Jak Kaczyński opozycję ograł przy okazji ustawy funta kłaków wartej

Jacek Liberski
bloger i autor powieści; polityk hobbysta
Jarosław Kaczyński ograł młodzież z Lewicy i starych wyjadaczy z PSL, na deser konsumując bystrzaków z KO.
O co chodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu ws. wyborów prezydenckich i zmian w Kodeksie wyborczym? Fot. Sławomir Kamiński / AG
Niecałe 40 godzin wystarczyło Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby w książkowy sposób rozegrać całą opozycję od Koalicji Obywatelskiej po Konfederację. Modus operandi Kaczyńskiego to prowadzenie polityki poprzez podział - przy okazji ustaw szumnie zwanych “Tarczą antykryzysową” pokazał to wzorcowo. I wszyscy, bez wyjątku, dali się ograć jak oseski. Niby każdy przedszkolak w Polsce wie, że Kaczyński tak działa od czasu, gdy zaczął cokolwiek znaczyć w polskiej polityce, czyli od lat 90-tych, ale co roku znajdzie się ktoś - w pojedynkę lub w grupie – kto da się na to nabrać. Kiedyś był to Ryszard Petru, który widział światełko w tunelu, w czwartek była to Lewica i PSL a na końcu, w piątek i sobotę, też Koalicja Obywatelska.


Czytaj także: Wszyscy skupili się na zmianach w Kodeksie wyborczym, a PiS w nocy przepchnął coś jeszcze

Ale mieć tu pretensje wyłącznie do KO to gruba przesada. Głosowanie za ustawą, w której znalazły się niekonstytucyjne zapisy z jednej strony, z drugiej - jakaś, choć śmieszna, pomoc, na pewno nie było łatwe (takie są odczucia w samej KO). Problem leży tu też w oczekiwaniach wobec Platformy głównie, od której z jednej strony oczekuje się, aby była opozycją konstruktywną, z drugiej, żeby była ostrym antyPiS-em. To bardzo trudny kogel-mogel do zmiksowania. Poza wszystkim, to co się stało w czwartek i piątek w Sejmie, obciąża wyłącznie PiS, nie opozycję. To PiS ma większość (w czwartek ją dodatkowo uzyskało w opcji zdalnej dzięki Lewicy i PSL) i to PiS bierze odpowiedzialność za swoje rządy. Matematyka jest tu nieubłagana. Rzecz w tym, że osobiście uważam, iż KO popełniła błąd, głosując za tymi ustawami - oczywiście, byli tu więźniami opinii publicznej i bali się przyklejenia im łatki ugrupowania, które nie chce pomóc przedsiębiorcom, a to przecież ich elektorat. Moim zdaniem ten strach był przesadzony.

Co tak naprawdę stało się w czwartek głosami Lewicy i PSL? Nawet nie idzie o to, że najprawdopodobniej PiS nie miał większości “stacjonarnej”, ale dostał ją od młodzieży z Lewicy i starych wygów z PSL, ile o to, że teraz PiS będzie miało (na razie do końca czerwca) zawsze większość, bo całe to głosowanie przy wykorzystaniu tabletów nie daje żadnej kontroli nad tym, kto głosuje. Czy jest to poseł, czy jego asystent. Może żona, mąż, a może kochanka lub kochanek. System żadnych zabezpieczeń nie ma.

Uważam, że błąd został popełniony u podstaw kampanii prezydenckiej. Od dawna i nieprzerwanie głoszę pogląd, że należało skupić się wokół jednej kandydatki (od początku było wiadomo, że jedynie Kidawa-Błońska ma realne szanse walki z Dudą) i stworzyć jeden wspólny front – pakt senacki był tu najlepszym wzorcem. Wtedy Kaczyński nie rozgrywałby koncertowo ani Lewicy, ani PSL, ani KO, a w czwartek byłby po prostu bezradny. Wtedy można by było wymóc na obozie władzy znacznie dalej idący program ratunkowy. Władza musiałaby się po prostu bardziej samoograniczyć.

Świat się nie kończy na jednym posiedzeniu Sejmu


Ok, dobra, mleko się rozlało i każdy tu dostał manto, bez wyjątku, droga Lewico, drogie PSL i droga KO. Ale co dalej? Dalej jest kilka scenariuszy przed totalnie skłóconą dzisiaj opozycją.

Pierwszy: uspokoić emocje. Złamać zakaz gromadzenia się, wynająć jakiś fajny hotel SPA, otworzyć kilka butelek wina lub whisky, wygarnąć sobie, co kogo boli, dać sobie po razie, a potem połączyć siły i iść dalej chociaż w miarę razem. Znam parę fajnych miejsc w Polsce, mogę służyć adresami.

