Dobrze przemyśl, komu je dajesz. Niektóre perfumy to jednoznaczny komunikat

Monika Przybysz
Nie wiadomo dokładnie kiedy, ale jedno jest pewne: ta myśl musiała zakiełkować w czyjejś głowie podczas układania listy prezentów. Myśl, że “zapach” to prezent uniwersalny. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie.
Fot. materiały prasowe
Perfumy świetnie nadają się na prezent — fakt. Ale na prezent “ostatniej szansy” — już niekoniecznie. Oczywiście, perspektywa obdarowania “nowego” w rodzinie - zięcia, chłopaka siostry, czy przyjaciela córki — pachnącym zestawem prezentowym kusi: bo marka dobra i opakowanie ślicznie świąteczne, a wy przecież nie znacie się na tyle dobrze, żeby wybrać coś bardziej osobistego.

Dokładnie w momencie, w którym pomyślicie w ten sposób, powinna zapalić się wam w głowie czerwona lampka. Sposób, aby ją zgasić i powrócić na właściwy tor prezentowej selekcji, jest prosty: zamknijcie oczy.


Już? A teraz spróbujcie sobie przypomnieć, jak pachniała kurtka waszego pierwszego chłopaka. Albo włosy dziewczyny, z którą pierwszy raz spędziliście święta. Nie będziecie mieć z tym żadnego problemu.

A teraz przypomnijcie sobie chwilę, gdy czasem przypadkowo, idąc ulicą, mija was ktoś, kto pachnie jak on albo ona. W głowie niemal automatycznie pojawia się ich obraz, a mózg zaczyna wyświetlać seans wspomnień, w których grają główne role.

Przywoływanie wspomnień, wywoływanie emocji — to właśnie magiczna moc zapachu. I tu właśnie zaczyna się problem z “łatwymi” prezentami. Perfumy dobrane na chybił trafił powiedzą obdarowanemu tylko jedno: “W sklepie był też świąteczny zestaw skarpet, ale ten miał ładniejszą kokardę”.

Zasada jest więc prosta: jeśli wasza więź emocjonalna z daną osobą jest nikła, idźcie w skarpetki. Albo rękawiczki — tych też nigdy za wiele.

Jeśli jednak chcecie sprawić komuś bliskiemu, a nawet bardzo bliskiemu, prezent, który powie więcej niż przysłowiowe tysiąc słów, idźcie w perfumy. Nie martwcie się, że nie znacie perfumiarskiego kodu albo że nie zna go obdarowany: emocje to język uniwersalny. Zresztą przekonajcie się sami:

Cartier, Pasha Parfum: “Dziękuję, że jesteś zawsze, gdy cię potrzebuję”

Pasha to z jednej strony, kompozycja należąca do klasycznej rodziny zapachów, ale z drugiej ma w sobie coś intrygująco kreatywnego.

Chcąc opisać perfumy takie jak Pasha, specjalista użyje słowa “fougère”. To określenie, choć po francusku oznacza “paproć” nie ma bezpośrednio wiele wspólnego z samą rośliną, ale z zapachami, które zaczęły być modne pod koniec… XIX wieku.

W kompozycjach, o których mowa, pierwszy raz wykorzystano kumarynę — substancję, nadającą perfumom słodki zapach świeżo skoszonej trawy.

Pasha nawiązuje do tych roślinnych akcentów: w podstawie zapachu znajdziemy mech, drzewo sandałowe oraz paczuli. Nuty, które uderzą nas zaraz po otwarciu flakonika to z kolei mandarynka, kminek, anyż, mięta oraz lawenda.

Brzmi odważnie? Być może, choć twórcy perfum wolą pewnie określenie: intrygująco. Tego rodzaju zapach idealnie pasuje do mężczyzny, który potrafi wybrnąć z każdej sytuacji. Jeśli chcecie podziękować komuś takiemu — Pasha to prezent idealny.

Chopard, 1000Miglia: “Podążaj za marzeniami”

Luksusowe zegarki i stylowe samochody — to one były inspiracją dla twórców pierwszego w historii marki zapachu dla mężczyzn. Wysoko zawieszona poprzeczka? Dokładnie tak. I właśnie dlatego 1000Miglia to zapach idealny dla kogoś, komu chcemy powiedzieć: “Możesz być kimkolwiek zechcesz”.

