Duda w TVP został potraktowany w sposób specjalny. Prezydent z prawem "dogrywki"
Po wieczornym oświadczeniu Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina przesądzającym, że wyborów w maju nie będzie, prezydencka debata w TVP odeszła jakby w cień. W ten sposób odbiorcom nieco umknęło to, co na antenie Telewizji Polskiej stało się tuż po debacie.
Już po debacie, bez jakiegokolwiek limitu czasowego, na antenie pojawił się urzędujący prezydent Andrzej Duda. Długo opowiadał o programach socjalnych PiS, "dobrej zmianie" i przypisywanych sobie zasługach. Dowodził, że dla dobra Polski ważne jest to, aby była zgodność między rządem a prezydentem.
– Według mnie to jest znacząca deklaracja. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy pomógł, czy nie, proszę zapytać przeciętnej polskiej rodziny, co znaczy ten program dla nich – odpowiedział Andrzej Duda. Z kolei na pytanie dziennikarza TVP o najpoważniejszego rywala, prezydent odpowiedział: "No wiecie państwo, najpoważniejsze doświadczenie w wygrywaniu mam ja".
Czytaj także: Rozleniwiony i zdenerwowany. To nie był Duda, który podbił serca wyborców
Parę miesięcy temu Andrzej Duda swoim podpisem zagwarantował mediom narodowym, głównie TVP, sumę 2 mld zł. Prezydenckim warunkiem - tak się mówiło nieoficjalnie - była zmiana prezesa TVP. Jacek Kurski wówczas ze stanowiska został odwołany, pozostał doradcą zarządu. Wiele wskazuje jednak, że wkrótce Kurski znów zasiądzie w fotelu prezesa TVP.