Wydaje ci się, że jesteś cały czas oceniana i krytykowana? To może być syndrom urojonej publiczności

Aneta Olender
Potrafią powiedzieć, że kiedy wchodzą do tramwaju, mają poczucie, że wszyscy na nich patrzą i myślą: "O Boże, ale się ubrała" – mówi Katarzyna Kucewicz, psycholog, psychoterapeuta, seksuolog. Jeśli i tobie towarzyszy poczucie, że jesteś stale oceniana/oceniany, być może i twoim problemem jest "syndrom urojonej publiczności".
Niektórzy ludzie żyją w poczucie, że są na każdym kroku oceniani. Fot. Pixabay / Quinn Kampschroer
Czy często zdarza się, że osoby, które trafiają do pani na terapię, czują się cały czas oceniane?

Katarzyna Kucewicz (Ośrodek Psychoterapii i Coachingu Inner Garden): W gabinecie terapeutycznym – myślę, że nie tylko moim – często pojawia się problem, z jakim zmagają się osoby mające niskie poczucie własnej wartości, osoby niepewne siebie. Towarzyszy im przekonanie, że inni ludzie obserwują ich poczynania i w negatywny sposób oceniają.

Czym w takim razie jest syndrom urojonej publiczności? To są kompleksy, czy to jednak zbyt ogólne ujęcie problemu?


W przypadku syndromu urojonej publiczności nie chodzi o to, że ktoś uważa, że jest stale obserwowany i ludzie się nim zachwycają, podglądają albo na przykład przeciwko niemu spiskują. Nie są to urojenia prześladowcze.

Taka osoba mimo braku urojeń uważa, że jest ciągle na świeczniku, a inni tylko czekają na jej potknięcie, wszystkie jej zachowania, wyśmiewają, wyszydzają jawnie i w ukryciu.

Często takie przewrażliwienie wynika z fatalnych doświadczeń z przeszłości. Na przykład jeśli w poprzedniej pracy koleżanki wyśmiewały mój strój, to w nowej jestem wyczulona i
nawet neutralna mina może wywołać we mnie niepokój – czy znowu ktoś się śmieje? Czy znowu będę obiektem drwin? Z czasem może być to bardzo obsesyjne.

U nastolatków jest to często spotykany syndrom, dlatego że młodzież buduje swoją tożsamość w oparciu o grupę odniesienia. To powoduje, że młode osoby bardzo pilnują tego, aby na tle innych wypadać bardzo dobrze albo się nie wyróżniać, dlatego stale obserwują innych i sami są pod obserwacją.

Z tego jednak się wyrasta, chyba że mieliśmy właśnie fatalne doświadczenia i byliśmy w jakiś sposób odrzucani, wtedy lęk przed oceną towarzyszy nam przez długie lata. Nierzadko pacjenci około 40. potrafią powiedzieć, że kiedy wchodzą do tramwaju, mają poczucie, że wszyscy na nich patrzą i myślą: "O Boże ale się ubrała", "ale ma maskę brzydką" itd.
Fot. Pixabay / Grae Dickason
Czyli komuś, kto cierpi z powodu tego syndromu, może wydawać się, że jest oceniany nawet za najdrobniejsze kwestie? Od złej fryzury do płaczącego dziecka i myśli, że wszyscy uważają, że jestem złą matką?

Dokładnie tak jest. Uważają, że ludzie myślą, że są beznadziejni, że się do niczego nie nadają, że są żałośni, odrażający. To są tylko przewidywania i przekonania wewnętrzne, bo przecież nie jest tak, że znamy myśli innych ludzi, więc tak naprawdę to są wyłącznie osobiste opinie o sobie, które wkładamy w usta i w głowy innych. To jest taka nasza zgadywanka.

Kiedy dziecko płacze, a jego mama uważa, że wszyscy sądzą, że jest złą matką, to to jest jej opinia, a nie opinia innych. W jej umyśle pojawiają się jej własne przekonania. Na tym polega ten syndrom.

Może utrudniać życie?

Bardzo utrudnia życie. Dlatego że osoba, która stale czuje się oceniana, często rezygnuje z różnych możliwości i aktywności, aby właśnie przed tą oceną się uchronić. Może być w tym bardzo zdeterminowana i np. nie chcieć awansować, nie chcieć występować publicznie, nie walczy o swoje.

