Prostytutka na nocnym dyżurze w ABW. Agenci boją się, że doszło do wycieku danych

redakcja naTemat
Do szczecińskiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jeden z agentów zaprosił prostytutkę. Spotkali się w pomieszczeniu, w którym przechowywane są m.in. dane personalne pracowników ABW. Do sprawy doszło pod koniec 2019 roku – ustalił Onet.pl. Teraz agenci boją się, że przez ten incydent doszło do wycieku danych.
ABW w Szczecinie ma spory problem, bo mogło dojść tam do wycieku danych o jej agentach. Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Według ustaleń portalu Onet.pl ABW do dzisiaj nie wyciągnęła konsekwencji wobec agenta, który wprowadził prostytutkę do szczecińskiej delegatury agencji. Nie zweryfikowano ani kobiety, ani taksówkarza, który przywiózł ją na miejsce. Funkcjonariusz, który zaprosił kobietę w trakcie nocnego dyżuru pod koniec października 2019 roku, tłumaczył się, że była to jego kuzynka. Ale jego wersji przeczyła choćby znaleziona w pomieszczeniu zużyta prezerwatywa.

Najgorsze nie było jednak to, że agent wpuścił do siedziby agencji osobę postronną, ale miejsce, do którego została wprowadzona. To pomieszczenie służby dyżurnej, w którym znajdują się m.in. o dane osobowe wszystkich funkcjonariuszy (wraz z ich prywatnymi adresami i numerami telefonów), informacje niejawne dotyczące procedur alarmowych wraz z kodami i hasłami, a także szafę pancerną z kilkoma sztukami broni wraz z amunicją.


To nie było na rękę szefowi ABW w Gdańsku?


Początkowo szef szczecińskiej delegatury wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec funkcjonariusza. Jednak zostało ono wstrzymane przez jego przełożonego z Gdańska, który zakazał zabezpieczania nagrania z monitoringu i dalszych czynności w sprawie.

– Część funkcjonariuszy obawia się, że ich dane mogły zostać ujawnione lub przekazane nieuprawnionym osobom. Nieoficjalnie wiadomo, że tego funkcjonariusza, oprócz kontaktów służbowych z dyrektorem delegatury ABW w Gdańsku, łączą też kontakty towarzyskie – powiedział portalowi informator, który dodał, że to nie jedyny taki przypadek, który wskazuje na złe zarządzanie szefa gdańskiego ABW.

– W połowie 2019 r. do gdańskiej delegatury dostał się obywatel Rosji, który przez ponad godzinę znajdował się w budynku ABW zanim służba ochrony spostrzegła się, że jest to osoba niepożądana – przypomniał informator.

ABW nabrało wody w usta i nie odpowiedziało na żadne pytanie portalu. Służby zajęte są teraz inną sprawą. Chodzi o wyciek kart do głosowania, które rzekomo wydostały się z Poczty Polskiej.

Czytaj także: Szef ABW podał się do dymisji! To on miał być kozłem ofiarnym PiS ws. Banasia

źródło: Onet.pl