“Nawet kierowcą rajdowym?” - może zapytać przewrotnie obdarowany, bo jeśli należy do fanów motoryzacji z pewnością rozpozna charakterystyczną nazwę. 100 Miglia to nazwa “najpiękniejszego wyścigu świata”, biegnącego włoskimi drogami.

Uczestnicy rajdu 1000Miglia pędzili uliczkami urokliwej Italii w połowie ubiegłego wieku. I choć historia zapachu od Choparda nie sięga tak daleko — na rynku pojawił się w 2013 — to również zdążył zyskać status kultowego.

Lawenda, jagody jałowca i bergamotka w połączeniu ze skórą, fiołkiem i zieloną trawą oraz kawą i bursztynem tworzy niezapomnianą kompozycję.

Philipp Plein, No Limits: “Kochaj i rób co, chcesz”

Zapach od Philipp’a Pleina trudno opisać innymi słowami, niż tylko: czysta moc.

Ta niezwykle charakterna kompozycja nie będzie pasować każdemu — tak samo, jak nie każdy będzie dobrze czuł się z “rękawem” tatuażu obejmującym przedramię. Do takich akcesoriów trzeba mieć odpowiednio bezkompromisowy charakter.

Wręczając charakterystyczny flakon, przypominający czarną kartę kredytową, dajecie więc jasno do zrozumienia: “Wiem, że żyjesz na krawędzi i w ogóle mi to nie przeszkadza”.
Jak przetłumaczyć te słowa na język zapachu? Wystarczy połączyć cynamon, pieprz, anyż, kardamon z ciemną czekoladą, wanilią i kadzidłem, a następnie otoczyć je subtelnymi aromatami skóry, cedru, paczuli i oud.

Rochas, Moustache: “Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”

Moustache to zapach sentymentalny — w obecnych okolicznościach. Nieodparcie kojarzy się bowiem z nowoczesnością, wielkomiejskim pędem i aktywnym życiem — dokładnie takim, jakie wielu z nas prowadziło jeszcze rok temu i do którego już za chwilę powróci.

W międzyczasie możecie podarować odrobinę tych wspomnień komuś, kto już nie może się doczekać powrotu do zatłoczonej i zabieganej normalności. Orientalno-drzewna woda perfumowana marki Rochas doskonale pobudzi dokładnie te wspomnienia.

Pobudzająca świeżość mandarynki w połączeniu z energią różowego pieprzu doskonale łączy się z nutami róży i drzewa cedrowego. Całość domykają aromaty paczuli i żywicy.

Clean Reserve, Sueded Oud: “Warto”

Marka Clean Reserve przywraca wiarę w to, że zwrot ku naturze wciąż jest możliwy i przypomina, że choć zegar tyka, to nadal mamy czas, aby na powrót zacząć żyć w zgodzie z rytmem przyrody.

Sueded Oud idealnie sprawdzi się więc jako prezent dla kogoś, komu dobro otaczającego świata leży mocno na sercu. Drzewno-kwiatowo-piżmowe perfumy to dowód na to, że warto się starać, bo dzisiaj chcieć to móc. Dosłownie.

Clean Reserve ma jasno określony cel: tworzyć “czyste”, przyjazne dla środowiska perfumy. Jak pokazuje choćby przykład Sueded Oud, w sztuce tej wyrastają na prawdziwych mistrzów. Perfumiarze Clean Reserve do perfekcji opanowali umiejętność umiejętność wyszukiwania i dobierania całkowicie naturalych składników. Clean Oud to kompozycja, na którą składają się aromaty kadzidła, cyprysu, brzozy, jaśminu czy wiciokrzewu.

Co istotne, sam proces produkcji, jak również opakowanie Sueded Oud są w 100 proc. zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju. Czy można wymarzyć sobie pięknięjszy dowód na to, że ekologia popłaca?

Artykuł powstal we wspolpracy z BeautyBoutique.pl.