To oni prowadzą kontrolę poselską ws. ministra zdrowia. "Szumowski wystrzeli PiS w kosmos"

Daria Różańska
Już w 2016 roku Jarosław Gowin powiadomił CBA, że mogło dojść do korupcji przy przyznawaniu grantów firmom związanym z rodziną Szumowskich. – Służby podlegają premierowi Morawieckiemu, więc on powinien wiedzieć, co się dzieje. I powinna mu się zapalić czerwona lampka, że jest konflikt interesów, toczą się postępowania. Pan Morawiecki powinien zwrócić uwagę, że są niepokojące wnioski, i to nie opozycji, ale ministra nauki – zauważa Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Minister Łukasz Szumowski. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Michał Szczerba i Dariusz Joński, którzy prowadzą poselską kontrolę w resorcie nauki, dotarli do pisma, jakie w 2016 roku wysłał ówczesny wicepremier i szef tego ministerstwa Jarosław Gowin do CBA. Dotyczyło ono Łukasza Szumowskiego, którego – co wielu dziwi – pół roku później mianował na swojego zastępcę.

"Proszę o podjęcie czynności mających na celu (…) zbadanie czy przy planowaniu i realizacji przedsięwzięć z grupy BRIdge nie doszło do zachowań i zdarzeń o charakterze korupcyjnym” – pisał 27 kwietnia 2016 r. do szefa CBA Jarosław Gowin.

Gowin nie wymienia w dokumencie wprost nazw spółek, ale pisze o programach, w ramach których dostały one pieniądze z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

"Gazeta Wyborcza" podaje, że Simplicardiac (należąca m.in. do brata i żony ministra zdrowia) – jako jedna z 74 wnioskujących otrzymała wsparcie w ramach BRIdge Classic. Zaś 16 mln zł z programu BRIdge Alfa trafiło do kolejnej spółki, w której udziały ma Szumowski Investments – Life Science Innovations.


Dlaczego kontrolę poselską zaczęliście od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego?

Dariusz Joński: – W jednej z gazet zobaczyliśmy artykuł na temat rodziny Szumowskich, pojawił się w nim także wątek dotyczący dotacji od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (podlega resortowi nauki – red.). Stwierdziliśmy, że nie będziemy tego komentować, tylko sprawdzimy. Na początku trudno było uwierzyć w te doniesienia. Uznaliśmy, że zapytamy u źródła, czyli w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Zazwyczaj kontrole poselskie wyglądają tak, że ktoś wchodzi i prosi o dokumenty. Dzień wcześniej wysłaliśmy listę pytań do NCBiR-u, by mogli się przygotować. Otrzymaliśmy część informacji, a w trakcie docierały do nas kolejne doniesienia od tzw. sygnalistów, nawet z NCBiR-u. Oni informowali nas o wątkach, które warto sprawdzić.

Z NCBiR-u trafiliście do resortu Jarosława Gowina.

Dokładnie tak. Po tym jak zrobiliśmy kilka kontroli w NCBiR, skierowaliśmy swoje kroki do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Poprosiliśmy o dokumenty.

Dostaliśmy informacje, że minister Gowin zawnioskował o kontrolę Ministerstwa Nauki w NCBiR. Ta nie pozostawiła suchej nitki na dwóch programach NCBiR-u, w których startowały firmy związane z rodziną Szumowskim.

Co szczególnie zwróciło Waszą uwagę?

Jeden przypadek jest o tyle dziwny, że udzielono pożyczki spółce, która nigdy nie powinna była jej otrzymać, bo NCBiR nie jest żadnym funduszem pożyczkowym. Dziwna była także ocena wniosku, proces wyłaniania, jak i sam pomysł na udzielanie pożyczki.

Zresztą do dziś dociekamy, czy wspomniana pożyczka została spłacona. Z naszych informacji wynika, że tak się jednak nie stało.

Minister Gowin o tym wszystkim wiedział. W kwietniu 2016 roku powiadomił nawet CBA, że przy przyznawaniu grantów firmom związanym z rodziną Szumowskich, mogło dojść do korupcji. Ale pół roku później powołał Szumowskiego na swojego zastępcę. O co tu chodzi?

Służby podlegają premierowi Morawieckiemu, więc powinien on wiedzieć, co się dzieje. I powinna mu się zapalić czerwona lampka, że jest konflikt interesów, że toczą się postępowania. Pan Morawiecki powinien zwrócić uwagę, że są niepokojące wnioski, i to nie opozycji, a ministra nauki.

