"Kto tu wygrywa, wygrywa całą Polskę". Tak wygląda walka Dudy i Trzaskowskiego o ważny region

Katarzyna Zuchowicz
Mówi się o nich, że są polskim odpowiednikiem amerykańskiego "swing state" – czyli wahającym się regionem, który może przesądzić o wynikach wyborów w skali kraju. "Kto wygrywa na Śląsku, wygrywa w całej Polsce" – powtarzali w ubiegłym roku politycy PiS. To tu partia rządząca wystawiła w wyborach Morawieckiego, w Katowicach zrobili konwencję wyborczą. A jak jest dziś? – Ludzie są zawiedzeni, mają żal. A Trzaskowski przyciąga tłumy – słyszę.
Trwa walka o Śląsk, uważany za polski "swing state". Mówi się też, że kto wygrywa Śląsk, wygrywa w całej Polsce. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Na Śląsku był już i Duda, który przemilczał problemy górnictwa, i Sasin, który obiecał górnikom 100 proc. postojowego. I Trzaskowski, który mówił, że na Śląsku widać, że rząd kompletnie nie radzi sobie z epidemią. A także m.in. Szymon Hołownia

Właśnie tu, na Śląsku, przed wyborami będzie toczyła się szczególnie zacięta walka. "Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że całe województwo śląskie to region kluczowy, zwłaszcza w takich wyborach jak prezydenckie" – pisze "Dziennik Zachodni".

Śląsk "swing state"


Do Śląska już dawno przylgnęła łatka polskiego "swing state", czyli województwa niezdecydowanego. A także takiego, od którego wiele zależy. – Ten, kto wygrywa Śląsk, wygrywa Polskę. Tu jest aglomeracja, tu mieszka bardzo wielu wyborców. Zdobycie Śląska to w dużym stopniu absolutnie punkt do tego, aby wygrać całą pulę. Czyli zdobyć Polskę – mówi naTemat Jarosław Makowski, dziennikarz i publicysta, dziś radny z Katowic.


Jak mieszkańcy reagują na to określenie? – Bardzo dobrze. To pokazuje siłę regionu. I to, że ze Śląskiem należy się liczyć – odpowiada.
"Dziennik Zachodni" pisze wręcz: "Kochamy to określenie. Jak i każde, które dowodzi, że jesteśmy najważniejsi". Wskazuje też, że województwo śląskie jest "najłatwiejsze do wyjęcia z portfolio PiS, co dobrze pokazały zeszłoroczne wybory do Senatu" – PiS zdobył 5 mandatów, opozycja 8. Jest się o co bić.
"Dziennik Zachodni"

"W całym województwie mamy 3,5 mln uprawnionych do głosowania. Przy 30 mln uprawnionych w całym kraju. Żeby lepiej uzmysłowić sobie wagę Państwa głosów: na każde 100 w całej Polsce przypada aż 12 z Katowic, Sosnowca, Rybnika (tak, również z Częstochowy)". Czytaj więcej

Co mówią prognozy wyborcze

Jakie są dziś preferencje wyborcze w tym "swing state"? Socjolog Marcin Palade właśnie zamieścił na Twitterze swoje najnowsze prognozy preferencji wyborczych z podziałem na województwa. Jeśli porównać je do tych sprzed niemal miesiąca, wychodzi na to, że w ciągu kilku tygodni Rafał Trzaskowski mógł zyskać w województwie śląskim ponad 10 proc. poparcia, a Andrzej Duda stracił 2 proc.

Według prognozy z 14 czerwca Duda ma 40,8 proc., a Trzaskowski 33,6 proc. A jeszcze 24 maja wynik preferencji prezydenckich na Śląsku przedstawiał się stosunkiem 42,7: 22,8 proc. dla Andrzeja Dudy.

Trzaskowski i entuzjazm mieszkańców


Śląski poseł PO Michał Gramatyka widział te prognozy i nie jest nimi zdziwiony. Ale określenie, że "Kto wygrywa na Śląsku, wygrywa w Polsce" uważa za "miejską legendę". W 2015 roku niewielką różnicą głosów wygrał tu Bronisław Komorowski. Zdobył 51.2 proc. głosów, Andrzej Duda – 48.8 proc. Jest optymistą, ma jednak świadomość, że do zwycięstwa potrzeba jeszcze ogromu pracy.

