Po 12 latach schwytano talibów, którzy zabili polskiego geologa. Historia Piotra Stańczaka

Monika Piorun
Dramatycznym nagraniem z udziałem polskiego inżyniera Piotra Stańczaka w 2009 roku emocjonowała się cała Polska. Naukowca z Krosna pod Islamabadem w 2008 roku złapali pakistańscy talibowie, którzy w zamian za jego uwolnienie żądali wydania islamskich ekstremistów ze swojego ugrupowania. Na Polaku ostatecznie dokonano brutalnej egzekucji i odcięto mu głowę. Dopiero teraz udało się zatrzymać jego zabójców.
Śmierć geologa Piotra Stańczaka wstrząsnęła Polską przed laty. Teraz złapano jego zabójców. Fot. dzoj105/YouTube.com
Historia, w jakiej brał udział Piotr Stańczak, mogłaby posłużyć za scenariusz niejednego filmu sensacyjnego, a w jego rolę mógłby się wcielić każdy szanowany aktor na świecie. Jak doszło do tego, że urodzony w 1966 roku w niewielkiej wsi Potok na Podkarpaciu (i zamieszkały na stałe w Krośnie) inżynier specjalizujący się w geologii został porwany przez... skrajnie fundamentalistycznych terrorystów w Pakistanie?

Jak polski geolog trafił w ręce islamskich ekstremistów?

28 września 2008 roku okolicach Rawalpindi, w mieście Attock w prowincji Pendżab (około 100 km od stolicy kraju – Islamabadu), 42-letni Piotr Stańczak, zatrudniony w należącej do PGNiG Geofizyce Kraków, wykonywał prace na zlecenie dla Oil & Gas Development Company Limited, przedsiębiorstwa naftowego z Pakistanu.


Jego samochód w pewnym momencie został ostrzelany. Na miejscu od razu zabito trzech ochroniarzy Polaka. Stańczaka wzięto zaś za zakładnika.

Dopiero 2 października do jego porwania przyznali się członkowie islamskiego ugrupowania Tahreek-i-Taliban (TTP), którzy więzili go w południowej części Waziristanu (niedaleko granicy z Afganistanem) przez kilka następnych miesięcy.

Czytaj także: Dwa tygodnie zmieniły się w dwa miesiące. Z powodu epidemii utknął w Afganistanie

Co się stało po porwaniu Piotra Stańczaka?

Wrażenie, jakie musiał wywołać na talibskich terrorystach Piotr Stańczak, musiało być naprawdę spore, ponieważ ekstremiści zaproponowali mu nawet, by... przyjął ich wiarę i przeszedł z chrześcijaństwa na islam.

W ten sposób polskiemu geologowi dano szansę na ocalenie życia. Inżynier z Krosna miał jej jednak nie wykorzystać, a porywaczom oznajmił, że kwestię zmiany religii musi skonsultować ze swoją rodziną.

Taka wersja zdarzeń została potwierdzona zarówno przez jednego ze współwięźniów, z którym w niewoli przebywał Polak, jak i przez pakistańskiego dziennikarza rozmawiającego jeszcze za życia z porwanym geologiem. Przedstawiciel mediów twierdzi, że polski inżynier do ostatniego dnia nie stracił nadziei na to, że uda się mu w końcu powrócić do domu. Talibowie mieli zaś być pod wielkim wrażeniem jego odwagi...

110 terrorystów w zamian za jednego Polaka

W styczniu 2009 roku islamscy fundamentaliści postawili ultimatum, że w zamian za Piotra Stańczaka żądają uwolnienia w sumie 110 terrorystów przebywających w pakistańskich więzieniach, a także wycofania służb okupujących ich terytoria. Wyznaczyli też termin realizacji tych żądań (4 lutego 2009 roku).

Polski geolog został zmuszony do odczytania wszystkich postulatów talibów w dwóch językach (po polsku oraz po angielsku) na specjalnym nagraniu, które obiegło cały świat i ukazało się we wszystkich najważniejszych serwisach informacyjnych (od CNN po Al-Dżazirę).
Postulatów islamskich ekstremistów ostatecznie nie spełniono, a 7 lutego 2009 roku terroryści poinformowali, że dokonali egzekucji na Stańczaku poprzez odcięcie mu głowy.

Niedawno ujawniono, że w wyniku obławy policyjnej w Pakistanie po 12 latach od porwania i 11 latach od śmierci Polaka porwanego w Rawalpindi udało się schwytać jego bezpośrednich egzekutorów. Okazało się, że było nimi dwóch terrorystów z ugrupowania Tahreek-i-Taliban (TTP): Kaleemullah Khan oraz Derra Adam Khel. Mężczyźni wskazali siebie na dawnym nagraniu ze Stańczakiem i potwierdzili, że to oni go zamordowali.

"Poruszyliśmy niebo i ziemię, by go uwolnić"

W czasie porwania Piotra Stańczaka Ministerstwem Spraw Zagranicznych kierował Radosław Sikorski. Polityk już po ujawnieniu informacji o schwytaniu zabójców Polaka przyznał w rozmowie z Onetem, że polski geolog był ostrzegany przed tym, że może znajdować się w niebezpieczeństwie. Sikorski wyjawił, że inżynier Stańczak:

Niestety wyjechał z bazy, choć nie powinien był tego robić. Poruszyliśmy jednak niebo i ziemię, żeby go uwolnić.

Polskie służby specjalne we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych prowadziły akcję, która miała na celu odbicie Polaka z rąk terrorystów. Udało się im nawet nawiązać porozumienie z ludźmi posiadającymi bezpośredni kontakt z porywaczami. Ich żądania okazały się jednak nierealne i w tamtym momencie niemożliwe do spełnienia.

Czy były szanse na to, by uratować Piotra Stańczaka?

Agencja Wywiadu zdołała w końcu dotrzeć do pakistańskich ekstremistów przetrzymujących Piotra Stańczaka i zdaniem Sikorskiego były realne szanse na to, by go uwolnić. W tym samym czasie doszło jednak do ofensywy sił pakistańskich na terenach zajmowanych przez talibów. Moment ten zbiegł się z decyzją o egzekucji Polaka.

Sikorski przyznał, że sytuacja, z którą miał do czynienia w przypadku porwania polskiego inżyniera, była zupełnie inna niż ta, którą zastał w latach osiemdziesiątych, kiedy jako reporter był korespondentem w Afganistanie (w 1988 roku za fotografię zrobioną w czasie jednej z takich wypraw otrzymał nawet nagrodę World Press Photo).
Za zrobione w latach 80. w Afganistanie zdjęcie (po lewej) Radosław Sikorski (po prawej) otrzymał World Press Photo w kategorii Spot News.Fot. Radosław Sikorski, World Press Photo/ Ministerstwo Spraw Zagranicznych


Piotr Stańczak 30 września 2010 roku został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jego pogrzeb odbył się rok wcześniej, 5 maja 2009 roku w Krośnie.

Czytaj także: Pracownicy krakowskiej firmy porwani przez talibów, w dramatycznym wideo błagają o ratunek. Polacy im jednak nie pomogą