W co gra Jacek Kurski? W PiS już chyba zapomniano, co mówił o nim Lech Kaczyński

Katarzyna Zuchowicz
W marcu Jacek Kurski został odwołany ze stanowiska prezesa TVP. Według nieoficjalnych doniesień jego dymisji miał domagać się prezydent Andrzej Duda. W maju wrócił do gry, podobno "na ratunek" kampanii. Dziś znów ma swoje wielkie pięć minut. Na jego ślubie była cała śmietanka PiS. Nie zawsze jednak jego relacje z PiS były tak piękne. "Ta postać jest dla mnie nie do zaakceptowania" – miał przed laty powiedzieć o nim Lech Kaczyński.
W marcu został odwołany z funkcji szefa TVP, wrócił w kampanii Andrzeja Dudy. Na jego ślubie była cała śmietanka PiS. Jacek Kurski znów ma swoje pięć minut. fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Ślub Jacka i Joanny Kurskich z udziałem Jarosława Kaczyńskiego oraz wielu prominentnych polityków tej partii stał się niemal najważniejszym wydarzeniem minionego weekendu.

Dla polityka, który kilka miesięcy wcześniej został odwołany z funkcji szefa TVP, przyjechała cała śmietanka obozu władzy. Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach przybyli m.in. szef MON Mariusz Błaszczak, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

A także Ryszard Terlecki, Beata Mazurek, Beata Szydło, Michał Dworczyk, Dominik Tarczyńsk oraz główne twarze "Wiadomości" TVP Danuta Holecka i Michał Adamczyk. Była też wspólna wizyta państwa Kurskich z Jarosławem Kaczyńskim na Wawelu. "I choć to ich prywatna sprawa, przez młodą parę zyskała rangę państwową. Można by rzec, że doszło do publicznych zaślubin telewizji publicznej z obozem władzy" – skomentowała w "Wyborczej" Agnieszka Kublik. Było to niczym "ukoronowanie" dotychczasowych działań Jacka Kurskiego. I jego powrót po "banicji".


Powrót Kurskiego w kampanii Dudy


Przypomnijmy, że w marcu Rada Mediów Narodowych odwołała Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. W tle była ustawa o 2 mld zł dla TVP i innych mediów publicznych. Dwa i pół miesiąca później wrócił do zarządu stacji.

Komentowano, że PiS znowu sięgnął po niego w akcie desperacji po serii słabych sondaży przedwyborczych Andrzeja Duda. A potem, że to Kurski wygrał dla Kaczyńskiego wybory. Po zwycięstwie Dudy znów ściągnął uwagę mediów, gdy w Sejmie wziął udział w spotkaniu polityków PiS, o którym Ryszard Terlecki mówił, że rozmawiano o tym, co zrobić "żeby znów wygrać wybory”. – To jest jego wielki powrót – mówi w rozmowie z naTemat Elżbieta Jakubiak, sekretarz stanu w gabinecie Lecha Kaczyńskiego.

– Jacek jest niepokorny. Wypada z gry, po czym drzwiami, oknem czy przez dziurkę od kluczy, wchodzi. I jest tak, jakby nigdy nic się nie stało. Na zasadzie, otrząsnąłem się i znowu zaczynam – dodaje. Czytaj także: Kurski oddał się do dyspozycji Dudy. Chce, by prezydent podpisał 2 mld zł dla TVP

Czytaj także: Przypieczętowano powrót Kurskiego do TVP. Rada Mediów Narodowych zagłosowała

Co Lech Kaczyński mówił o Kurskim


Jego relacje z PiS nie zawsze były tak znakomite i proste. Podobnie jak opinie o nim. Przypomniał o tym Roman Giertych, składając życzenia młodej parze.

"(...) Obaj wiemy, co Lech Kaczyński myślał o Tobie. I to że mu wybaczyłeś wszystkie te określenia, którymi Ciebie opisywał, to świadczy o sercu wielkodusznym i szczerym, które umiłowanego wodza kocha nawet, gdy ten go nahajką przez grzbiet chłoszcze" – napisał w poście na Facebooku.

Nie wiemy, co Lech Kaczyński myślał o Jacku Kurskim, ale z dawnych lat w sieci zachowały się jego słowa, które co jakiś czas są przypominane. "Ta postać jest dla mnie nie do zaakceptowania" – miał powiedzieć o Kurskim Lech Kaczyński w 2002 roku.

Trójmiejska "Wyborcza" opisywała wówczas los prawicowej koalicji PO-PiS i Ligi Polskich Rodzin w sejmiku pomorskim, który – jak pisała – zależał od ówczesnego prezydenta Warszawy i prezesa PiS w latach 2001-2002, Lecha Kaczyńskiego. Jacek Kurski był wtedy w LPR, dokąd odszedł z PiS.