– Postrzegam województwo śląskie jako "wahające się" (tzw. swing state). Ale czując atmosferę na ulicach, pamiętając jak ogromne było poruszenie w moich rodzinnych Tychach, przy zbieraniu podpisów, uważam, że w województwie śląskim po prostu wygramy. Dzięki ciężkiej pracy wszystkich zwolenników Rafała Trzaskowskiego. Zdobędziemy więcej głosów niż Prezydent Duda. Jestem o tym absolutnie przekonany – mówi naTemat Michał Gramatyka

Skąd ta pewność? – Gdziekolwiek pan prezydent Trzaskowski się pojawia, budzi ogromny entuzjazm. Widać, że ludzie potrzebują silnego prezydenta, który będzie patrzył władzy na ręce. Trzaskowski rozumie śląską mentalność, dobrze zna problemy regionu. A słabnąca pozycja PiS wynika też z zaniedbań partii rządzącej i z braku pomysłu na województwo śląskie – podkreśla. Jarosław Makowski: – Mieszkańcy Katowic są absolutnie powściągliwi w okazywaniu wylewnych uczuć politycznych. A tu stało się coś niezwykłego, gdy do złożenia podpisów dla Trzaskowskiego ustawiały się kolejki. To chyba najlepiej pokazuje, że w stolicy metropolii coś się zmienia – zauważa.

PiS zabiegał o Śląsk


Nasz rozmówca podkreśla, że Śląsk trudno zdobyć, bo ten komu się to uda, potem o nim zapomina. – Ci, którzy zdobywają sympatię Śląska, potem szybko o niej zapominają. Nie zwracają daru, jaki otrzymują w postaci poparcia. Dlatego na Śląsku jest coś w rodzaju żalu i zawodu. Ludzie widzą, że Śląsk jest dobry, gdy przyjeżdża się tu zdobywać głosy. A potem wraca się do Warszawy i o poparciu zapomina. Stąd wahania wyborcze – tłumaczy.

Przed wyborami do parlamentu w 2019 roku, PiS bardzo zabiegał o Śląsk. Tak bardzo, że specjalnie przeniósł z Warszawy do Katowic defiladę wojskową. Tu zorganizował konwencję wyborczą i wystawił Mateusza Morawieckiego na jedynce śląskiej liście. Była kampania, były liczne obietnice.

– Ten wątek dziś przewija się w rozmowach. Że premier Morawiecki zostawił Śląsk. Mieszkańcy chyba zauważyli, że poza PR-owym elementem, który polega na zdobywaniu sympatii, nie idzie realna pomoc i polityka – mówi.

Czytaj także: Defilada, spadochroniarz Morawiecki, "żurek lepszy niż belgijskie frytki". Tam PiS robi swoją Warszawę

Jaki obstawia wynik wyborów prezydenckich na Śląsku? – Myślę, że pozytywny dla pana Trzaskowskiego. Ale województwo śląskie to nie tylko Górny Śląsk. To również Podbeskidzie, Śląsk Cieszyński, powiaty wokół Częstochowy. Województwo jest zróżnicowane także jeśli chodzi o wyborców. Ale dziś coraz głośniej mówi się o rozczarowaniu prezydenturą Andrzeja Dudy i PiS – zauważa.

Nawet prezydent Katowic, który w wyborach samorządowych miał poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego, pod koniec maja stwierdził w wywiadzie dla "Dziennika Zachodniego", że Andrzej Duda był średnim prezydentem dla samorządu. Wielu było w szoku, czytając te słowa.

"Zabrakło mi jakiegokolwiek jego zaangażowania w sprawy samorządu. Ostatnim rządem, który coś dobrego zrobił dla samorządów był chyba rząd lewicowy, który tak formatował pieniądze na oświatę, że miastom na tę oświatę starczało" – mówił Marcin Krupa.

Dlaczego PiS rozczarował


Poseł Michał Gramatyka, który wcześniej sam był mocno zaangażowany w śląski samorząd, był m.in. wicemarszałkiem województwa, mówi, że od wielu miesięcy próbuje rozliczać PiS z tzw. "programu dla Śląska", z którym partia ta szła do wyborów samorządowych w 2018 roku.
Materiał promocyjny
2019 r.

"Program dla Śląska to 42 miliardy złotych, które już wydano na innowacje i rozwój regionu. Inwestycje w poprawę jakości powietrza, nowoczesną energetykę, elektromobilność, zdrowie czy nowe drogi pochłoną aż 55 miliardów złotych. Wszystko po to, by Śląsk mógł być nowoczesnym, innowacyjnym i czystym regionem". Czytaj więcej

– To był ich sztandarowy projekt. Ustaliłem, że dziś tak naprawdę stoi w miejscu – mówi.
Michał Gramatyka

Bardzo trudno otrzymać jakiekolwiek informacje dotyczące poziomu realizacji poszczególnych projektów składających się na „program dla Śląska". Jeśli PiS je w ogóle ujawnia, posługuje się pojęciem "środki zaangażowane". Niewiele natomiast wiadomo o tym na co realnie środki te są wydawane. Na pewno na budowę autostrady A1 i utrzymanie strony internetowej za kilkaset tysięcy zł. Na co jeszcze, trudno ustalić.