Drugi: w Senacie (tam działa pakt senacki przecież) odrzucić wszystkie wrzutki PiS dotyczące zmian w kodeksie wyborczym i RDS, zrobić przedłożenie senackie, a potem w Sejmie zagłosować gremialnie za projektem Senatu, stawiając rząd (Kaczyńskiego znaczy) pod ścianą. Ten scenariusz jest obecnie brany pod uwagę jako oczywisty.

Trzeci: wybory 10 maja się odbędą. Wszystko na to wskazuje, także nocna wrzutka o głosowaniu korespondencyjnym. Zmianę decyzji na temat wyborów mogą wymusić tylko dwie rzeczy. Niekontrolowany rozwój koronawirusa (on już taki jest, ale jeszcze udaje się to trzymać w tajemnicy) lub spadek notowań Andrzeja Dudy. To drugie będzie miało oczywiście związek z tym pierwszym, ale także nastąpi, gdy opozycja zewrze szyki. Więc odrzucić trzeba dzisiaj wszystkie kwestie ideologiczne – na to przyjdzie czas później - i skupić się wyłącznie na tym, co łączy. Koniecznie zawrzeć pakt o nieagresji, to jest absolutnie warunek sine qua non, i przestrzegać go. Gdy poparcie Dudzie zacznie spadać, PiS sam przesunie wybory.


Tarcza antyrakietowa


Tymczasem plan obozu władzy jest jasny i czytelny jak pierwsza czytanka. Władza główne środki przeznaczy na transfery socjalne, nie na ratowanie firm. Morawiecki w Sejmie powiedział wyraźnie: 500+ utrzymamy. 13 emeryturę utrzymamy. Wyprawkę szkolną utrzymamy. W kwestii ratowania gospodarki - proszę bez koncertu życzeń. Zatem główny strumień pieniędzy pójdzie jak zawsze, do swojego elektoratu, przedsiębiorcy to nie jest elektorat PiS.

Ale tak w zasadzie to o co kruszymy kopie? Czym w istocie jest owa “Tarcza antykryzysowa” przez przedsiębiorców ironicznie zwana “Tarczą antyrakietową”? Popatrzmy:

Zwolnienie z ZUS na 3 miesiące. Dotyczy to jedynie mikrofirm zatrudniających do 9 osób. Zwolnienie dotyczy przedsiębiorcy i pracowników. O zwolnieniu z PIT - ani słowa.

Świadczenie postojowe dla samozatrudnionych i zatrudnionych na umowach śmieciowych. Kwota 2080 zł. Postojowe jest zwolnione z podatku i ZUS. Ustawa zakłada kilka warunków, które trzeba spełnić, aby te świadczenie dostać. Okres wypłaty - 2 miesiące.

Dofinansowanie zatrudnienia.
Państwo dofinansuje 40% wynagrodzenia. Pozostałe 60% jest po stronie pracodawcy. Ustawa zakłada szereg warunków, które muszą być spełnione. Okres otrzymywania świadczenia - prawdopodobnie 3 miesiące.

Uelastycznienie czasu pracy.
Pracodawca dotknięty skutkami pandemii będzie mógł skrócić dobowy czas nieprzerwanego odpoczynku dla pracownika z obecnych 11 godzin do 8, a tygodniowy czas takiego odpoczynku – z 35 do 32 godzin.

Mikropożyczki dla mikrofirm. To mój ulubiony punkt. Pożyczka 5000 zł dla firm zatrudniających do 9 pracowników. Pożyczka jest bezzwrotna, jeśli firma utrzyma pełne zatrudnienie przez pół roku. Jak nie utrzyma – kasę musi państwu przynieść w zębach. Koszt utrzymania 1 pracownika przez pół roku z pensją netto 3000 zł, to jakieś 4900 brutto razy 6, czyli zirka 30 tysięcy (z tego przez 3 miesiące zwolnienie z ZUS). Wow!

Brak kar za opóźnienia w przetargach publicznych. Wprowadzenie mechanizmu wydłużania terminów realizacji zamówień publicznych. Służyć temu będzie procedura zwalniająca z naliczania kar umownych za – związane z epidemią – opóźnienia w realizacji przetargów.

Ułatwienia dla branży turystycznej. (Tu jest kolejny hit). Branża ta jest jedną z najbardziej dotkniętych branż. Na dniach zwolni tysiące pracowników. Co dostaje w ramach "tarczy"? Przedłużenie terminu na zwrot wpłat klienta w przypadku niemożności zorganizowania wydarzenia. Powaga!

Rozliczenie całej tegorocznej straty w przyszłym roku. Jestem pod wrażeniem.

Przedłużenie bankowych kredytów obrotowych. Chodzi o umożliwienie obliczania zdolności kredytowej w oparciu o dane finansowe na koniec 2019 r.

Przedłużenie legalnego pobytu i zezwoleń na pracę dla obcokrajowców. Wydłużenie wiz pobytowych i zezwoleń na pobyt czasowy cudzoziemców.

