"Rozzłoszczona pani w łososiowym bereciku". Scheuring-Wielgus o ataku przeciwniczki Strajku
– Stwierdziła, że to ja odpowiadam za pałowanie opozycji przez ZOMO i milicję w latach 80-tych. Powiedziała, że źle się zachowuję w Sejmie i że atakuję Jarosława Kaczyńskiego, a przecież on robi samo dobro – tak kulisy napaści przeciwniczki Strajku Kobiet opisuje w naTemat posłanka Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica).
Joanna Scheuring-Wielgus: 13 grudnia szłam w warszawskim Strajku Kobiet ulicą Mickiewicza. Przystanęłam, bo chciałam zrobić zdjęcie policjantom. Chwilę wcześniej interweniowałam, bo trzech nieumundurowanych funkcjonariuszy próbowało wyciągnąć z tłumu chłopaka. Uciekli, gdy tłum go odbił. Wyglądali jak bojówkarze. Jeden z nich miał nawet czapkę z napisem ONR.
Policjant?
Tak. Mamy to nagrane. Tak więc przystanęłam na chwilę, by zrobić zdjęcie policjantom. Wtedy poczułam uderzenie w plecy. Odwróciłam się. Za mną stała rozzłoszczona starsza pani w łososiowym bereciku. W dłoni trzymała torbę z zakupami. To właśnie tą torbą mnie uderzyła.
Jeszcze nigdy nie zostałam zaatakowana fizycznie na ulicy. Nacjonaliści czasem pokrzyczą za mną różne rzeczy, dostaję też hejterskie wiadomości, z groźbami włącznie, ale jeszcze nigdy nikt nie podniósł na mnie ręki. Do teraz.
Wtedy wezwała pani policję?
Nie. Zaczęłam rozmawiać z tą kobietą. Zapytałam ją, dlaczego mnie bije. Odpowiedziała mi, że tak trzeba. Stwierdziła, że to ja odpowiadam za pałowanie opozycji przez ZOMO i milicję w latach 80-tych. Powiedziała, że źle się zachowuję w Sejmie i że atakuję Jarosława Kaczyńskiego, a przecież on robi samo dobro.
Niestety nic nie docierało. Starsza pani była bardzo pobudzona. Wyrzuciła na mnie całą nienawiść do świata. Wykrzyczała, że mi się należało, a jej nie obchodzi ani policja, ani sąd. Wtedy zawołałam policję. W bliskiej odległości stało tak z 50-60 funkcjonariuszy, więc szybko pojawiło się kilku z nich.
Co było potem?
Powiedziałam, że starsza pani naruszyła moją nietykalność. Miałam na to dwóch świadków, w tym dziennikarkę Natalię Waloch z “Wysokich Obcasów” która szła obok i sfilmowała sytuację. Policjanci chcieli spisać tą panią, ale odmówiła wylegitymowania się. Cały czas mówiła, że to dobrze, że mnie uderzyła.
Nie, nic z tych rzeczy, ci funkcjonariusze zachowali się bardzo profesjonalnie i bez niepotrzebnej przemocy. Wreszcie wytłumaczyli tej kobiecie, że musi się wylegitymować. Prosili ją, by się uspokoiła, bo cały czas tylko się pogrąża.
Mówili jej, że nie można bić ludzi. W którym momencie pani dała za wygraną i policjanci ją spisali, a ja i świadkowie pojechaliśmy złożyć zeznania na komendę. Tam policjanci też zachowywali się w porządku.
Chce pani, by ta osoba trafiła do więzienia?
Absolutnie nie. Zależy mi na tym, by ta pani zrozumiała, że przemoc jest niedopuszczalna. Chcę, żeby przeprosiła. Gdyby zrobiła to wtedy na miejscu, sprawy by nie było.
Tu chodzi o zasady. Wiek czy płeć osoby, która stosuje przemoc, nie ma tu nic do rzeczy. Tak, to starsza pani, ale starszym panem jest też Jarosław Kaczyński. Dorośli ludzie odpowiadają za swoje czyny.
A jest jakieś inne rozwiązanie?
Zależy mi na polubownym załatwieniu sprawy, ale warunkiem jest to, by ta pani przyznała się do błędu i przeprosiła. Potem chętnie bym z nią porozmawiała, usiadła przy stole.
Także wigilijnym?
Pewnie że tak.
Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl
Przeczytaj też:
Policja nie wpuściła sędziwego katolika do kościoła. W środku był Jarosław KaczyńskiMocny głos ws. brutalnego zatrzymania 19-latki na Strajku Kobiet. Policjantowi może grozić więzienie
"Możesz mi skoczyć, za mną stoi Kaczyński". Scheuring–Wielgus o przemianie posłów PiS