"Ludzie się śmieją, u Orbana wstyd". Oto Węgry po seksskandalu, tak wyparli się Józsefa Szájera
József Szájer kompletnie zniknął z przestrzeni publicznej, ale burza wokół niego nie milknie. W węgierskim internecie krążą memy, wielu Węgrów się śmieje, a rząd ewidentnie się go wyparł. – Nawet oni uważają, że to poszło za daleko. I odczuwają wstyd – mówi naTemat węgierska dziennikarka. Czy ta afera może wstrząsnąć węgierską polityką?
– To, co zrobił nasz kolega, nie pasuje do wartości naszej wspólnoty politycznej – przyznał Viktor Orbán w rozmowie z dziennikiem "Magyar Nemzet".
Czytaj także: Orbán bezlitosny dla Szájera za "gejowski gangbang". Premier Węgier wydał oświadczenie
Tak wyparli się Szájera
Dziś József Szájer praktycznie nie ma na Węgrzech życia. – Z jednej strony pojawia się uczucie pomiędzy szokiem a niedowierzaniem. Zwykli obywatele znaleźli w niej powód do śmiechu, dlatego w internecie krąży wiele memów i żartów na ten temat. Ale z drugiej strony wielu czuje wagę tego, co się wydarzyło. Szájer był odpowiedzialny za uprzykrzanie życia środowisku LGBT – mówi naTemat Viktória Serdült, dziennikarka węgierskiego dziennika tygodnika "HVG".
Jeszcze w pierwszych dniach po wybuchu afery, rządowe media udawały, że nic się nie dzieje. Informacji na temat skandalu z gangbangiem było jak na lekarstwo. Zamieszczono przeprosiny europosła, ale bez podania kontekstu. W czasie, gdy pół Europy grzmiało o skandalu jeden z węgierskich tabloidów na dwóch stronach opisywał, jak w Belgii nie przestrzegają zasad Covid-19.
– Z tego, co obserwuję, zaraz po tym, jak Orbán publicznie się go wyparł, nawet rządowe media zaczęły opisywać tę historię. Co ciekawe, nie widzę żadnych trolli na Twitterze, które zamieszczałyby wpisy o skandalu. Dlatego myślę, że nawet zwolennicy Fideszu uważają, że to wstyd – uważa Viktória Serdült.
– Zaskakujące, członkowie rządu milczą. To również pokazuje, że to poszło za daleko i że się wstydzą. Orbán powiedział dwa zdania i to wszystko. Inni mówią: "Rezygnacja była dobrą decyzją" lub odmawiają komentarza. Fidesz obrał strategię natychmiastowego zdystansowania się od tego, co się wydarzyło. Nie będą się już w tej sprawie wypowiadać, a Szájer kompletnie zniknie z życia publicznego – mówi.
Czytaj także: Gangbang Szájera to nie wszystko. Węgierski dziennikarz przypomniał inne skandale ludzi Orbána
Sprawa Szájera jednak na razie tak szybko nie milknie. Pojawił się już wątek tzw. drugiego dna, o czym informuje autor serwisu kropka.hu:
– To zapewne ważne informacje, ale nie zostały udowodnione. Poczekajmy na to, co powie policja. I Bayer i jemu podobni nie odgrywają dziś żadnej roli w rządzie. Byłbym tu ostrożny – reaguje na to jeden z węgierskich komentatorów.
Jaki wpływ może mieć skandal z Szájerem
Pojawia się jednak pytanie, czy i jaki wpływ cały ten skandal może mieć na Viktora Orbána i w ogóle – na węgierską politykę.
– Trudno powiedzieć. Osobiście uważam, że nie będzie miała ona dużego wpływu na politykę. Jeśli strategia zdystansowania się od Szájera się opłaci, wtedy większość wyborców nie będzie już o tej sprawie myślała, gdy będą szli do wyborów. Ale jednocześnie daje ona opozycji narzędzie do uderzania w Fidesz – uważa Viktória Serdült.
Dodaje, że dotychczas tego typu skandale na Węgrzech miały tylko taki wpływ, że na przykład łamały czyjąś karierę. – Ten przypadek mógłby być wyjątkowy, gdyby opozycja zaczęła wokół niego budować kampanię – zauważa.
Jednak, jak wskazuje, wpływ afery na Fidesz może być inny. – Szájer był najważniejszym europosłem-weteranem dla Fideszu. Często był pomostem między nim a Europejską Partią Ludową. Bez niego, może być trudniej utrzymać Fidesz w EPL. I w ogóle pomagać mu w Brukseli – zauważa.
Nie tylko zresztą Szájera zabraknie w unijnych kuluarach. Ostatnio z innych powodów odszedł też Péter Gottfried, jeden z najlepszych doradców Orbána ds. UE. – To może spowodować kłopoty. Zgaduję, że nawet może doprowadzić do wyjścia Fideszu w EPL – spekuluje nasza rozmówczyni.
Czytaj także: Duży cios dla Viktora Orbána. Fidesz zawieszony w prawach członka EPL