"Nie zgadza się on na koalicję z Jackiem Kurskim z LPR, do czego skłaniają się lokalni liderzy PO-PiS-u" – napisała. W artykule pojawiła się mocna opinia Lecha Kaczyńskiego.
Lech Kaczyński
Trójmiejska "Wyborcza", 12 listopada 2002

"W polityce są wartości graniczne, a Jacek Kurski te wartości przekroczył. Nie wyobrażam sobie, żeby wszedł do prezydium sejmiku, bo to oznaczałoby, że każde łajdactwo w polityce popłaca. Będziemy więc rozmawiać z dwoma pozostałymi radnymi LPR i radnym PSL". Czytaj więcej

– To nieprawda. Lech Kaczyński wiedział, że Jacek Kurski ma swoje za koszulą, ale jednocześnie Jacek nie był osobą, której prezydent szczególnie by nie doceniał. To człowiek, który w bardzo wielu momentach się angażował, a Lech zawsze mówił, że takich, co się tak angażują, dużo nie było. Można było ich policzyć na palcach jednej ręki – komentuje cytowane słowa Elżbieta Jakubiak.

Dodaje: – Lech Kaczyński zawsze bardzo szanował matkę braci Kurskich. Anna Kurska była dla niego i dla bardzo wielu osób wręcz instytucją na Wybrzeżu, osobową powszechnie szanowaną. Temu, kto jej nie znał, trudniej jest zrozumieć jej synów.

Czy cenił Jacka Kurskiego? – To nie była szczególna relacja. Jacek był tzw. czynownikiem partyjnym, więc oceniał go jako polityka. Bardzo dobrze go znał, często oceniał jako młodego człowieka. Doceniał jego działalność w polityce, a z drugiej strony czasem go miarkował. Starał się pokazać mu, że świat nie jest tylko czarno-biały. A Jacek zawsze tak działał w polityce, jakby myślał, że istnieje tylko jego racja – odpowiada.

Konsekwencje słów o dziadku Tuska


To z jego powodu w 2005 roku Lech Kaczyński przepraszał Donalda Tuska za słowa o jego dziadku. Kurski był wtedy w jego sztabie wyborczym i przed II turą wyborów rozpętał burzę stwierdzeniem: że "poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Donalda Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu". – Myślę, że Lech Kaczyński był zły, bo to było bardzo ryzykowne. Nie wierzę, że ta sprawa przyczyniła się do wygranej wyborów przez Lecha Kaczyńskiego, a mogła przyczynić się do przegranej. Myślę, że Kurski bardzo dobrze wiedział, co zrobił. Posądzano go, że użył tego bez żadnej konsultacji, a mógł wpłynąć na wynik wyborów. To było krytykowane. Że on nie liczy się z nikim. Że jak jest w coś zaangażowany lub przekonany o czymś, to nie liczy się z niczyim zdaniem. Po prostu to robi. To było zawsze niebezpieczne. Tak jak puszczanie koncertów Zenka w Boże Narodzenie – uważa Elżbieta Jakubiak.

Lech Kaczyński zareagował np. na działania Kurskiego w 2001 roku, w głośnej sprawie "z dwoma Janiszewskimi". Jacek Kurski był wtedy wiceprezesem ZChN i miał umieścić na liście wyborczej AWSP w Toruniu kandydata Michała Janiszewskiego – by, jak to odebrano, zdyskredytować innego kandydata, Jacka Janiszewskiego, byłego ministra rolnictwa.

"Merytorycznie miał rację, wystawianie skompromitowanego polityka, jakim jest Janiszewski, to skandal. Z drugiej strony stosowanie takich metod jak to dopisywanie też nie jest słuszne" – skomentował zdarzenie Lech Kaczyński. Jego słowa przytaczają Marek Sterlingow i Marek Wąs, autorzy reportażu o Kurskim, który został opublikowany w "Dużym Formacie" w 2005 roku.
Lech Kaczyński
Cytat z "Wyborczej"

"Rozumiem, że chce być skuteczny, ale nie powinien tego robić za wszelką cenę. Na pewno nie określałbym tego jednak mianem "gangsterstwa". To jest nadmierna przebojowość. Z tego można wyrosnąć". Czytaj więcej

Kurski postanowił wtedy przystąpić do PiS. "Ale to nie okazało się takie proste. Gdy zadzwonił do Kaczyńskich, okazało się, że Jarosław chce go przyjąć, ale Lech jest przeciwny" – czytamy.

Kurski ma wielu zwolenników i przeciwników


O związkach Jacka Kurskiego z Prawem i Sprawiedliwością pewnie można napisać książkę. Gdy w 2001 roku ostatecznie wstąpił do PiS, szybko porzucił je dla LPR.
fragment reportażu
"Duży Format", 9 października 2005

"Kaczyńscy zgodzili się w końcu przyjąć Kurskiego do PiS, ale na fatalnych warunkach. W wyborach samorządowych w 2002 roku miał nie startować. Ambicja cierpiała. Po cichu umówił się z Romanem Giertychem".

