Karolina walczy o legalną sterylizację antykoncepcyjną. "Dostępu do aborcji i tak nie dożyjemy"

Helena Łygas
Wazektomia? Proszę bardzo – 1800 złotych, 15 minut i gotowe. Mężczyźni w Polsce nie muszą co miesiąc dostawać nowej recepty, ani szprycować się chemią przez kilkadziesiąt lat. Kobiety nie mają takiej możliwości, nawet jeśli chorują psychicznie lub fizycznie, a każda ciąża stanowi zagrożenie. Dlatego Karolina Osińska-Marcińczyk domaga się legalizacji sterylizacji antykoncepcyjnej.
Karolina Osińska-Marcińczyk chce zalegalizowania w Polsce zabiegu sterylizacji antykoncepcyjnej kobiet fot. archiwum prywatne
Pod koniec listopada 2013 roku Karolina rodzi Emilkę. Ma 33 lata. Dwa tygodnie później zaczyna się jej pierwszy epizod maniakalny. Choroba afektywna dwubiegunowa często ujawnia się u kobiet po raz pierwszy właśnie w ciąży lub w połogu.

Karolina długo pozostaje niezdiagnozowana. Dostaje leki dla schizofreników i dla osób w psychozie. Pomagają umiarkowanie. Mania przechodzi w depresję, więc lekarze zapisują antydepresanty. Ale dwubiegunówka to wieczna huśtawka. Od ciężkiej depresji do euforycznej manii, gdy człowiek chodzi jak na haju i nie dociera do niego, że dzieje się z nim coś złego.


Wreszcie lekarze diagnozują Karolinę. Czuje ulgę, ale i strach – tej choroby nie da się wyleczyć. Leki stabilizujące nastrój przyjmuje się do końca życia, a odstawienie ich –zalecane na czas ciąży – jest bardzo ryzykowne. Epizody manii i depresji trwają zazwyczaj po kilka miesięcy, ale mogą zacząć się właściwie z dnia na dzień. Między innymi dlatego dwubiegunówka obciążona jest większym ryzykiem samobójstwa niż depresja.

Czytaj także: Choroba dwubiegunowa. Jak wygląda związek z cierpiącą na nią osobą? "To trochę tak, jakby być w związku z dwiema osobami"

Karolina na nowych lekach nie może przyjmować antykoncepcji hormonalnej. Decyduje się więc na wkładkę domaciczną. Producent chwali się ponad 95-procentową skutecznością.

O tym, że jest w kolejnej ciąży, dowiaduje się w ósmym tygodniu. Jest przerażona. Tym, co będzie, gdy odstawi leki i tym, że przez dwa ostatnie miesiące brała ich pełne dawki. Jeden z antydepresantów przyjmuje aż do porodu, ale to za mało, by utrzymać chorobę w ryzach. Ostatni trymestr ciąży to koszmar, Karolina jest w ciężkiej depresji, a opiekę nad Emilką przejmuje mąż.

– Leki, które przyjmowałam, nie pozostały bez wpływu na syna. Piotrek ma 5 lat i nie mówi. Ma afazję. Marzyłam zawsze o trójce dzieci, ale wiem, że nigdy się na to nie zdecyduję.

Zdecydowałaby się natomiast na sterylizację antykoncepcyjną. Zabieg wykonuje się dziś głównie laparoskopowo. Na jajowodach są zaciskane specjalne klipsy, całość trwa 20-30 minut, a kobieta tego samego dnia może wrócić do domu. Tyle że nie w Polsce.To kolejny zabieg, na który Polki jeżdżą do Czech i Niemiec.
Karolina z mężem po przyjściu na świat Emilkifot. archiwum prywatne
4 grudnia, tuż po siódmych urodzinach Emilki i niemal dokładnie w siódmą rocznicę pierwszego epizodu choroby dwubiegunowej Karolina Osińska-Marcińczyk pisze petycję do Sejmu RP, w której domaga się unormowania prawnego sterylizacji antykoncepcyjnej i publikuje ją online.

Jeden prawnik powie tak, inny prawnik powie inaczej


Podwiązanie jajowodów teoretycznie nie jest nielegalne. Mogą z niego skorzystać kobiety, które mają przeciwwskazania zdrowotne do zajścia w ciążę. Zupełnie inaczej wygląda to w praktyce, bo i status prawny zabiegu jest niejasny.

"Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci: pozbawienia człowieka […] zdolności płodzenia, […] podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3" – można przeczytać w art. 156 § 1 pkt 1 kodeksu karnego. Ewentualna odpowiedzialność spada wyłącznie na lekarza, dlatego zabiegi tego typu wykonuje się tylko w tzw. podziemiu.

Karolina domaga się zmiany ustawy tak, żeby zawierała zapis o "pozbawieniu człowieka zdolności płodzenia bez jego świadomej zgody".

– Brak możliwości sterylizacji antykoncepcyjnej to zwykłe świństwo. Wazektomię w prywatnej klinice może w Polsce zrobić każdy mężczyzna. Kobiety nie mają analogicznej możliwości. Zabrano nam już antykoncepcję awaryjną bez recepty, zakazano terminacji ciąży z powodów embriopatologicznych. W przypadku sterylizacji antykoncepcyjnej nie ma nawet miejsca na spory ideologiczne jak w przypadku aborcji. No chyba, że uważa się kobiety za podludzi, którzy nie tylko nie mogą podejmować samodzielnych decyzji, ale nawet chronić własnego zdrowia.

To nie jest kraj dla chorych kobiet


Sterylizacja antykoncepcyjna była wykonywana w Polsce do 1997 roku. Kobiety decydowały się na nią często po kolejnej ciąży, a lekarze podwiązywali jajowody w szpitalach państwowych np. przy okazji cesarskiego cięcia. Wskazaniem były już choćby dwa wcześniejsze porody tą metodą.

W latach 90. o zdrowiu psychicznym mówiło się mało. I choć minęło już ponad 20 lat, przesłanki do terminacji ciąży czy sterylizacji antykoncepcyjnej związane z chorobami psychicznymi to wciąż tabu. A w niektórych przypadkach zagrożenie życia kobiety bywa większe niż przy schorzeniach stricte fizycznych. Tyle że nie da się tego zmierzyć.

Karolina: Możemy mówić, że to PiS jest zły, ale jeśli chodzi o prawa rozrodcze kobiet inne partie nie były lepsze. Od 1997 roku rządziły różne opcje polityczne: AWS, SLD, PO – oni też nie kiwnęli palcem w tej sprawie. Tabletki antykoncepcyjne to koszt 300-400 złotych rocznie. Co to za prawo, na które musi być cię stać? Kobiet, których nie stać na antykoncepcję, nie stać też na kolejne dziecko.

Wspomina też o historiach zakatowanych przez rodziców niechcianych maluchów.

– Często tacy ludzie mieli już wcześniej odbierane prawa rodzicielskie. Uważam, że wielu podobnych sytuacji dałoby się uniknąć, gdyby sterylizacja antykoncepcyjna była dozwolona i finansowana z budżetu. W przypadku podwiązania jajowodów przy porodzie koszt jest żaden.

Projekt legalizacji sterylizacji antykoncepcyjnej trafił na stronę pozwalającą zbierać podpisy w piątkowy wieczór. Do niedzieli podpisują się po nim tylko trzy osoby – autorka, jej mama i przyjaciółka ze Świdnicy. Karolina pisze do posłanek Lewicy i znanych aktywistek na Facebooku.

We wcześniejszych tygodniach wielokrotnie widziała ich zaangażowanie w Ogólnopolski Strajk Kobiet. A przecież dostęp do sterylizacji antykoncepcyjnej pomógłby przynajmniej częściowo w walce z tym, co feministki nazywają "Piekłem Kobiet" – ograniczeniem praw reprodukcyjnych. Przeliczyła się.

Czy jest na sali feministka?


– Większość pań odczytała moje wiadomości, ale nie odpisała. Dostałam też kilka "kciuków". Postanowiłam napisać raz jeszcze, w tonie "pani poseł, a może inicjatywa ustawodawcza" – miałam nadzieję, że z poziomu partii szybciej dałoby się doprowadzić do czytania w Sejmie tego typu projektu. Cisza. Nie odezwała się już żadna – opowiada Karolina.

Napisała o petycji na swoim blogu parentingowym i powoli, powoli coś się ruszyło. W tydzień udało się zebrać ponad 2000 zweryfikowanych podpisów, czyli około 2 procent ze 100 tysięcy niezbędnych w przypadku obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. Karolina nie chce oceniać, czy to dużo czy mało, ale ma nadzieję, że się uda – zbiórka podpisów ma trwać rok – do 4 grudnia 2021.

Czytaj także: Kontrrewolucja na miarę pandemii. Prolajferki rysują na dłoniach płody i piszą #niestrajkuje

Niech się dzieje wola nieba


– Nie rozumiem, dlaczego nikt się tym nie zainteresował przez tyle lat. Nie wiem też, dlaczego zamiast zwykłej, szarej kobiety ze Świdnicy tematu nie przejmą znane panie z Lewicy. Przecież to byłaby realna pomoc dla dużej grupy kobiet. Nie wydaje mi się, że za naszego życia doczekamy wolnego dostępu do legalnej aborcji. Sterylizacja antykoncepcyjna byłaby możliwa, bo nie wchodzi w konflikt z wartościami katolickiego społeczeństwa.

