"Ludzie się śmieją, u Orbana wstyd". Oto Węgry po seksskandalu, tak wyparli się Józsefa Szájera

Katarzyna Zuchowicz
József Szájer kompletnie zniknął z przestrzeni publicznej, ale burza wokół niego nie milknie. W węgierskim internecie krążą memy, wielu Węgrów się śmieje, a rząd ewidentnie się go wyparł. – Nawet oni uważają, że to poszło za daleko. I odczuwają wstyd – mówi naTemat węgierska dziennikarka. Czy ta afera może wstrząsnąć węgierską polityką?
Czy afera z Józsefem Szajerem może mieć wpływ na węgierską politykę? fot. screen/https://youtu.be/09c8ElSW2QI
Koniec kariery europosła Józsefa Szájera, jednego z ojców Fideszu, jest oczywisty. Przyłapany na udziale w gejowskiej orgii w Brukseli, podał się do dymisji i wystąpił z Fideszu. Partia szybko się od niego odcięła.

– To, co zrobił nasz kolega, nie pasuje do wartości naszej wspólnoty politycznej – przyznał Viktor Orbán w rozmowie z dziennikiem "Magyar Nemzet".

Czytaj także: Orbán bezlitosny dla Szájera za "gejowski gangbang". Premier Węgier wydał oświadczenie

Tak wyparli się Szájera


Dziś József Szájer praktycznie nie ma na Węgrzech życia. – Z jednej strony pojawia się uczucie pomiędzy szokiem a niedowierzaniem. Zwykli obywatele znaleźli w niej powód do śmiechu, dlatego w internecie krąży wiele memów i żartów na ten temat. Ale z drugiej strony wielu czuje wagę tego, co się wydarzyło. Szájer był odpowiedzialny za uprzykrzanie życia środowisku LGBT – mówi naTemat Viktória Serdült, dziennikarka węgierskiego dziennika tygodnika "HVG".


Jeszcze w pierwszych dniach po wybuchu afery, rządowe media udawały, że nic się nie dzieje. Informacji na temat skandalu z gangbangiem było jak na lekarstwo. Zamieszczono przeprosiny europosła, ale bez podania kontekstu. W czasie, gdy pół Europy grzmiało o skandalu jeden z węgierskich tabloidów na dwóch stronach opisywał, jak w Belgii nie przestrzegają zasad Covid-19. "Jako ciekawostkę wskazać można, że w mediach publicznych pojawia się jedna zdawkowa informacja, że poseł brał udział w "imprezie domowej" pomimo zakazu pandemicznego. I tyle w temacie" – relacjonował serwis kropka.hu. A potem to się trochę zmieniło.

– Z tego, co obserwuję, zaraz po tym, jak Orbán publicznie się go wyparł, nawet rządowe media zaczęły opisywać tę historię. Co ciekawe, nie widzę żadnych trolli na Twitterze, które zamieszczałyby wpisy o skandalu. Dlatego myślę, że nawet zwolennicy Fideszu uważają, że to wstyd – uważa Viktória Serdült.

– Zaskakujące, członkowie rządu milczą. To również pokazuje, że to poszło za daleko i że się wstydzą. Orbán powiedział dwa zdania i to wszystko. Inni mówią: "Rezygnacja była dobrą decyzją" lub odmawiają komentarza. Fidesz obrał strategię natychmiastowego zdystansowania się od tego, co się wydarzyło. Nie będą się już w tej sprawie wypowiadać, a Szájer kompletnie zniknie z życia publicznego – mówi. Tak Fidesz robił w przypadku seks skandali z udziałem innych polityków: byłego rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Gábora Kalety i burmistrza Győr Zsolta Borkaia. Pierwszy został aresztowany za posiadanie na komputerze dziecięcej pornografii, drugi – nagrany podczas orgii z prostytutkami na jachcie.

Czytaj także: Gangbang Szájera to nie wszystko. Węgierski dziennikarz przypomniał inne skandale ludzi Orbána

Sprawa Szájera jednak na razie tak szybko nie milknie. Pojawił się już wątek tzw. drugiego dna, o czym informuje autor serwisu kropka.hu: Z kolei węgierski dziennikarz Szabolcs Panyi napisał 4 grudnia na Twitterze, że Zsolt Bayer, jeden z założycieli Fideszu i przyjaciel Szájera, miał zdradzić w programie telewizyjnym stacji HírTV, że skompromitowany europoseł miał mówić o strasznych demonach, z którymi miał walczyć od lat. "A potem wspomniał o pedofilii" – dodał.
Informacja wywołała jednak skrajne odczucia. W komentarzach niektórzy wytykają, że Bayer nikogo nie wymienił z nazwiska, mówił tylko przyjacielu, który przed 20 laty miał mu powiedzieć, że wyjeżdża do Tajlandii z powodu małych chłopców. "On nie mówił o Szájerze i o tym wiesz" – napisał ktoś w komentarzu.

– To zapewne ważne informacje, ale nie zostały udowodnione. Poczekajmy na to, co powie policja. I Bayer i jemu podobni nie odgrywają dziś żadnej roli w rządzie. Byłbym tu ostrożny – reaguje na to jeden z węgierskich komentatorów.

Jaki wpływ może mieć skandal z Szájerem


Pojawia się jednak pytanie, czy i jaki wpływ cały ten skandal może mieć na Viktora Orbána i w ogóle – na węgierską politykę.

– Trudno powiedzieć. Osobiście uważam, że nie będzie miała ona dużego wpływu na politykę. Jeśli strategia zdystansowania się od Szájera się opłaci, wtedy większość wyborców nie będzie już o tej sprawie myślała, gdy będą szli do wyborów. Ale jednocześnie daje ona opozycji narzędzie do uderzania w Fidesz – uważa Viktória Serdült.

Dodaje, że dotychczas tego typu skandale na Węgrzech miały tylko taki wpływ, że na przykład łamały czyjąś karierę. – Ten przypadek mógłby być wyjątkowy, gdyby opozycja zaczęła wokół niego budować kampanię – zauważa.

Jednak, jak wskazuje, wpływ afery na Fidesz może być inny. – Szájer był najważniejszym europosłem-weteranem dla Fideszu. Często był pomostem między nim a Europejską Partią Ludową. Bez niego, może być trudniej utrzymać Fidesz w EPL. I w ogóle pomagać mu w Brukseli – zauważa.

Nie tylko zresztą Szájera zabraknie w unijnych kuluarach. Ostatnio z innych powodów odszedł też Péter Gottfried, jeden z najlepszych doradców Orbána ds. UE. – To może spowodować kłopoty. Zgaduję, że nawet może doprowadzić do wyjścia Fideszu w EPL – spekuluje nasza rozmówczyni.

Czytaj także: Duży cios dla Viktora Orbána. Fidesz zawieszony w prawach członka EPL