Pandemia koronawirusa, powodzie i jeszcze TO... Tak wygląda inwazja szarańczy

Aneta Olender
– Gdyby pojawił się rój o powierzchni Paryża, a takie też się zdarzają, to byłby w stanie spożyć tyle, ile połowa Francuzów w ciągu dnia – mówi Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej. To porównanie pokazuje, jak dramatyczna jest dziś sytuacja mieszkańców Afryki Wschodniej, którzy muszą walczyć z inwazją szarańczy. Dodatkowa zmagają się też z epidemią koronawirusa i powodziami.
Z powodu inwazji szarańczy dotkniętych niedożywieniem może zostać 28 milionów osób. Fot. PAH
Z powodu inwazji szarańczy głód może dotknąć miliony?

To dość złożona kwestia, ponieważ w Afryce Wschodniej mamy do czynienia obecnie z trzema kryzysami. Z jednej strony jest szarańcza, z drugiej koronawirus, a do tego dochodzą jeszcze tragiczne w skutkach powodzie.

Z danych FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) wynika, że w samej Afryce Wschodniej dotkniętych niedożywieniem może zostać 28 milionów osób. Jeśli dołożymy do tego Jemen, to możemy mówić o 42 milionach.

Nie można zapomnieć o gospodarczym efekcie pandemii – WFP (Światowy Program Żywnościowy) szacuje , że w jej wyniku na całym świecie 130 milionów osób może cierpieć z powodu silnego niedożywienia. Zobaczymy, jakie będą ostateczne liczby. Jak teraz wygląda sytuacja w Afryce?


Proces wylęgania się szarańczy, który doprowadził do obecnego kryzysu, rozpoczął się w 2018 roku, ale pierwsza jej fala pojawiła się tak naprawdę w grudniu 2019 roku i trwała w pierwszych miesiącach bieżącego roku. Później mieliśmy do czynienia z kolejną falą, tzw. wiosenną, a teraz mówimy o trzeciej, tzw. fali letniej.

Sytuacja z jednej strony wygląda bardzo poważnie, ale z drugiej można mówić o poprawie w niektórych rejonach. W części krajów udało się w bardzo zdecydowany sposób odpowiedzieć na inwazję szarańczy i w tym momencie np. w Kenii tylko w dwóch z dwudziestu dziewięciu hrabstw, które dotknęła ta plaga, nadal szarańcza stanowi istotny problem. Jednak szarańcza ma to do siebie, że szybko się przemieszcza, potrafi przelecieć do 200 km w ciągu dnia.

Afryka Wschodnia, mimo że nadal boryka się z plagą, nie jest jedyną zagrożoną częścią kontynentu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że roje szarańczy przesuną się do Sudanu i stamtąd - do Sahelu. W tym momencie FAO szykuje się więc na podobne zagrożenie w Afryce Zachodniej.

Restrykcje gospodarcze związane z koronawirusem przyczyniły się do tego, że wiele osób straciło możliwości zarobkowania. Nie zapominajmy, że jednak większość ludzi w Afryce pracuje w sektorze nieformalnym. Do tego dochodzą zmiany klimatu i wynikające z nich katastrofy naturalne, w tym powodzie i susze.

W tym momencie Sudan Południowy i Somalia, gdzie pracujemy jako Polska Akcja Humanitarna, są dotknięte katastrofalnymi powodziami, do czego właśnie dochodzi szarańcza. Wielu mieszkańców już doświadcza utraty bezpieczeństwa żywnościowego, a jeśli teraz ktoś nie odczuwa pełnych konsekwencji, to niedługo będzie.
 
Prognozuje się, że między październikiem a grudniem opady w regionie mają być poniżej średniej, czyli nie uda się zapewnić wystarczającej ilości upraw. Afryka Wschodnia musi szykować się na ciężką jesień i zimę.
Fot. PAH
Ile szarańcza potrafi zjeść?

Szarańcza tak naprawdę nie jest zbyt duża, bo waży około 2 gramów, ale potrafi zjeść dokładnie tyle, ile waży. Problem polega także na tym, że szarańcze potrafią spożyć od 80 do 100 proc. tego, co napotykają na swojej drodze - rośliny, liście, uprawy, ziarna, pędy... praktycznie wszystko. Dlatego są tak niszczycielską siłą.

Małe roje szarańczy o powierzchni 1 km2 są w stanie spożyć tyle, ile 35 tys. osób w ciągu dnia. Zazwyczaj zdarzają się o wiele większe roje. Spotykane są takie, które potrafią zjeść tyle, ile 100 tys. osób. Gdyby pojawił się rój o powierzchni Paryża, a takie też się zdarzają, to byłby w stanie spożyć tyle, ile połowa Francuzów w ciągu dnia. [/embed]Co jest przyczyną takiej inwazji szarańczy?

Za to wszystko niestety odpowiadają zmiany klimatu. Aby populacja szarańczy w tak silny sposób się rozrosła, potrzebuje konkretnych warunków pogodowych, ciepłej, piaszczystej przestrzeni, terenów pustynnych, ale i dużej ilości deszczu. Te warunki zaistniały.

Nad pustynię na Półwyspie Arabskim w 2018 roku napłynęły fale opadów, spowodowanych przez monsun znad Oceanu Indyjskiego, dodatkowo zasilone kolejnymi opadami w 2019 roku. To sprawiło, że ta populacja tak silnie urosła i przemieściła się zarówno do Afryki Wschodniej, jak i z drugiej strony przez Iran do Indii czy do Pakistanu.

W tym momencie 20 krajów jest dotkniętych plagą szarańczy, od Afryki Zachodniej aż do Indii. FAO szacuje, że obejmuje ona 16 mln km2.

Tak trudnej sytuacji nie było od lat?

Mówi się, że od 70 lat nie było tak potężnej plagi szarańczy.
Fot. PAH
Czy te trzy elementy, inwazja szarańczy, powodzie, koronawirus, mogą dodatkowo spowodować inne konsekwencje?

Powodzie zdecydowanie przyczyniają się do rozpowszechniania się różnych chorób, takich jak tyfus, cholera, czerwonka czy ostra biegunka wodnista. Ludzie spożywają zanieczyszczoną wodę i chorują, co w szczególny sposób dotyka dzieci. Jeśli bowiem zachorują na jedną z tych chorób, nie przyswajają tyle mikroelementów, ilu potrzebują, przez co pogłębia się problem niedożywienia. To rzutuje na ich późniejszy rozwój.

Dodatkowo, wykorzystywanie zanieczyszczonej wody do mycia może powodować różne infekcje skórne. Osoby, które są osłabione z uwagi na choroby i niedożywienie, mają też mniejszą szansę w starciu z koronawirusem.

Jak ludzie na własną rękę walczą z szarańczą?

Jest wiele lokalnych metod. Część z nich polega niestety tylko na zażegnywaniu problemu w jednym miejscu. Niektórzy odganiają owady poprzez np. uderzanie w garnki lub odymianie. To jednak sprawia, że szarańcze tylko przenoszą się w inne miejsce, ale nie likwiduje samego problemu.

Skutecznymi sposobami walki z szarańczą jest po pierwsze monitoring i baczne przyglądanie się temu, w jakim tempie rośnie się ich populacja, przewidywanie jej ruchów, a po drugie - niestety głównie opryski.

Mogą one być prowadzone z ziemi albo przy użyciu specjalnego helikoptera czy samolotu. Wiąże się to z poważnymi nakładami finansowymi, których kraje w Afryce niestety często nie mają. My promujemy również lokalne sposoby walki z szarańczą. Można np. posypywać uprawy pewnego rodzaju  proszkiem, pyłkiem z chili. Stają się one wtedy praktycznie niejadalne dla szarańczy.

Jest to ciekawa metoda, bo odstrasza szarańcze, a nie naraża na wyginięcie pożytecznych owadów, takich jak np. pszczoły. Jeden z naszych projektów w Sudanie Południowym, gdzie prowadzimy szkoły rolnicze, zakłada informowanie o problemie szarańczy i promowanie lokalnych sposobów walki z nią. Nie każdy kraj ma bowiem dostęp do tego, aby w pełni wykorzystać opryski.

Należy zabezpieczać plony przed szarańczą i wdrażać działania, które mają na celu zwiększanie potencjału rolników, aby ich uprawy były bardziej odporne na zmiany klimatu, bardziej zrównoważone przyrodniczo. Im bardziej dostosowane do zmian klimatu będą te uprawy, tym więcej uda się ich uratować w ciągu roku, co doprowadzi do zwiększenia bezpieczeństwa żywnościowego w regionie. Takie działania prowadzimy m.in. w Kenii.
Fot. PAH
[/embed]Jakoś możemy wesprzeć te działania?

PAH działa m.in. w Somalii, Kenii i w Sudanie Południowym. Odpowiadamy na różne wyzwania, które stoją przed tymi krajami. Obecnie w Polsce prowadzimy kampanię dotyczącą zwiększania dostępu do wody w Somalii i Sudanie Południowym, która jest jeszcze bardziej aktualna niż kiedykolwiek z uwagi na tragiczne powodzie.

Powodziom i pladze szarańczy towarzyszy również przemieszczanie się ludności. We wschodniej Afryce jest dużo osób, które przemieszczają się wewnętrznie, są uchodźcami we własnym kraju.

Jeśli chodzi o Somalię, to w zeszłym roku 70 proc. jej mieszkańców przemieściło się, bo zostali do tego zmuszeni ze względu na katastrofy naturalne, w tym również na zagrożenie ich bezpieczeństwa żywnościowego. Taka jest skala.

Takie osoby, kiedy znajdą się w obozie dla osób wewnętrznie przemieszczonych, zazwyczaj położonych na przedmieściach, zaczynają polegać na pomocy humanitarnej. To jest dodatkowy problem, bo nie ma gorszego miejsca, jeśli mówimy o pandemii koronowirusa, niż przeludniony obóz, w którym dostęp do wody i do higieny osobistej jest już i tak utrudniony.

Najlepszym sposobem wsparcia nas jest wpłata na cel, jakim jest kampania dot. zapewnienia dostępu do wody lub bezpośrednio na rzecz Somalii i Sudanu Południowego.

Działania Polskiej Akcji Humanitarnej można wspierać na stronie PAH:

zapewnianie dostępu do wody: https://suchefakty.pah.org.pl

Somalia: http://pah.org.pl/somalia

Sudan Południowy: https://www.pah.org.pl/sudan-poludniowy

Czytaj więcej:



Największa od dziesięcioleci plaga szarańczy. "Mogą zjeść wszystko"

Takiej inwazji szarańczy nie było od dziesięcioleci. Walczą z nią 23 kraje, również wyspa w Europie