Poruszające nagranie z pogrzebu młodej strażaczki w Bejrucie. Jej narzeczony nie krył rozpaczy

Ola Gersz
25-letnia Sahar Fares to strażaczka, która zginęła podczas eksplozji w Bejrucie. To jej jednostka jako pierwsza przybyła na wezwanie do pożaru – chwilę później nastąpił potężny wybuch. Kobieta, która była zaręczona i miała wyjść za mąż w przyszłym roku, została uroczyście pożegnana w czwartek. Rozpaczy nie krył jej narzeczony.
Sahar Fares miała 25 lat Fot. Twitter / @_Em__Jay_
Do eksplozji w Bejrucie, stolicy Libanu, doszło we wtorek po południu. Wstępnie wiadomo, że najpierw zapaliły się fajerwerki, które znajdowały się w portowym magazynie. Później zająć miał się skład saletry amonowej, co doprowadziło do najpotężniejszego wybuchu. Według świadków zniszczone zostały budynki nawet w promieniu 10 km od wybuchu. W wyniku eksplozji zginęło co najmniej 137 osób, a ponad 5000 zostało rannych. Wśród ofiar jest również 25-letnia Sahar Fares, strażaczka w jednostce w Bejrucie, która jako pierwsza przybyła na wezwanie do pożaru w porcie. Chwilę później doszło do potężnej eksplozji. Fares to jedna z pierwszych zidentyfikowanych ofiar tragicznego wybuchu. Wraz z nią życie straciło kilko innych strażaków, którzy próbowali ugasić ogień. Inni zostali uznani za zaginionych. Publiczny pogrzeb Faras, która została pośmiertnie nazwana bohaterką i męczenniczką, odbył się w czwartek w jej rodzinnej miejscowości Qua. Biała trumna z ciałem 25-letniej strażaczki była niesiona m.in. przez żołnierzy. Za nią przemierzał olbrzymi pochód zapłakanych ludzi, w tym strażaków i bliskich kobiety.


Internet obiegły także filmy, na których zrozpaczony narzeczony Sahar, Gilbert Karaan, dotyka trumny i trzyma w ręku fragment jej ubrania. Para miała pobrać się w przyszłym roku. "Kocham Cię i będę Cię kochał, aż do dnia, w którym do Ciebie dołączę i będziemy kontynuować naszą podróż" – napisał mężczyzna na Instagramie.

źródło: The New Arab