A może wcale nie jest lepiej? Oto prawdopodobny powód "spadku" w statystykach zakażeń

Rafał Badowski
Po okresie, gdy nowych zakażonych koronawirusem przybywało w Polsce grubo ponad 600 dziennie, w statystykach Ministerstwa Zdrowia obserwujemy nieco mniejsze przyrosty nosicieli SARS-CoV-2. Rzut oka na pełne dane resortu Łukasza Szumowskiego nakazuje jednak porzucić nadzieję na to, iż naprawdę coraz mniej Polaków ulega zakażeniom.
Gdyby wykonanych testów na koronawirusa było więcej, liczba zakażonych mogłaby być wręcz niebotyczna. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Kolejne rządowe komunikaty mają być może za zadanie uspokajać opinię publiczną. Już drugi dzień z rzędu liczba zakażonych koronawirusem wynosi poniżej 600. Gdy jednak sprawdzimy, ile testów zostało wykonanych w dzień rekordu, a ile we wtorek, łatwo będzie sobie wyobrazić, jaka liczba zakażonych mogłaby pojawić się w rządowym komunikacie, gdyby wykonano proporcjonalnie odpowiednio większą liczbę testów. Zwróciła na to uwagę Dominika Długosz z "Newsweeka". Poniedziałkowe 575 potwierdzonych przypadków koronawirusa stwierdzono przy 17,7 tys. wykonanych testach. Gdy natomiast mieliśmy 658 przypadków – jak dotąd rekordowy wynik – wykonano aż 28 tys. testów. Przypomnijmy, iż nie pierwszy raz w ten sposób doprowadza się w Polsce do "wypłaszczenia krzywej". Jak informowaliśmy w naTemat.pl, podobna sytuacja miała także miejsce 27 lipca. Wówczas fatalny trend ciągłego wzrostu liczby zakażonych również przerwany został (przynajmniej w statystykach), kiedy znacząco wyhamowano z testowaniem Polaków na obecność koronawirusa.


Czytaj także:

Po weekendzie duży wzrost zakażeń koronawirusem. Do rekordu wcale wiele nie zabrakło

Pesymistyczny Morawiecki w wywiadzie dla prorządowego pisma. Jakby szykował wyborców na najgorsze

Szumowski właśnie zapowiedział nowe kontrole ws. koronawirusa. Mogą posypać się mandaty