"Jestem zagrożona". Godek twierdzi, że nachodzą ją "lewaccy bandyci" i apeluje do PiS

Karol Górski
Kaja Godek przekonuje, że padła ofiarą najścia ze strony, jak ich określa, "lewackich bandytów". Ci mieli pojawić się wieczorem pod jej domem. "Jestem zagrożona" – alarmuje działaczka antyaborcyjna.
Godek napisała o całej sytuacji na Facebooku. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
"Wczoraj lewaccy bandyci podeszli pod osiedle, gdzie jest moje mieszkanie. Po 22:00 zaczęli dzwonić domofonem, trzeba było odłożyć zupełnie słuchawkę, żeby dało się spać. Jestem zagrożona" – napisała Kaja Godek na Facebooku.
I zaapelowała do rządu: – PiS musi opublikować wyrok TK i zamknąć temat, inaczej ośmiela czarny protest do dalszej rozróby.

W komentarzach znajdujemy mieszane reakcje. Internauci podzielający poglądy Godek dziękują jej za odwagę i walkę o swoje racje. Inni użytkownicy przekonują, że autorka wpisu jest sobie sama winna i nie powinna być zaskoczona takimi reakcjami protestujących.


Na razie nie zanosi się na to, by "dalsze rozróby" ustały. Na poniedziałkowe popołudnie
Polki zapowiadają blokadę ruchu ulicznego w całym kraju. Z kolei w środę – i niewykluczone, że również w kolejnych dniach – kobiety w ramach strajku mają nie pojawiać się w pracy.

Czytaj także: Kaczyński ma być wściekły za burzę ws. aborcji. Ujawniono, jak zareagował prezes PiS