Co z bieganiem i spacerami w czasie pandemii koronawirusa? Pytamy policję, ministerstwo i GIS
W czasie pandemii koronawirusa nie można biegać, spacerować w parku, lesie czy po plaży – to było jasne od końca marca, kiedy rządzący wprowadzili nowe obostrzenia. Tak samo jasne było to, że nie można korzystać z rowerów miejskich. Posłusznie siedzę więc w domu i przez okno obserwuję, jak inni pokonują kolejne kilometry w strojach biegowych. Można więc spacerować i biegać na zewnątrz, nie narażając się przy tym na mandat? O to zapytaliśmy Główny Inspektorat Sanitarny, Komendę Główną Policji, Ministerstwo Zdrowia i prawnika.
Rozporządzenie Rady Ministrów z 31 marca 2020 roku wprowadziło ogólny zakaz przemieszczania się obywateli, za wyjątkiem kilku sytuacji.•Fot. Screen z Dziennikustaw.gov.pl
Podczas konferencji prasowej dziennikarze zasypali ministra zdrowia pytaniami o bieganie na zewnątrz. – To nie tak, że mamy prawo biegania, uprawiania sportu. Traktujmy to uprawnienie do pewnego ruchu jako niezbędny środek higieny zdrowia psychicznego. Nie chodzi o to, by utrzymać formę i biegać ileś kilometrów – stanowczo stwierdził minister Łukasz Szumowski.
To właściwie zamknęłoby sprawę, gdyby nie furtka, jaką otworzył fragment tekstu, który ukazał się na łamach rządowego serwisu.
Czytamy tam, że "przepisy pozwalają wychodzić z domu m.in. w celach realizacji niezbędnych codziennych potrzeb". I dalej wymieniono, że do takiej kategorii można zaliczyć np. "jednorazowe wyjście w celach sportowych".
Fot. Screen z strony Gov.pl
To zresztą nurtuje wielu Polaków, którzy poddali się dobrowolnej kwarantannie i od tygodni siedzą w domach. Chętnie wyszliby na spacer czy krótką przebieżkę wokół bloku, ale obawiają się, czy aby nie zostaną ukarani mandatem za złamanie epidemiologicznego zakazu (w wysokości od 500 zł do nawet do 30 tys. zł).
Prawnik: wyjście na zewnątrz niezbędną potrzebą
– Absolutnie nie rozumiem prześladowania ludzi i dawania mandatów za to, że biegają czy jeżdżą na rowerach – mówił na antenie TVN24 profesor Krzysztof Simon, szef oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
Radził uprawiającym sport na świeżym powietrzu zakładać maski. – To właśnie tężyzna fizyczna przeciwdziała szerzeniu się tego rodzaju zakażeń, a nie siedzenie w domu, kłótnie i picie wódki – ocenił.
Ale czy bez stresu można ruszać się na zewnątrz? Pytam o to: Ministerstwo Zdrowia, Komendę Główną Policji, Główny Inspektorat Sanitarny i prawnika.
Najbardziej klarowna okazuje się odpowiedź prawnika Olgierda Rudaka, autora internetowego czasopisma prawniczego "Lege Artis".
– "Zaspokajanie niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego" – głosi przepis. Jeśli ktoś się uprze, to powie, że spacer nie jest "bieżącą sprawą życia codziennego", a są nią tylko i wyłącznie "zakupy" czy wyjście z psem. Jest to kwestią interpretacji i niestety trzeba się z tym zawsze liczyć. Osobiście uważam, że każde wyjście na świeże powietrze jest niezbędną potrzebą związaną z bieżącymi sprawami życia codziennego, służącą zachowaniu higieny psychicznej i fizycznej – tłumaczy Rudak.
Resort zdrowia: ograniczyć do minimum
Rzecznik prasowy ministra zdrowia poskreśla, że aktywność sportowa powinna być ograniczona do minimum.
– Traktujmy możliwość wyjścia na zewnątrz jako niezbędny środek higieny. Wychodźmy się przewietrzyć wtedy, gdy naprawdę tego potrzebujemy. Należy unikać miejsc, gdzie gromadzą się ludzie i nie narażać się na ryzyko zachorowania – tłumaczy nam Wojciech Andrusiewicz.
Przemieszczać się można jedynie w grupie do dwóch osób – jedynie rodziny są wyjęte spod tego ograniczenia i mogą poruszać się w większych grupach, należy jednak zachować minimalną odległość 2 metrów między pieszymi. Z obowiązku utrzymania właściwej odległości od drugiej osoby zwolnieni są opiekunowie dzieci lub osób niepełnosprawnych.
KGP: jazda na rowerze czy biegi – to nie są czynności niezbędne
O to samo pytamy Komendę Główną Policji. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, zaznacza, że należy pamiętać o intencji, jaka kryje się za wprowadzanymi obostrzeniami.
– Stoimy na stanowisku, że jazda na rowerze czy biegi – to nie są czynności niezbędne. Wielu zawodowych sportowców, profesjonalistów, piłkarzy, kolarzy, lekkoatletów pozostaje w domach i tam organizuje sobie treningi. Niech to będzie przykład dla pozostałych – zachęca rzecznik KGP.Chodzi o przerwanie transmisji koronawirusa i maksymalne ograniczanie wszelkich kontaktów. Rozporządzenie mówi o zaspokojeniu niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego. Nie da się precyzyjnie opisać każdego jednego przypadku, każdej jednej życiowej sytuacji.
I odsyła nas do Głównego Inspektora Sanitarnego, który jest "organem właściwym do walki z COVID-19, a co za tym idzie do interpretacji i wykładni prawa".
GIS: jak człowiek to wytłumaczy
Na Twitterze przedstawiciele Głównego Inspektoratu Sanitarnego apelują: "Na czas epidemii koronawirusa apelujemy o odłożenia aktywności fizycznej na dworze takiej jak: bieganie, jazda na rowerze, rolkach itd."
– A czy zostanę ukarana, kiedy powiem policjantowi: "Wyszłam na krótką przebieżkę wokół bloku, bo psychicznie nie wytrzymuję w domu?"– dopytuję.
– Sądzę, że jeśli dla zdrowia psychicznego wyjdziemy na krótki spacer czy przebieżkę, to nie powinno to być karane. Funkcjonariusze policji mają niełatwy orzech do zgryzienia, ale generalnie tutaj też chodzi o to, jak człowiek to wytłumaczy. Jeśli ktoś powie, że biega wokół bloku, bo nie chce stracić formy, to może usłyszeć, że ćwiczenia fizyczne można wykonywać też w domu – odpowiada Bondar.