– Gdyby zrobiło się o tym głośno, pewnie usłyszelibyśmy o ingerencji w ciało człowieka wbrew "woli boskiej" – żartuję.

– Cała współczesna medycyna to ingerencja w ciało. Jakoś nikt nie krzyczy, że cesarskie cięcie albo operacja plastyczna nosa to grzech – prycha Karolina.

Co ludzie powiedzą?


Chociaż brak odzewu ze strony znanych feministek strasznie ją ją zawiódł, na pocieszenie ma komentarze osób, które podpisały się pod petycją. Pokazują, że to co robi, ma sens. Bo ludzi myślących podobnie jest w Polsce więcej.

Dominika: W niektórych przypadkach to trudno odwracalny zabieg. Ale nieodwracalna jest też decyzja o urodzeniu dziecka. A jakoś nikt nie zakazuje posiadania dzieci, nawet jeśli taką decyzję podejmuje 18-latka. Sterylizacja antykoncepcyjna to prawo każdego człowieka, tyle że nie jest na rękę państwu.

Paweł: W ten sposób można przeciwdziałać biedzie, ograniczyć choroby genetyczne. Pomoże to osobom, które nie chcą, lub nie mogą rodzić. Rodzicielstwo nie jest dla każdego. No i mężczyźni jakoś mogą poddać się wazektomii.

Teresa: Mam problemy z tarczycą i mimo przyjmowania antykoncepcji zaszłam w czwartą ciążę. Nieplanowaną i niechcianą. Borykam się z silną depresja i cierpi na tym nie tylko dziecko, ale cała moja rodzina.

Ania: Jeśli jesteś kobietą w Polsce, jedyną opcją dającą pewność, że nie zostaną złamane twoje prawa reprodukcyjne, jest "niebycie" w ciąży. Przy tak restrykcyjnym prawie aborcyjnym powinna istnieć możliwość zdecydowania, czy chce się płodzić dzieci narażając się na zostanie inkubatorem.

Czytaj także: Seksuolog o covidowym seksie Polaków. "Skutek pandemii? Ciąże w rozpadających się związkach"

Julia: Jako kobieta chorująca na depresję, nie wyobrażam sobie posiadania dzieci. Co z możliwą niechęcią ze strony matki zmagającą się z chorobą psychiczną albo jej niedostępnością emocjonalną? W obliczu braku legalnej aborcji na życzenie mówienie kobiecie, iż nie może zastosować bezpiecznej i trwałej antykoncepcji jest odebraniem jej prawa nie tylko do swojego ciała i zdrowia, ale też życia. Nie każda kobieta chce mieć dzieci. Powinnyśmy mieć możliwość poddania się zabiegowi, dzięki któremu poczujemy się bezpiecznie bez konieczności stosowania innych, mniej skutecznych sposobów antykoncepcji.

Joanna: Mam już trójkę dzieci. Bardzo bym chciała mieć możliwość podwiązania jajowodów, bo kiepsko znoszę antykoncepcję hormonalną, a jestem zmuszona ją zażywać
Karolina Osińska-Marcińczykfot. archiwum prywatne
Karolina mówi, że się nie podda. Bo tutaj już nie chodzi nawet o nią, ale o te wszystkie kobiety, które piszą. No i też o jej własną córkę.

– Najpierw boisz się, że zajdziesz w ciążę. Przed 18. rokiem życia nie masz prawa iść do ginekologa bez rodziców, mimo że średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce to 16 lat. Potem może się okazać, że masz problem z zajściem w ciążę, a państwo ma cię gdzieś. W końcu jesteś już w takim wieku, że boisz się, czy dziecko będzie zdrowe. Jak nie będzie – nie masz wyboru, masz rodzić. Nie wspominając o tym, że jeśli nie chcesz mieć dzieci, czeka cię antykoncepcja hormonalna przez jakieś 30 lat. Pół biedy, jeśli cię na nią stać i możesz ją przyjmować. I w tym chorym kraju nie mamy nawet płatnej możliwości podwiązania jajowodów, o jej refundacji nie wspominając. To jest zwykłe skurwysyństwo! Nie obrażając kobiet.

Petycja Karoliny w sprawie legalizacji sterylizacji antykoncepcyjnej


Chcesz podzielić się historią albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl