Polacy walczą z koronawirusem na całym świecie. Tak działa Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej
Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej pomaga w zwalczaniu pandemii SARS-CoV-2 nie tylko za granicą, ale również w Polsce. Ma unikalny zespół ekspertów. Organizacja doposaża w razie potrzeby polskie szpitale, ale pomaga też np. Libańczykom po wielkim wybuchu, który przyczynił się do wzrostu zakażeń nowym koronawirusem – podkreśla w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury" Aleksandra Rutkowska, rzeczniczka prasowa PCPM.
Namioty, które wykorzystuje organizacja i służą jej jako szpitale polowe, po ogłoszeniu pandemii COVID-19 przekazała polskim szpitalom. PCPM posiada też magazyn przygotowany na to, że w każdej chwili specjaliści będą musieli wyruszyć na drugi koniec globu.
– Podzieliliśmy się sprzętem, materiałami które mamy. Wspomagaliśmy m.in. szpital w Łańcucie, gdzie pojawiła się pierwsza w Polsce ofiara śmiertelna zakażenia koronawirusem. Niedawno razem z partnerem Citi Foundation przekazaliśmy 300 tys. zł polskim szpitalom. My byliśmy tu podmiotem eksperckim, finansującym był Citi Foundation – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Organizacja cały czas pomaga w Polsce. Ma 100 specjalistów, którzy na co dzień pracują w swoich macierzystych placówkach na terenie całego kraju.
– Oni wyjeżdżają też na misje. Najpierw były to Północne Włochy, później Kirgistan i Tadżykistan – to misja trzytygodniowa na granicy z Chinami, Afganistanem, Uzbekistanem. Pomagali w miejscach, gdzie np. w szpitalach nie ma bieżącej wody. Ratownicy pracowali na wysokości ponad 3 tys. m n.p.m. To ludzie przygotowani do udzielania pomocy w ekstremalnych warunkach – podkreśla rzeczniczka.
Niektórym mogło się wydawać, że nowy koronawirus nie dotarł w tak odległe i słabo dostępne miejsca globu. Jednak jak podkreśla nasza rozmówczyni, to złudzenie, dlatego, że statystyki zachorowań z tych miejsc docierały do nas dość późno.
– Jesteśmy też w Libanie, gdzie w Bejrucie doszło miesiąc temu do ogromnej eksplozji, która doprowadziła do śmierci 200 osób, pozbawiła tysiące ludzi dachu nad głową i dostępu do opieki medycznej – wybuch zniszczył część szpitali. Chorzy byli transportowani do tych placówek, które nie ucierpiały. Doszło do przeludnienia. Liczba zakażeń koronawirusem zaczęła wzrastać.
Dziennie w Libanie jest ok. 600 zakażeń SARS-CoV-2, a trzeba pamiętać, że Liban jest wielkości naszego województwa świętokrzyskiego. Czyli to tak jakbyśmy dziennie, w jednym województwie, mieli 600 przypadków zakażeń SARS-CoV-2.
Trzeba pamiętać też, że jest to państwo pogrążone w kryzysie gospodarczym, uchodźczym – co 6. osoba w Libanie jest uchodźcą.
– Wybuch, a następnie zmaganie się z pandemią koronawirusa, to kolejne ogromne ciosy dla tego państwa. Dlatego odpowiedzieliśmy na apel WHO, a działamy pod egidą tej organizacji i pojechaliśmy pomagać w Libanie. Jesteśmy w szpitalach w Bejrucie, Trypolisie i Halbie.
Eksperci z PCPM przygotowują te szpitale na ewentualne pogorszenie się sytuacji związanej z pandemią. Mają wiedzę, której nikt nie znajdzie dzisiaj w żadnym podręczniku ani książce, bo pandemia trwa kilka miesięcy. Eksperci na bieżąco uczą się czym jest ta pandemia SARS-CoV-2.
Podcast dostępny również na:
Czytaj także:
Te 3 szczepienia mogą pomóc uniknąć bardzo ciężkiego przebiegu COVID-19
"Tak jakbyś nie zmieniał majtek". Wirusolog mówi, kiedy prać maseczki i jaki popełniamy błąd
Może specjalnie przechorować COVID-19? Nie - to jak rosyjska ruletka