"Ci gliniarze Was kochają!". Szeryf Swanson i jego ludzie dołączyli do protestujących Amerykanów

Jakub Noch
Kiedy na świecie mówi się o amerykańskiej policji, przed oczami często stają obrazki z ludźmi nadużywającymi władzy, pełnymi rasowych uprzedzeń i zbyt chętnie sięgającymi po broń. Są jednak w USA i tacy stróże prawa, jak szeryf Hrabstwa Genesee Chris Swanson, który wraz ze swoimi ludźmi dołączył do pokojowego protestu w sprawie śmierci George'a Floyda.
Szeryf Hrabstwa Genesee Chris Swanson i jego policjanci dołączyli do pokojowego protestu ws. śmierci George'a Floyda. Fot. YouTube.com/Mid-Michigan now on FOX66 & NBC25
"Chodźcie z nami!" – to kierowane do policjantów hasło pojawia się podczas wielu demonstracji na całym świecie, ale rzadko zdarza się, by choć jeden funkcjonariusz wyłamywał się z kordonu. Jeszcze rzadziej widuje się przypadki, gdy policjanci sami zgłaszają się, by dołączyć do tłumu.

A coś takiego miało miejsce w sobotę w mieście Flint w amerykańskim stanie Michigan. – Chcemy być z Wami, zdjąłem hełm i odłożyłem pałki. Chcę, żeby to była parada, a nie protest – mówił szeryf Chris Swanson do zgromadzonych na demonstracji sprzeciwu wobec śmierci czarnoskórego George'a Floyda. – Ci gliniarze Was kochają. O tamten, przytula ludzi! – dodał szeryf hrabstwa Genesee.
Jak relacjonują lokalne media, kilkugodzinne zgromadzenie we Flint od początku do końca przebiegło bez żadnych przykrych incydentów. Kilkaset osób przemaszerowało jedną z głównych arterii miasta, a następnie demonstrowało pod siedzibą policji.


Zabójstwo George'a Floyda

Protesty w USA wybuchły po tym, gdy 46-letni George Floyd zmarł w związku ze sposobem zatrzymania go przez czterech policjantów z Minneapolis: Dereka Chauvina, Tou Thao, Thomasa Lane'a oraz Alexandra Kueinga. Wszyscy oni zostali wydaleni ze służby, a Chauvina – który podczas interwencji wobec Floyda przez kilka minut przyciskał do betonu szyję zatrzymanego kolanem – oskarżono o morderstwo trzeciego stopnia i nieumyślne spowodowanie śmierci.
Nie uciszyło to jednak masowych protestów, które najpierw wybuchły w Minneapolis i innych miastach stanu Minnesota, a teraz rozlewają się już na całe Stany Zjednoczone. W wielu przypadkach nie wyglądają one tak, jak zgromadzenie we Flint i dostarczają Amerykanom tylko kolejnych dowodów na brutalność policji.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w Minneaopolis za relacjonowanie protestów funkcjonariusze aresztowali nawet ekipę reporterską stacji CNN. Najnowsze bulwersujące doniesienia docierają natomiast z Nowego Jorku. Tam rekcją policjantów na blokowanie drogi oraz obrzucenie radiowozów plastikowymi butelkami i pachołkami była próba stratowania demonstrantów.

Czytaj także:

USA zszokowane śmiercią 46-latka. Policjant przyciskał mu szyję kolanem

Ekipa CNN aresztowana podczas relacji na żywo. Tak wyglądają zamieszki w USA

Były policjant z Minneapolis oskarżony o zabójstwo George'a Floyda