Kraje z kobietami u władzy lepiej radzą sobie z koronawirusem. To tam umiera bardzo mało osób
Kraje mające stosunkowo niewielką liczbę śmiertelnych ofiar koronawirusa łączy jedno: ich liderami są kobiety – zauważa "Forbes". Na liście państw wbrew pozorom nie ma tylko tych o małej powierzchni. Jak udało im się osiągnąć sukcesy w walce z epidemią? Technologią, decyzyjnością, prawdą i... miłością.
Na tę zależność zwróciła uwagę Avivah Wittenberg-Cox w artykule "Forbesa". Dziennikarka pochyliła się również nad taktykami liderek. Uznała m.in., że empatyczne podejście pomogło im opanować epidemię.
Dane z European Centre for Disease Control•Fot. Forbes
Sanna Marin, zaledwie 34-letnia premier Finlandii, stwierdziła, że nie wszyscy czytają prasę, więc rozpoczęła współpracę z influencerami (w każdym wieku). Na swoich kanałach w social mediach postują oparte na faktach, a nie fake newsach, informacje o pandemii.
Premier Norwegii, Erna Solberg, wprowadziła innowacyjny pomysł na dotarcie z informacjami do dzieci. Organizowała telewizyjne konferencje, na które dorośli mieli "wstęp wzbroniony". Odpowiadała na pytania najmłodszych obywateli i wyjaśniała, dlaczego "strach jest OK".
Co z krajami, w których rządzą mężczyźni? Sporo liderów wykorzystuje pandemię do umocnienia swojej władzy. Wśród nich jest oczywiście Polska. Nasz kraj znalazł się na liście 30 reżimów - pomiędzy Ugandą a Ghaną - które używają koronawirusa do represjonowania obywateli.
Czytaj też: Spada liczba zakażeń, bo... spada liczba testów? Zestawienie danych MZ zadziwia
źródło: forbes.com