Chce przejść przez życie niezauważona. Albo wręcz przeciwnie, na przekór – stale się eksponuje, by udowodnić sobie i innym, że nie jest tak zła jak wszyscy myślą.

Z reguły osoby z tym syndromem nie chcą ujawniać swoich poglądów, nie chcą pokazywać swoich zdjęć. Są bardzo skryte, ale ta skrytość nie tyle wynika z nieśmiałości, co z poczucia, że jeżeli coś pokażę, to ludzie będą się ze mnie śmiać, będą oceniać.

Choć w terapii mam do czynienia z dorosłymi ludźmi, to ich przekonania są często dokładnie takie same, jakie mieli jako nastolatkowie. Pomocne w tym przypadku bywa wskazanie pacjentowi, że już przecież nie jest dzieckiem, że nikt nie będzie się z niego wyśmiewał, że coś takiego działo się w szkole, ale nie zdarzy się w pracy. A nawet jeśli się zdarzy, to jako dorośli ludzie możemy nauczyć się z tym sobie radzić i nie brać tak bardzo do siebie krytyki.

Jak sobie z tym poradzić? Uzmysłowić sobie, że innych, obcych ludzi, nasze życie nie obchodzi?

Ludzie w większości naprawdę są skupieni są na sobie. Nie są takimi jurorami, którzy idą po ulicy i stale innych punktują. Przede wszystkim trzeba więc popracować nad sobą, nad podwyższeniem poczucia własnej wartości.

Trzeba przestać samego/samą siebie atakować i oceniać. Trzeba nauczyć się postrzegać siebie bez wydawania osądów. Warto spróbować patrzeć na świat bez miarki w oczach, ale nie tylko wobec samego siebie, również wobec innych ludzi.

Osoby, które boją się krytyki, często są bardzo krytyczne wobec innych. Zachęcam swoich pacjentów do tego, aby zaczęli od zaprzestania oceniania, żeby sami przestali decydować, czy coś jest ładne czy brzydkie, czy jest na szóstkę czy na jedynkę.

Warto posiadać wewnętrzny przyjacielski głos, a nie krytyczny, złowieszczy. Często sami ze sobą nie potrafimy rozmawiać, jesteśmy wobec siebie okrutni, wyśmiewamy siebie. Kluczem jest więc to, aby nasza narracja działała w naszej służbie. Taka postawa będzie pozwalała nam się rozwijać i podejmować różne wyzwania.
Fot. Pixabay / John Hain
To może pomóc wypracować myślenie, że jeśli ktoś nas oceni, to właściwie co z tego? Nie ma to większego wpływu na nasze życie...

Warto pogodzić się z tym, że tak do końca nie mamy wpływu na to, kto i co o nas pomyśli. Pamiętajmy, ze ludzie oceniają nas przez pryzmat swoich doświadczeń. To, że komuś nie podoba się moja spódnica, może wcale nie być związane ze spódnicą i ze mną. Może być to związane ze wspomnieniem tej osoby, np. kobieta w podobnie ubrana zwolniła ją z pracy, ktoś podobny powiedział jej kiedyś coś niemiłego itd.

Nie mamy na to kompletnie wpływu. Nie jesteśmy w stanie mieć kontroli nad tym, czy komuś się podobamy czy nie. Ludzie mają prawo do tego, żeby się nami nie zachwycać, nie każdy musi być naszym wielbicielem i to jest w porządku.

W umyśle osób, które mają ten syndrom, jest potrzeba podobania się wszystkim, tego, aby nikt ich nie krytykował. Jeśli jednak pozwolą innym nie zachwycać się nimi, pozwolą żeby inni mieli własne zdanie, stwierdzą "a niech myślą, co chcą", to zyskają poczucie wewnętrznej wolności.

Czytaj także: 10 znaków, że jesteś ofiarą gaslightingu. Lepiej uciekaj z tego związku jak najszybciej!

Wciąż się zamartwiasz i czujesz lęk? To może być GAD – w pandemii to zaburzenie się nasila

Banalny sposób na obniżenie kortyzolu i odstresowanie się. Korzystały z niego nawet nasze babki