Wskazuje też, że w 2015 roku Andrzej Duda obiecywał, że nie zlikwiduje żadnej kopalni na Śląsku, a zlikwidowano ich 8. – Wbrew swoim obietnicom PiS po cichu likwiduje górnictwo. Co innego obiecywali, co innego robią. Ludzie to widzą. Widzą też nieudolność PiS wojewódzkim samorządzie. O przykłady nietrudno. Park Śląski, jeden z największych tego typu terenów rekreacyjnych w Europie, miał dobrze przygotowany program inwestycyjny. Odkąd PiS przejął władzę w województwie, marszałek zajmuje się głównie wymianą prezesów. Było ich już kilku, jeden wylądował w areszcie – wymienia. Jarosław Makowski: – PiS zaczyna ludzi męczyć. Dlatego ludzie coraz częściej mówią za Trzaskowskim: Mamy dość. Nie tylko afer, o których informują media, z udziałem polityków PiS, ale zarzucaniem realizacji obietnic i planów: od milionów aut elektrycznych zaczynając, od tzw. programu dla Śląska, który szumnie ogłaszano, a na kwestii złego zarządzania epidemią kończąc.

Hejt pod adresem Śląska


Ostatnio dla mieszkańców województwa najgorszy jest właśnie temat pandemii. Najwięcej zachorowań w Polsce, hejt, który polał się w stronę mieszkańców Śląska i słowa ministra zdrowia, które dolały oliwy do ognia. Wreszcie granica z Czechami – otwarta dla wszystkich oprócz Szwedów, Portugalczyków i… mieszkańców Śląskiego – To pokazuje, że rząd kompletnie nie radzi sobie z pandemią, w szczególności tu, na Śląsku – podkreśla poseł.

Dopiero w czerwcu rząd PiS zdecydował o wstrzymaniu pracy 12 kopalni na Śląsku. W tym czasie wszyscy górnicy mają otrzymywać 100 proc. wynagrodzenia za okres postojowego.

Czytaj także: Jesteś gorszego sortu i pogódź się z tym. Rząd PiS właśnie dał w twarz wszystkim pracownikom

Michał Gramatyka: – Od początku eksperci wskazywali, że kopanie mogą być ogniskiem koronawirusa. Rząd bardzo późno rozpoczął testowanie górników. Nawet dziś statystycznie dwa razy więcej testów wykonuje się w województwie mazowieckim niż w śląskiem. Pomimo propagandowych haseł o "masowym testowaniu górników”.

Wielu Ślązaków mogło poczuć się napiętnowanych.

– Czuć i słychać w rozmowach, że górnicy i ich rodziny czują się oszukani. Jeszcze pod koniec lutego, na początku marca, zapewniano, że są bezpieczni. Do tego doszło odgrodzenie Śląska, twierdzenie, że gdyby nie Śląsk, już byśmy sobie poradzili z epidemią. Ten hejt, który wylał się na województwo śląskie przypomniał wszystkie insynuacje, które kierowano pod adresem Śląska, o ukrytej opcji niemieckiej, czy o tym, że Śląsk chce odłączyć się od Polski itd. Do tego uczyniono z ludzi mieszkających na Śląsku kozłów ofiarnych. Bo gdyby nie Śląsk, byłoby świetnie. To zostało odebrane jako element godnościowy – mówi Jarosław Makowski.
Po słowach ministra Szumowskiego dostawał wiadomości z innych regionów. – Jesteśmy z wami, trzymajcie się. Nie dajmy się podzielić, stygmatyzować. To było bardzo budujące. Z Pomorza pisali: przyjeżdżajcie, zapraszamy was, nie boimy się was, że jesteście trędowaci.

Czytaj także: "Gdyby nie Śląsk". Szumowski wytknął ich palcem, Ślązacy odpowiadają na hejt

Dlatego, jak zwraca uwagę, dziś Śląsk potrzebuje polityki empatii: – Polityk, który to wyczuje, utożsami się z ludźmi, którzy w jakiś sposób zostali napiętnowani, może wygrać Śląsk. I nie chodzi o żadną pokazówkę.