Posłowie PO ujawniają, czego dowiedzieli się w resorcie Sasina. Za druk kart odpowiada kto inny

redakcja naTemat
Sławomir Nitras, Marcin Kierwiński i Cezary Tomczyk opublikowali dokumenty, na podstawie których stwierdzili, że to Poczta Polska zainicjować miała proces przygotowań do wyborów. Podali także, kto odpowiada za druk kart do głosowania. Nie jest to Jacek Sasin i jego Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
Posłowie PO skontrolowali ministerstwo Sasina i organizację wyborów. Zrzut ekranu z Twitter.com / @NewsPlatforma
– Okazuje się, że nadzór nad wydrukiem kart wyborczych sprawuje i zleca nie wicepremier Jacek Sasin, a minister Mariusz Kamiński. Okazuje się, że w Polsce nadzór nad wydrukiem kart wyborczych sprawuje minister-koordynator służb specjalnych, więc wybory w Polsce mają się odbywać pod nadzorem służb specjalnych – powiedział na konferencji prasowej sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński. Posłowie PO przeprowadzili na własną rękę kontrolę poselską w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Na Twitterze opublikowali dokumenty, do których udało im się dotrzeć. Parę z nich to korespondencja Poczty Polskiej z ministrem Jackiem Sasinem.


"Z dokumentów wynika, że to nie premierzy Morawiecki i Sasin zainicjowali wybory robione przez pocztę, a sama poczta. Chłopaki umywają ręce. Jak się 'sprawa rypnie' zrzucą odpowiedzialność na pracowników poczty. Listonosze będą winni" – napisał na Twitterze Sławomir Nitras. Do postu załączył skany wspomnianych dokumentów. Poseł podobnie komentował całą sytuację podczas konferencji. – Ta cała operacja ministra Kamińskiego, premiera Sasina i premiera Morawieckiego robiona jest w taki sposób, by oni na końcu byli jak najmniej winni. Wszystkie dokumenty, które podpisują, nie są dokumentami przesądzającymi, tylko dokumentami, które wyrażają intencję, wolę. Chcą odsunąć od siebie odpowiedzialność – mówił Nitras.

Przypomnijmy, że niedawno portal Onet ustalił, iż Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych wcale nie drukuje kart do głosowania. Zlecenie poszło gdzie indziej - do drukarni należącej do niemieckiego koncernu. Jak podaje portal, drukowaniem kart wyborczych zajęła się spółka Samindruk z Brodnicy, kontrolowana przez berlińską firmę Gather Druck und Vertrieb GmbH.

Czytaj także: "Nie można wykluczyć, że ktoś zagłosuje za nas". Oto jaki chaos mogą wywołać wybory korespondencyjne