Body positivity odchodzi do lamusa. Na scenę wchodzi ciałoneutralność – ale co to jest?
Ruch, który miał łączyć kobiety i być otwarty dla wszystkich, zaczął wykluczać. Szczupłe osoby, jak aktorka i aktywistka Jameela Jamil, które walczyły pod sztandarem body positivity, coraz częściej spotykały się z komentarzami, że są za chude i za ładne, żeby ten ruch reprezentować. A modelka plus size Ashley Graham usłyszała, że za dużo ćwiczy na siłowni, jak na symbol ciałopozytywności.
Doprowadziło to do sytuacji, w której osoby, które nie potrafiły wyznać swojemu ciału miłości w każdy momencie swojego istnienia, czuły, że zdradziły ruch body positivity. Efekt? Jeszcze gorsze samopoczucie, emocjonalne rozchwianie i nowa porcja kompleksów. I tutaj wkroczyło na scenę body neutrality.
Co to jest body neutrality?
To pojęcie po raz pierwszy pojawiło się około 2015 roku, ale zostało spopularyzowane dopiero dwa lata później, gdy trenerka fitness Anne Poirier nazwała tak jedne ze swoich zajęć w ośrodku wellness w stanie Vermont w USA. Ciałoneutralność ruszyło jednak z kopyta, gdy zaczęła o niej publicznie mówić Jamil. Gwiazda serialu "Dobre miejsce" tak mówiła w programie "The Daily Show" we wrześniu 2019 roku:
Słowa Jamil – która prowadzi również poświęcone body neutrality konto na Instagramie "I WEIGH" – to ciałoneutralność w pigułce. Fundamentem tego ruchu – który wcale nie wyklucza ciałopozytywności, ale jest raczej jego uzupełnieniem – jest bowiem przekonanie, że nie trzeba kochać swoje ciała cały czas. Ba, nie trzeba też wcale o nim cały czas myśleć.Ciałopozytywność nie jest dla mnie. Ten ruch był stworzony dla kobiet, które są dyskryminowane – w gabinetach lekarskich i przez społeczeństwo – z powodu swojego rozmiaru. Dla nich ten ruch jest koniecznością. Ja jestem szczupła, więc nie jest dyskryminowana z powodu rozmiaru. Osobiście wierzę w wyzwolenie ciała i ciałoneutralność. Wierzę, że nie trzeba myśleć non stop o swoim ciele i mam ten luksus, że nie muszę tego robić, bo nie jestem ciągle prześladowana z powodu swojej wagi. Jestem osobą, która zmagała się z zaburzeniem odżywienia i wciąż cierpię na dysmorfofobię, więc robię w ciągu dnia więcej rzeczy, gdy nie myślę o swojej figurze. Nie potrafię stanąć przed lustrem i powiedzieć: „Och, kocham moje uda, kocham mój cellulit”. Mogę po prostu o nich nie myśleć i zamiast tego myśleć o stanie mojego konta bankowego albo orgazmach, wiecie?
Ciałoneutralność odchodzi od wyglądu
Biblią ciałoneutralności jest napisana przez Anuschkę Rees książka "Beyond Beautiful: A Practical Guide to Being Happy, Confident, and You in a Looks-Obsessed World" ("Ponad piękno: Praktyczny poradnik, jak być sobą – szczęśliwym i pewnym siebie – w świecie mającym obsesję na punkcie wyglądu" – tłum. aut.) wydanej w maju ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych.
– Jako społeczeństwo, mamy taką obsesję na punkcie wyglądu, że nie potrafimy nawet pojąć tego, że ktoś może być perfekcyjnie szczęśliwy, nawet jeśli uważa, że jest piękny. Dlatego mówimy ludziom: "Twoje defekty są piękne" podczas gdy powinniśmy mówić: "Twoje defekty są nieważne" – pisze Reese, która stworzyła podręczną ściągawkę, jak odróżnić ciałopozytywność od ciałoneutralności:
W rozmowie z Huffington Post mówiła o tym psychoterapeutka Aliston Stone. – Zbyt często w kwestii kochania własnego ciała wpadamy w biało-czarną pułapkę: albo siebie kochamy, albo nienawidzimy. Tymczasem ruch ciałoneutralność oferuje nam złoty środek. To przestrzeń dla akceptacji – tłumaczyła ekspertka.
Co zamiast ciałopozytywności?
Jednak jak wygląda ciałoneutralność w praktyce? Jeśli mamy nie skupiać się tylko na ciele – zarówno na swoich kompleksach, jak i jego bezwarunkowym kochaniu, to... o czym mamy myśleć? Wracają tutaj przytoczone na początku słowa Jameeli Jamil, która woli skupiać się na orgazmach czy stanie swojego konta.
Ciałoneutralność zakłada, żeby myśleć nie o tym, jak nasze ciało wygląda, ale o tym, co może nam dać. Satysfakcję seksualną, przyjemność z pysznego jedzenia, dumę, gdy udaje nam się pokonać ograniczenia: na przykład, kiedy wykonamy nową trudną pozycję w jodze czy przejdziemy o 100 metrów dalej podczas kolejnego dnia rehabilitacji po operacji nogi. Lepiej myśleć o tym, jak silne są nasze ręce i nogi, niż o tym, czy są zgrabne i seksowne.
Jednak tak jak mówiła Jamil, nie wszystko toczy się wokół ciała. Ciałoneutralność zakłada, że swoją wartość nie budujemy na swoim wyglądzie. Możemy być szczęśliwi z powodu świetnej pracy, kochającej rodziny, lojalnych przyjaciół, udanego związku czy pokaźnego stanu konta, co pokazuje poniższy post aktywistki i aktorki: