Czy rząd wierzy w teorie spiskowe o zarabianiu na COVID–19? Zmniejszyli pieniądze na leczenie

Anna Kaczmarek
NFZ zdecydował, że szpitale dostaną mniej pieniędzy za leczenie osób chorych na COVID-19. Nie wynika to wprost z nowego zarządzenia prezesa NFZ, ale podział stawek za leczenie poszczególnych chorych właśnie tak wpłynie na finanse szpitali leczących ofiary pandemii SARS-CoV-2.
Szpitale dostaną mniej pieniędzy za leczenie pacjentów chorych na COVID-19. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Przeciwko nowym stawkom protestuje Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, bo zdaniem jego członków jest to przejaw lekceważenia losu pacjentów chorych na COVID-19.

Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych wystosowało apel do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w sprawie stawek za leczenie pacjentów chorych na COVID-19.

Czytaj także: "Noc przed śmiercią nas wołał, odchodził sam jak palec". Tak się umiera w pandemii

"Zwracamy się z wnioskiem o pilne spowodowanie cofnięcia Zarządzenia Prezesa NFZ
zmieniającego wycenę świadczeń związanych z leczeniem COVID-19, które wraz z frustracjąpersonelu oddziałów zakaźnych będących konsekwencją dokonanej w dniu wczorajszym w Sejmie RP "kowalidacji” Ustawy "kowidowej”, doprowadzi do katastrofy polskiej opiekizdrowotnej” – piszą specjaliści.

Mniej pieniędzy na leczenie

Dlaczego to konieczne? Lekarze i epidemiolodzy wskazują, że nowe stawki w sposób znaczący (przynajmniej o połowę) obniżają realne świadczenia na rzecz pacjentów hospitalizowanych z COVID-19. Są oparte na błędnym wykorzystaniu do codziennej oceny stanu pacjentów skali CRB 65 przeznaczonej pierwotnie do kwalifikacji chorych do hospitalizacji przez lekarzy POZ. Są też cynicznym wykorzystaniem rekomendacji PTEiLChZ w celach zupełnie sprzecznych z pierwotnym ich założeniem.


Nowe zarządzenie prezesa NFZ nakłada też, zdaniem apelujących, na personel medyczny i administrację szpitali konieczność dodatkowych działań sprawozdawczych, których wykonanie często przekracza możliwości kurczącego się personelu. Stoi też w sprzeczności z przygotowywaną przez zespół doradców przy Premierze RP kolejną wersją strategii walki z COVID-19.

"Niezależnie od tego z przykrością stwierdzamy, że Zarządzenie Prezesa NFZ jest przejawem lekceważenia losu pacjentów chorych na COVID-19 i zostało odebrane przez środowisko pracowników szpitali leczących tych chorych jako gest pogardy w „podzięce” za 8-miesięczną walkę z pandemią” – czytamy w apelu.

Większe koszty a mniej pieniędzy

Trzeba pamiętać, że szpitale podczas pandemii mają zwiększone koszty, chociażby z powodu zużywanie większej ilości środków dezynfekcyjnych czy środków ochrony osobistej.

– Nikt nie mówi o środkach ochrony osobistej, kosztach energii elektrycznej, wyżywienia pacjentów. Zapomina się o tym, że np. środki ochrony osobistej, jeśli chodzi o funkcjonowanie oddziałów zakaźnych są bardzo kosztowne.

Zabezpieczenie minimalnego komfortu pacjentom np. wymienianie pacjentom jednorazowej pościeli. Chyba oczywiste jest, że wydajemy więcej niż przed pandemią – tłumaczy prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych oraz kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

I dodaje: – Najniższa stawka za pacjenta, którą nam zaproponowano - 180 zł, będzie dotyczyła większości pacjentów z COVID-19, którzy są u nas hospitalizowani. Tyle płacono nam przed pandemią za zwykłego pacjenta. Jeden z pacjentów w mojej klinice, który wczoraj zmarł na COVID-19 miał według tej skali 0 punktów.