W 2004 roku ponownie wrócił do PiS. A w 2005 roku za słowa o dziadku Tuska koleżeński sąd dyscyplinarny PiS usunął go z partii. I nie wszyscy potem chcieli jego powrotu.

– Mogę potwierdzić, że byliśmy przeciwni jego powrotowi do PiS – mówi naTemat senator Kazimierz Ujazdowski. Był jednym z tych, którzy w 2005 roku nie widzieli możliwości powrotu Kurskiego. Mówił wówczas, że Kurski postąpił niewybaczalnie i PiS uważa sprawę za zamkniętą. Kurski jednak wrócił.

– Tak było zawsze. Jacek Kurski ma wielu zwolenników i wielu przeciwników. On nie pozostawia ludzi obojętnych wobec swojej działalności. Rozgrzewa wszystkich do czerwoności. Chodzi po węglach. Ma taką naturę. A jednocześnie jest naprawdę czarującym facetem. To nie jest człowiek, z którym pani nie chciałaby rozmawiać. Opowiada niezwykle barwnie o literaturze, o politykach, o wszystkim – mówi Elżbieta Jakubiak.

Reportaż "Dużego Formatu" w 2005 roku zaczynał się od słów:
"Gazeta Wyborcza"
9 października 2005

"Donald Tusk do Lecha Kaczyńskiego po telewizyjnej debacie w Polsacie: - Dlaczego ty trzymasz tego s...syna Kurskiego? Kaczyński: - Może i jest s...synem, ale wolę go mieć po swojej stronie". Czytaj więcej

Dziennikarze piszą, że potwierdzili je w dwóch źródłach. Przytoczyli je Jackowi Kurskiemu. A on zareagował:

" "Lech tak o mnie powiedział? – zasępia się poseł. – No, cóż. Mam cztery lata, żeby mu udowodnić, że naprawdę jestem potrzebny PiS. Będę bulterierem Kaczyńskich. Nie zawiodą się na mnie”. Czytaj więcej

Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska, która w 2010 roku została wyrzucona z PiS, zna go dobrze z dawnych lat. – Jacek Kurski był postrzegany jako ktoś, kto może być niebezpieczny, więc lepiej jest mieć go po swojej stronie niż przeciwko sobie – mówi naTemat.

Ile razy rozstawał się z PiS


W 2011 roku znowu został wykluczony z PiS. Odszedł z innymi politykami, m.in. ze Zbigniewem Ziobro. Odeszła też Elżbieta Jakubiak. Jak wspomina, były wówczas dwie frakcje – jedna w kierunku Polska jest Najważniejsza, druga Solidarnej Polski.

– Spodziewaliśmy się tego. Rozmawiam raz z Jackiem i mówię: – Widzisz, jednak nas wyrzucili. A on opowiada, jak było: – Poszliśmy do Jarka, a Jarek: "Albo wy, albo oni". To co miałem robić? Powiedziałem: my". Rozbawił mnie wtedy – opowiada Elżbieta Jakubiak.

Mówi, że to trudny, ale bardzo inteligentny człowiek: – Bardzo dowcipny, jest mistrzem dowcipu sytuacyjnego i fantastycznym bajarzem. Najcudowniej opowiada swoje historie rozstań z PiS. Z Jarosławem Kaczyńskim rozstawał się z 10 razy. Za każdym razem wracał. I za każdym razem barwnie opowiadał o tym, jak wracał, jak to się odbywało. Za każdym razem był pewien, że wróci.

Najnowszy "Newsweek" twierdzi, że Kaczyński ma słabość do Kurskiego. Cytuje byłego polityka PiS: "Jacek maluje mu rzeczywistość tak, jak prezes lubi. Jest dla niego partnerem do rozmowy wnoszącym w ponure życie prezesa trochę optymizmu".

"Bulterier, killer, pupil prezesa. Jego powrót na stanowisko prezesa TVP to kwestia jednego telefonu. Ale Jacek Kurski mierzy znacznie wyżej" – pisze Aleksandra Pawlicka.
Joanna Kluzik-Rostkowska uważa, że Jacek Kurski wrócił w łaski Jarosława Kaczyńskiego, gdy zostawił Zbigniewa Ziobro i sam wrócił do PiS-u. Z Solidarnej Polski został wykluczony w 2014 roku.

– To jest sytuacja trochę podobna do Adama Bielana, który zostawił nas w PJN i wrócił do PiS. To takich dwóch synów marnotrawnych, nagrodzonych za to, że powrócili. Jeden – szefostwem w TVP, drugi wicemarszałkiem Senatu. Uważam, że nie byłby szefem telewizji, gdyby nie był potrzebny Jarosławowi Kaczyńskiemu – zauważa.

Był jej kolegą w podziemiu. – Był radykalnym antykomunistą. I wszedł w buty komunistycznego szefa telewizji. To, co teraz robi jest absolutnie niewiarygodne, przeszedł kompletnie w drugą stronę. Jego cynizm nie zna granic. Ciągle nie mogę się nadziwić, że można aż tak.