Polityka nowej szansy. W sytuacji kryzysu makroekonomicznego duża liczba firm może być zmuszona do restrukturyzacji. Zwłaszcza małe i średnie firmy mają problem ze skutecznym przejściem przez proces restrukturyzacji. Możliwa tu będzie pomoc. Jaka? Dokładnie nie wiadomo.

Ponadto odracza się niektóre obowiązki:

- Przesunięcie terminu płatności zaliczek na PIT-11 w marcu i kwietniu 2020 r. (do 1 czerwca 2020 r.);

- Przesunięcie obowiązku składania nowego pliku JPK_VAT dla dużych firm z 1 kwietnia na 1 lipca 2020 r.;

- Przesunięcie matrycy VAT z 1 kwietnia na 1 lipca 2020;

- Przesunięcie obowiązku utworzenia PPK w średnich przedsiębiorstwach na 1 października 2020 r.;

- Odroczenie do 13 lipca 2020 r. obowiązku zgłoszenia informacji do Centralnego Rejestru Beneficjentów Rzeczywistych;

- Zwolnienie z podatku PCC umowy pożyczki zawieranej do dnia 31 sierpnia 2020r.;

- Wydłużenie terminu na złożenie informacji o cenach transferowych do 30 września 2020r.;

- Wydłużenie terminu na złożenie zawiadomienia o dokonaniu zapłaty na rachunek niezamieszczony w wykazie podatników VAT;

- Przesunięcie terminu wejścia w życie rozwiązań prawnych dot. zrównania pozycji prawnej drobnych przedsiębiorców i konsumentów z 1 czerwca 2020r. na 1 stycznia 2021r.;

- Odroczenie podatku od sprzedaży detalicznej do 1 stycznia 2021r.;

- Możliwość odroczenia terminu wykonania badań urządzeń technicznych, z zachowaniem możliwości eksploatacji przez maksymalny okres kolejnych 6 miesięcy; wydłużenie okresu sporządzania dokumentów ewidencji odpadów w formie papierowej do 31 grudnia 2020r.

Tym właśnie jest “Tarcza antykryzysowa” rządu PiS, którą uchwalano w ciągu niespełna 40 godzin, głównie w nocy, głosując o 6 rano, i do której rząd powinien być gotowy od co najmniej miesiąca. Tydzień temu pisałem, że to będzie humbug. Dziś mówię, że to humbug do kwadratu. Dlaczego? Bo jasno potwierdza, że rząd pieniędzy na ratowanie gospodarki nie ma. Ma na prezenty społeczne. Chyba.

Ale jak się dowiadujemy z ostatniej chwili, Ministerstwo Rozwoju pisze podręcznik do obsługi tarczy. Tarcza zawiera kilkadziesiąt mechanizmów. Jeśli do kilkudziesięciu mechanizmów trzeba pisać podręcznik, to nawet nie chcę myśleć, jak bardzo skomplikowane będzie otrzymanie tej pomocy. Krótko scharakteryzować można to tak: rząd ma dla przedsiębiorców jedynie SŁOWA.

Będzie Okrągły Stół, ale gdzie ta Solidarność?


Po doświadczeniach VIII posiedzenia Sejmu wiadomo już kolejny raz, a to przecież nie jest żadne odkrycie, że obóz Zjednoczonej Prawicy tej władzy nie odda nigdy. Historycznie i mentalnie jesteśmy gdzieś pod koniec lat 70-tych, a oni są jak komuniści w PRL. Kasy będzie w bród, Glapiński wydrukuje, ile będzie trzeba. Ale nie dla firm, tylko dla omamionych. Wszystko to skończy się jakimś kolejnym Okrągłym Stołem. Pytanie tylko czy znajdzie się drugi Wałęsa i druga Solidarność, aby udało się to zrobić pokojowo.

Wprowadzona ad hoc, nad ranem, zmiana kodeksu wyborczego oznacza, że wybory odbędą się 10 maja. Kropka. Andrzej Duda wygra w I turze, bo w wyborach gremialnie weźmie udział prawie wyłącznie elektorat PiS, jak to miało miejsce w wyborach uzupełniających w gminach na ścianie wschodniej. Jak napisał jeden z twitterowiczów: w nadchodzącym załamaniu gospodarczym może się okazać, że jedyne stałe dochody znacznej części polskich rodzin stanowić będą świadczenia wypłacane przez państwo. Kto zagłosuje przeciwko jedynym dochodom? To właśnie jest ta kalkulacja obozu władzy, po trupach do celu. I nie piszę tu tego w przenośni, piszę dosłownie. Przecież politykę na trumnach mają opanowaną do perfekcji, jadą na niej od 10 lat.

O prawdziwych intencjach władzy świadczy odrzucenie przez większość sejmową wszystkich, en bloc, poprawek opozycji do ustawy „ratunkowej”. To jaką głęboką współpracę z opozycją miał na myśli Morawiecki, prezentując te ustawy w piątek?

Odpowiedź jest jedna: żadnej.