Aktualnie na 50 chorych jest trzech takich, którzy mają 3-4 punkty, czyli stawka za ich pobyt w szpitalu jest taka jak była przed decyzją o obniżeniu finansowania leczenia tych pacjentów. Co ważne, są to pacjenci, którzy już tak naprawdę powinni być pacjentami oddziału intensywnej terapii – wyjaśnia nam profesor.

W praktyce, najwyższa stawka, którą zaoferowano szpitalom, czyli stawka, która dotychczas była za każdego pacjenta (530 zł) będzie obowiązywała za pacjentów, którzy już tak naprawdę powinni być przekazani oddziałowi intensywnej terapii. To mały odsetek chorych, dlatego w praktyce oznacza to obcięcie środków na leczenie chorych z COVID-19 nawet o 60 proc.

– Minister Zdrowia poinformował mnie, że istotą wprowadzenia tego rozwiązania jest wprowadzenie skoncentrowania leczenia na pacjentach w najcięższym stanie (poziom 3 i 4 w skali CRB). Natomiast pacjenci w stanie lżejszym powinni trafiać do izolatoriów i nie zajmować łóżek przy rosnącej liczbie zachorowań. Po konsultacji z premierem miał podjąć decyzję o zwiększeniu stawki za najciężej chorych z 530 zł na 630 zł – mówi prof. Flisiak.

To, zdaniem profesora, nic nie rozwiązuje, bo pacjentów z poziomu 3 i 4 lekarze wysyłają na oddział intensywnej terapii.

Skala dla lekarzy, a nie do wyceny

O co chodzi z tym podziałem na poziomy. To skala stworzona w zupełnie innym celu - dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, po to, żeby wiedzieli kiedy kierować pacjentów do szpitala.

Skala punktowa CRB-65, służąca do oceny ciężkości pozaszpitalnych zapaleń płuc dla lekarzy podsatwowej opieki zdrowotnej, w której bierze się pod uwagę: zaburzenia świadomości (1 pkt), częstość oddechów ≥30 /minutę (1 pkt), ciśnienie tętnicze krwi równe lubniższe od 90/60 mmHg (1 pkt), wiek >65 lat (1 pkt). W przypadku uzyskania 2 punktów –należy rozważyć skierowanie, a w przypadku 3-4 – skierować pacjenta do szpitala. Jeśli stanpacjenta jest dobry, należy wykorzystywać zdalne formy kontaktu (telefon, wideorozmowa)oraz możliwości samodiagnozy pacjenta (pomiar tętna czy liczby oddechów) oraz uczulić pacjenta na objawy alarmowe.

– Ta skala służyła kompletnie czemuś innemu. Teraz NFZ w oparciu o tę skalę zrobił wycenę. Mam wrażenie, że zrobili to ludzie, którzy z medycyną nie mają nic wspólnego – podkreśla prof. Flisiak.

Z wypowiedzi urzędników, jak tłumaczy nam specjalista, wynika, że pacjent z dwoma punktami nadaje się do izolatorium. – Zapraszam na mój oddział - u mnie prawie wszyscy pacjenci są z dwoma punktami ale żadnego nie wyślę do izolatorium, bo w izolatorium mogą być osoby już nie chore ale zmuszone do doczekania końca izolacji. Tymczasem chorzy z dwoma punktami to nadal ciężko chorzy ludzie.

Na wniosek profesora Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji poparła apel Towarzystwa.

– Eksperci od wyceny świadczeń poparli nasze stanowisko. Agencja uznała zmniejszenie stawek za pacjenta z COVID-19 za błąd – informuje prof. Flisiak.

Jak nowa wycena wpłynie na leczenie chorych z COVID-19 i funkcjonowanie szpitali? No cóż nie najlepiej a może nawet bardzo źle.

– Będą oszczędność na środkach ochrony personalnej, będziemy 5 razy oglądać każdą złotówkę, szpital będzie się zapewne zadłużał. Ostatnio zamówiłem specjalne urządzenia, które można opisać jako balony zakładane na głowę pacjentom, które są taką ostatnią deską ratunku przed podłączeniem do respiratora. Zamówiłem 20 takich urządzeń. Więcej nie będę mógł już zamówić, bo nie będzie nas stać – podsumowuje profesor.