Polak zmarł na covid-19 w domu, bo... w pobliżu nie było żadnej karetki
Zmarł pacjent z Limanowej zakażony koronawirusem. Zgon mężczyzny stwierdzono w domu, gdyż w pobliżu nie było żadnej karetki. Ratownicy medyczni przewidują, że takich sytuacji będzie więcej. Karetki z pacjentami czekają przed szpitalami od 6 do 12 godzin.
Niestety, zmarło aż 153 zakażonych. Rządowe prognozy mówią o tym, że liczba zakażeń może być niebawem dwa razy większa. Nic dziwnego, że zaczyna brakować karetek.
Czytaj także: Jest coraz gorzej. Piątek przyniósł najwyższą liczbę zakażeń od początku epidemii
Ostatnio głośno było o dramatycznych nagraniach z ambulansu. Ratownicy medyczni nie mogli całymi godzinami znaleźć wolnego szpitala w Warszawie. Tam, gdzie jeździli, pod szpitalami stały kolejki karetek.
Czytaj także: Utknęła w domu ze zwłokami męża. Slużby muszą czekać, by usunąć ciało
To, jak ta sytuacja wygląda w praktyce, pokazuje tragiczny przypadek 89-letniego mężczyzny z Limanowej. Wieczorem miał silne duszności i problemy z oddychaniem. Rodzina wezwała karetkę. Okazało się, że nigdzie w okolicy nie było wolnej karetki. Najbliższy zespół ratownictwa był w Łącku, ponad 20 km dalej.
Czytaj także: Tak się kończy leczenie pacjentów bez sprzętu. Lekarz z Lombardii zmarł po zakażeniu SARS-CoV-2
Gdy karetka już jechała, do chorego wysłano strażaków. Niestety, jego stan się pogorszył i doszło do zatrzymania akcji serca. Reanimacja nie przyniosła skutku i mężczyzna zmarł. Jak przekrazał RMF FM rzecznik tarnowskiego pogotowia ratunkowego Krzysztof Krzemień, sytuacja w regionie jest coraz gorsza.
Karetki z pacjentami chorymi na koronawirusa stoją przed szpitalami od 6 do nawet 12 godzin. W tym samym czasie nie ma kto ruszyć na pomoc następnemu potrzebującemu ratunku.
Czytaj także: Zakaz zebrań powyżej pięciu osób. Morawiecki ogłosił SZEŚĆ nowych obostrzeń
źródło: RMF FM