Do momentu wyjaśnienia sprawy nie powinni powoływać ministra Szumowskiego na żadne stanowisko. A oni powołują go na wiceministra nauki, który – jak się okazuje – podpisuje wniosek o przekazanie dotacji celowej na Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Minister Szumowski tłumaczył, że jako wiceminister nauki nie nadzorował NCBiR-u, ale dziennikarze m.in. "Gazety Wyborczej" podali, że zastępował wiceministra Piotra Dardzińskiego. Jak długo i jakie decyzje w tym czasie podejmował?

Pan Szumowski przez 13 miesięcy był wiceministrem, a przez 56 dni zastępował sekretarza stanu.

Jak to wpłynęło na podejmowanie decyzji w sprawie NCBiR-u?

W tym czasie pan Szumowski przekazał dotacje w wysokości 57 mln zł dla NCBiR. A jeśli daje się takie środki finansowe na funkcjonowanie NCBiR-u, na pensje dla pracowników, którzy też oceniają projekty, to się na nich wpływa.

Gowin tylko raz zabrał głos w tej sprawie, na Twitterze napisał: "Łukasz Szumowski, obejmując urząd wiceministra nauki, poinformował mnie o biznesowej aktywności swojego brata. Z powodu potencjalnego konfliktu interesów NIGDY nie podejmował żadnych działań związanych z przyznawaniem grantów przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju".

Jedna rzecz mi się tu nie zgadza: Gowin mówi, że Szumowski nigdy nie podejmował żadnych decyzji (ws. NCBiR – red.), skoro tak było, to dlaczego w zarządzeniu zapisano, że ma on zastępować sekretarza stanu, któremu podlega NCBiR?

Przecież od razu Szumowski mógłby powiedzieć, że nie chce go zastępować, ponieważ jest tu konflikt interesów. Pomijam w ogóle fakt, że nie powinien być wiceministrem w tym resorcie.

Czy CBA podjęło jakiekolwiek kroki po tym, jak otrzymali pismo Gowina?

Podjęto jakieś kroki, natomiast nikt nie wie jakie. To już jest tajemnicą. Parę miesięcy później okazało się, że przyjście pana ministra zbiega się w czasie z przekazaniem przez niego dotacji… A osiem dni później dodania punktacji w taki sposób, by jego brat poprzez spółkę otrzymał 22 mln zł. Widzimy konflikt interesów i pewną zbieżność. Przypadek? Nie sądzę.

Wyczytałam, że sprawę bada prokuratura. Ale nigdzie nie piszą na jakim jest ona etapie.

My też tego nie wiemy.

Czy komuś przedstawiono zarzuty?

Nie wiemy. Niby jest utajone śledztwo...

Próbowaliście kontaktować się z Gowinem?

My jeszcze nie próbowaliśmy, ale takie kroki podejmowało wielu dziennikarzy. Pana Gowina w tej chwili praktycznie już nie ma w rządzie, jest pan Morawiecki, który podejmuje decyzje, jest Szumowski i ich pytamy.

Kamiński, Morawiecki wiedzieli o sprawie?

Nie chce mi się wierzyć, że o tym nie wiedział premier Morawiecki czy minister Kamiński. To by bardzo źle świadczyło o służbach, które zostały zawiadomione. Wygląda na to, że służby roztoczyły pewien parasol nad interesami państwa Szumowskich.

Istotne jest, dlaczego premier przyzwala na to, co dzieje się w ministerstwie, po drugie – mając służby – nie reaguje, wręcz przeciwnie – pozwala ministrowi Szumowskiemu otworzyć drugą agencję.

Podczas konferencji wspominał pan, że badacie także sprawę Agencji Badań Medycznych.

Agencja Badań Medycznych – tam jest już absolutny konflikt interesów. Ona została powołana w 2019 roku, podlega ministrowi zdrowia. I od niej spółka BrainScan, której udziałowcem jest brat i żona ministra Szumowskiego, otrzymała ponad milion złotych dotacji na tzw. lekarstwo na COVID-19.

Teraz minister Szumowski mówi, że te pieniądze nie zostały wypłacone. No dobrze, bo zaczęliśmy bardzo głośno o tym mówić. Natomiast wniosek został złożony i otrzymał akceptację na dofinansowanie. Mamy to na piśmie.


I naszym zdaniem jest tu absolutny konflikt interesów: ta agencja powstała z inicjatywy ministra Szumowskiego i absolutnie spółka powiązana z bratem czy żoną ministra nie powinna startować w żadnym konkursie. To jest oczywiste.

Ile według Waszych wyliczeń NCBiR przyznało wszystkim firmom związanym z Szumowskimi?

Za rządów PiS doliczyliśmy się w tej chwili 160 mln zł, ale to nie jest pełna kwota. W tej chwili sprawdzamy jeszcze jedną spółkę, ale o tym będziemy mogli mówić dopiero we wtorek. Żadnych oskarżeń, dopóki nie będziemy mieć tego na piśmie.

