania prewencyjnego w sytuacji rozprzestrzeniania się koronawirusa. Wszyscy pracownicy zostali poinformowani o tym, jak zachować się w sytuacji podejrzenia u siebie infekcji oraz gdzie szukać pomocy medycznej.
Wprowadziliśmy też zalecenie ograniczenia podróży służbowych. Jeśli natomiast chodzi o bezpieczeństwo klientów, to naszych konsultantów obowiązują ścisłe zasady postępowania w zakresie regularnego mycia rąk i stosowania środków dezynfekujących.
Lekarze o takiej decyzji mówią krótko: lepiej późno niż wcale. Od lat wiadomo, że testery w drogeriach to epidemiologiczne nieporozumienie. Dlaczego?
– Mogą w nich "zamieszkać” wirus opryszczki czy inne wirusy (choćby koronawirus) i bakterie chorobotwórcze uwielbiające środowisko brudnych rąk, nieumytych np. po wizycie w toalecie. Nie wiemy, kto korzystał z takiego testera przed nami, a niesterylne aplikatory, szczoteczki czy pędzelki to siedliska drobnoustrojów. Chorobę mamy zatem na wyciągnięcie ręki – wyjaśnia dr Agata Gajewska, członkini Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.
Mieszkanie dla wirusów i bakterii
Chodzi m.in. o to, że z otwieralnych testerów pudrów czy podkładów mogła skorzystać nie tylko osoba chora z koronawirusem, ale też taka, która cierpi z powodu zmian trądzikowych na twarzy. Z kolei tusz do rzęs testować mogła pani np. ze stanem zapalnym w obrębie powiek. Rzęsy i brwi są naszą naturalną ochroną przed zanieczyszczeniami.
Wystarczy uzmysłowić sobie, co "osiada” na szczoteczce od tuszu, jeśli ta codziennie zbiera mnóstwo różnych drobnoustrojów. Podobnie z pomadką, którą usta malowało kilka, a nawet kilkanaście kobiet.
– We Francji już dawno zrezygnowano z podobnych praktyk. Jeśli chce się wypróbować np. puder to otrzymujemy zamkniętą próbkę, którą możemy wykorzystać w domu i sprawdzić – tłumaczy dr Gajewska.
Czytaj także: Testy na koronawirusa "to jakiś żart". Dlaczego w Polsce robi się ich tak mało?
Najwyższy czas by podobnie działo się w popularnych drogeriach w naszym kraju. Naczelną zasadą powinno być, że jedna osoba to jeden produkt do makijażu - dokładnie tak, jak z ręcznikiem czy szczoteczką do zębów. Tym bardziej teraz, kiedy zagrożeniem jest zakażenie koronawirusem.