15 minut dziennie w Brukseli, reszta w podróży. Nowe fakty o rzekomych nadużyciach Czarneckiego

Karol Górski
Portal OKO.press informował o zarzutach postawionych europosłowi Ryszardowi Czarneckiemu z związku z wyłudzeniem pieniędzy z Parlementu Europejskiego. Teraz doniesienia te potwierdziła "Rzeczpospolita", która ujawnia też nowe fakty.
Czarnecki zasiada w europarlamencie od 16 lat. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
W swoim środowym wydaniu gazeta podaje, że według jej nieoficjalnych informacji sprawa dotyczy lat 2009-2014. Z przedstawionych przez Czarneckiego rozliczeń ma wynikać, że w Brukseli mógł spędzać 15 minut dziennie, resztę czasu spędzał w podróży. "Rzeczpospolita" wspomina też o możliwym fałszowaniu podpisów.

Wcześniej OKO.press podawał, że Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował w tej sprawie zawiadomienie do polskiej prokuratury. Zdaniem śledczych Czarnecki pobierał nienależne mu zwroty kosztów podróży służbowych i diety.


Biuro prasowe OLAF potwierdziło "Rzeczypospolitej", że urząd zakończył dochodzenie w tej sprawie i w maju 2019 roku złożył zawiadomienie do polskiej prokuratury. Zalecał również Parlamentowi Europejskiemu, by domagał się zwrotu kosztów.

Jak informuje gazeta, Czarnecki nie chciał rozmawiać na ten temat. Za tego typu nadużycia finansowe może grozić nawet do ośmiu lat więzienia.

To nie pierwszy przypadek, gdy polski europoseł ma problemy z OLAF. W roku 2019 o nadużycia finansowe oskarżany był unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.

Czytaj także: Czarnecki poucza Mosbacher. "Rolą ambasador USA nie jest wchodzenie w polemikę"

źródło: "Rzeczpospolita"