Szumowski broni decyzji o otwarciu żłobków i przedszkoli. "To nie jest obowiązek"
Minister zdrowia Łukasz Szumowski i edukacji narodowej Dariusz Piontkowski na wspólnej konferencji prasowej bronili pomysłu otwarcia żłobków i przedszkoli. Mimo że nie jest to obowiązkowe, nie obyło się bez krytyki pod adresem prezydentów miast, którzy nie zamierzają jeszcze otwierać tych placówek.
– Niektóre osoby muszą wrócić do pracy lub pracować dalej. Zapewnienie opieki dla dzieci tych osób jest niezbędne. Chcemy w tej chwili uruchomić miejsca opieki nad dziećmi, ale nie jest to obowiązkowe – podkreślił szef resortu.
I dodał: – Możliwość opieki nad dziećmi jest dodatkiem, a nie wymogiem. Jeśli nie musicie Państwo posyłać dzieci do przedszkoli to rekomenduję, żeby umożliwiać to tym, dla których jest to konieczne.
Oprócz tego konieczne będzie "wietrzenie sal, dezynfekowanie powierzchni i wszystkich miejsc zabaw i zabawek dostępnych dla dzieci".
– Musimy zrobić to w maksymalnej możliwej trosce o bezpieczeństwo i ochronę zdrowia dzieci i pracowników – podkreślił minister zdrowia. Dodał również, że "otwarcie przedszkoli nie oznacza, że z dziećmi można wychodzić na przykład na zewnętrzny plac zabaw".
Nie obyło się również bez krytyki pod adresem m.in. prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który ogłosił, że w stolicy żłobki i przedszkola nie będą otwarte.
– Część prezydentów miast, nie pytając wcześniej rodziców, już zapowiedziała, że tych placówek nie otworzą. Mam sygnał z Białegostoku, że prezydent nie otworzy tam żłobków i przedszkoli do 24 maja. Prezydenci dużych miast mówią, że się "nie da", tylko dlatego, że decyzję wydał rząd – mówił Piontkowski.
– Dalsze znoszenie restrykcji będzie zależeć m.in. od krzywej zachorowań czy liczbie miejsc respiratorowych. Z drugiej strony eksperci podkreślają, że załamanie gospodarki może doprowadzić do wzrostu śmiertelności w innych obszarach, mówię tu np. o chorobach onkologicznych – zauważył.