Słodkie misie i rysie. Unia rozdziela pieniądze na ochronę zwierząt wedle ich "popularności"?
Brytyjskie Royal Society przeanalizowało unijne fundusze przeznaczane przez ponad 20 lat na ochronę dzikiej przyrody w Europie. Z badań wynika, że pobudki przyznawania funduszy były nie tyle naukowe, co emocjonalne. Najwięcej pieniędzy przyznano "najpopularniejszym" zwierzętom.
Choć dyrektywa ma chronić w pierwszej kolejności ekosystem, można odnieść wrażenie, że jej fundusze są rozdzielane wedle konkursu "popularności", gdzie stworzenia takie jak pająki czy skorupiaki, mimo roli którą odgrywają - a w przypadku niektórych gatunków - i ryzyka wyginięcia, są pomijane.
Czytaj także: Polski artysta ilustruje, co zagraża rysiom
Zespół kierowany przez włoskiego ekologa Stefana Mammola, wziął pod lupę fundusze na ochronę przyrody, klimatu i środowiska z lat 1992-2018. Wynika z niego, że ochrona objęła 23 proc. żyjących w Europie kręgowców (głównie ssaków i ptaków) i tylko 0,06 proc. bezkręgowców. Te pierwsze "otrzymały" w tym czasie 970 milionów euro - 6 razy więcej niż mniej widoczne żyjątka.
Ryzyko wyginięcia nie wydaje się najważniejszym czynnikiem, które Unia brała pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Niedźwiedź brunatny i wilk szary otrzymały po 47 i 33 miliony euro, mimo że Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) nie klasyfikuje ich populacji jako szczególnie zagrożonych. Za to owady wymierają aż osiem razy szybciej niż ptaki, ssaki czy gady.
Czytaj także: Ta książka obala mity o wilkach, dzikach i innych zwierzętach. Nikt tak jeszcze o nich nie pisał [PODCAST]
Wyniki analizy Royal Society dziwią, a jednocześnie nie dziwią. Koniec końców i my sami chętniej "adoptowalibyśmy sowę" albo wpłacili pieniądze na ratowanie wilków, niż wspomogli zbiórkę na ochronę habitatu mało spektakularnych żuków czy ciem.
Tyle że ekosystemy mają to do siebie, że działają jak naczynia połączonych. Mniej fotogeniczne gatunki niejednokrotnie mają wpływ na życie naszych ulubionych ptaków i drapieżników.
Źródło: The Guardian