Jaki wniosek się nasuwa?

Wniosek jest jeden: pan Szumowski nie powinien być ani ministrem zdrowia, ani nie powinien był być wiceministrem nauki. To sprawa dla prokuratury, a sam minister powinien ponieść odpowiedzialność polityczną.

Czyli dymisja?

Absolutnie. Wykazaliśmy konflikt interesów i to w dwóch miejscach. Można mówić, że czarne jest białe – prezes Kaczyński lubi to powiedzenie, ale tu jasno widać, że jest konflikt w Ministerstwie Nauki i Ministerstwie Zdrowia. Myśmy tego dowiedli.

Teraz pokazujemy kolejne spółki, które są powiązane z rodziną Szumowskich. Prokuratura i sądy powinny wypowiedzieć się w sprawach nie tylko konfliktu politycznego, ale i tych związanych z przyznawaniem ogromnych pieniędzy.

Jest też trzecia sprawa – już bardziej na komisję śledczą. Co wynika z tego, że tak ogromne pieniądze otrzymały firmy powiązane z rodziną Szumowskich. Mamy informację, że one "nie opuściły" budynku laboratoriów.

Nasuwa się też pytanie o korzyści społeczne – co ma z tego polskie społeczeństwo? To nie 5 zł, to nie 100 zł, ale 160 a być może nawet 180 mln zł. Co przeciętny Polak ma z tego, że tak duże pieniądze przekazano na badania, co z tego wynika?

Stwierdził pan, że to największa afera z udziałem polityków i ich rodzin.

Tak uważam. Na przestrzeni 20 lat mieliśmy różne afery, ale w ostatnich latach nigdy nie było tak, że w linii prostej minister, jego żona i brat otrzymywali takie środki. Dlatego też uważam, że w historii przeszło 20 lat, to jest największa tego typu afera z udziałem ministra i rodziny.

Badacie sprawę kolejnych spółek związanych z rodziną Szumowskich?

Pojawiła się właśnie kolejna spółka, również z udziałem państwa Szumowskich. Ale o tym będziemy mogli mówić we wtorek.

Przeraża skala?

Zastanawiamy się nad skalą, ilością spółek, pieniędzmi, które nie wiemy nawet na co zostały wydane. Okazuje się, że część tych wniosków była oceniania krzyżowo: właściciele spółek oceniali ekspertów, a eksperci właścicieli. Dwa – na co zostały wydane te pieniądze, to powinno być transparentne,

Każdy z tych wniosków powinien zostać rozliczony. A tu słyszymy, że może tak się stanie, ale jeszcze nie teraz, a za jakiś czas. Ktoś się powołuje na tajemnice postępowań. Jest wiele niewiadomych, pytamy też dlaczego premier milczy w tej sprawie.

Od razu media prawicowe ruszyły z odsieczą. "Poseł Dariusz Joński i Michał Szczerba zasłynęli ostatnio bardzo ostrym atakiem na ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i jego rodziny" – czytamy. Spodziewaliście się?

To próba odwrócenia uwagi od ogromnych milionów złotych, to taki dziadek z Wermahtu naszych czasów. Nie boimy się tego. Pokazujemy fakty, wszystko sprawdzamy.

Media publiczne w ogóle nie mówią o aferze, jakby w ogóle nie było dla nich wątpliwości, natomiast próbują robić nagonkę.

My robimy swoje i uważamy, że powinno to zostać wyjaśnione przez komisję śledczą, która nie tylko odpowie na pytanie, jak były dzielone te pieniądze, ale i jak zostały wydane, jakie wynikają z tego korzyści społeczne.

Pewnie do wyborów się nie dowiemy.

Na sejmowych korytarzach słyszę, że nie bez powodu Kaczyński chce, by jak najszybciej zorganizować wybory prezydenckie.

Bo Szumowski pociągnie ich na dno?

Tak, najpierw pokazywano wielkiego bohatera, teraz widzimy, jak jego rodzina, przyjaciele, instruktorzy mocno się wzbogacili. A wszystko pod płaszczykiem zmiany ustawy o zamówieniach, żeby w czasie pandemii można było kupować na prawo i lewo.

Nawiązując do ostatnich wydarzeń – można powiedzieć, że jak tak dalej pójdzie, to Szumowski wystrzeli PiS w kosmos. Ilość spraw, wątków, gdzie pojawia się jego nazwisko, niejasnych interesów, publicznych pieniędzy przekazanych poniekąd jego rodzinie, jest tak wysoka, że – moim zdaniem – cała partia zapłaci za to najwyższą cenę – utraci władzę.