Policja zaatakowała gazem dziennikarzy podczas protestu kobiet. "Chce się pozbyć świadków"

Adam Nowiński
Co najmniej pięciu pracowników mediów ucierpiało podczas relacjonowania środowego protestu kobiet w Warszawie. Zostali oni albo pobici, albo potraktowani gazem łzawiącym. Według Towarzystwa Dziennikarskiego "policja atakuje dziennikarzy, żeby pozbyć się niewygodnych świadków".
Policja użyła gazu wobec dziennikarzy. Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Według szacunków Towarzystwa Dziennikarskiego podczas protestu kobiet w środę w Warszawie z rąk policji ucierpiało pięciu pracowników mediów, m.in. Krzysztof Sójka (operator Onetu), Bartosz Rumieńczyk (reporter Onetu), Jędrzej Nowicki (fotoreporter Gazety Wyborczej), Maciej Piasecki (reporter OKO.Press) i Włodzimierz Ciejka (niezależny reporter internetowy).

Czytaj także: Sprawa Czarzastego to jeszcze nic. Na tym filmie widać skandaliczną interwencję wobec posłanki

Niemal wszyscy z nich mieli kamizelki odblaskowe z napisem "Prasa". Mimo to nie uniknęli gazu łzawiącego i pałek teleskopowych funkcjonariuszy w cywilu. "Policja atakuje dziennikarzy, żeby pozbyć się niewygodnych świadków. Tak w każdym razie wyglądały ataki policjantów w cywilu na dziennikarzy 18 listopada" – czytamy na Facebooku Towarzystwa Dziennikarskiego. "Kierujących działaniami policji i ich politycznych mocodawców możemy tylko zapewnić, że ich wysiłki na nic się nie zdadzą. Zawsze znajdą się odważni dziennikarze i świadkowie" – dodano w opublikowanym oświadczeniu.


Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, kiedy dziennikarz w ostatnich dniach został raniony podczas relacjonowania wydarzeń w stolicy. Podczas Marszu Niepodległości fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry został postrzelony przez policjanta w twarz z broni gładkolufowej.

Czytaj także: Fotoreporter postrzelony przez policję chce odszkodowania. Zażąda gigantycznej kwoty