Serial Netflixa o okrutnym mordercy okazał się zbyt... brutalny? "Wow, bez jaj"

Maja Mikołajczyk
Seriale true crime opowiadające o prawdziwych zbrodniach cieszą się na Netflixie dużym powodzeniem, platforma więc z dużą częstotliwością dostarcza takich produkcji spragnionym widzom. 13 stycznia w serwisie zadebiutował dokument "Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę", który od razu po premierze wywołał sporo kontrowersji.
Nowy serial Netflixa gloryfikuje mordercę? Fot. materiały archiwalne/ Netflix
W bibliotece Netflixa regularnie pojawiają się seriale spod szyldu true crime. Ten niezwykle popularny w ostatnim czasie gatunek opiera się na pokazywaniu szczegółów prawdziwych zbrodni – śledztwa, zeznań świadków, opinii ekspertów czy rekonstrukcji zdarzeń. Dużym powodzeniem cieszą się te, które opowiadają historię seryjnych morderców. W 2019 roku na Netflixa trafiły "Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy'ego", a pod koniec zeszłego roku na platformie pojawił się "Rozpruwacz z Yorkshire".

Zobacz też: Zamordował rodzinę, w więzieniu zgłębia Biblię i ma fanki. Dalsze losy potwora z filmu Netflixa


Bohatera ostatniego serialu dokumentalnego Netflixa o seryjnym mordercy można było zobaczyć wcześniej już w innej produkcji. Richard Ramirez był znaczącą postacią w fabularnym serialu "American Horror Story: 1984". W ramach tej produkcji zwany "Nocnym Prześladowcą" nie tylko czcił szatana, ale również był... nieśmiertelny. Chociaż prawdziwy morderca zdecydowanie nie miał takich mocy i zmarł w 2013 roku na marskość wątroby, faktycznie uważał się za satanistę. Nie to było jednak najgorsze.

Zaczęło się od kradzieży i próby gwałtu, jednak szybko eskalowało. Richard Ramirez
zabił po raz pierwszy w wieku 24 lat, a przez nieco ponad rok swojej działalności (do momentu zaaresztowania w 1985 roku) zamordował łącznie 14 osób bez względu na wiek i płeć.

Przeczytaj również: Lepiej nie oglądaj tego serialu sam. "Des" opowiada o przerażającym seryjnym mordercy

Morderca znany był z atakowania niczego niepodejrzewających ofiar w ich własnych domach. Kobiety czasami gwałcił (nie zważał na wiek), jednak przede wszystkim zadawał śmierć w wyjątkowo brutalny sposób – jedną ze swoich ofiar pozbawił oczu, a innej niemal odciął głowę.

Ramireza schwytano, gdy udało się zabezpieczyć odcisk jego palca. Morderca został skazany na śmierć w komorze gazowej, jednak wcześniej zmarł w celi. "Nocny Prześladowca" nigdy nie wyraził skruchy.

Netflix gloryfikuje mordercę?

Serial "Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę" wzbudził kontrowersje wśród widzów nie tylko ze względu na szokującą historię wielokrotnego zabójcy. Część z nich podzieliła się swoimi wrażeniami po seansie na Twitterze, zarzucając serialowi między innymi gloryfikację mordercy, pominięcie w narracji ofiar czy zbyt krwawe rekonstrukcje zbrodni oraz niepotrzebne zdjęcia z miejsc zabójstw. Inni z kolei w równie dosadny sposób, jak materiały z serialu komentowali takie wypowiedzi:
"Widzę, że ludzie narzekają, że serial Netflixa "Richard Ramirez: Polowanie na seryjnego mordercę" jest zbyt szokujący i brutalny. Wow, bez jaj? Richard Ramirez był jednym z najbardziej brutalnych seryjnych morderców w historii Ameryki. Mam wrażenie, że ci ludzie musieli być pod wrażenie, że nie łaskotał ludzi na śmierć" – napisał na swoim profilu jeden z użytkowników Twittera. Niektórzy widzowie zwracają uwagę jeszcze na coś innego. Równie wiele osób, jak tych zniesmaczonych czy broniących serialu, wyznało, że... serial śmiertelnie ich przeraził. Jedna z użytkowniczek Twittera wstawiła emoji z bronią, mającą sugerować jej nastrój podczas zasypiania po obejrzeniu serialu. Część osób wybiega już myślami w przyszłość i myśli o najlepszym castingu na Ramireza w hollywoodzkim filmie. Jako jeden z typów pojawił się Ezra Miller, którego podobieństwo do "Nocnego Prześladowcy" faktycznie jest znaczące. Złośliwi mogliby rzec, że aktor, który rok temu zszokował nagraniem, na którym dusi swoją fankę, idealnie pasuje do roli brutalnego mordercy. Trudno wyobrazić sobie, żeby serial dokumentalny o seryjnym mordercy miał być delikatny i przeznaczony dla wrażliwych widzów. Sięgając po taką produkcję, raczej wiadomo, czego można się spodziewać. Faktycznie może martwić przydzielenie zbyt małego czasu antenowego ofiarom na rzecz poświęcenia większej ilości czasu Ramirezowi, co powinno być zrównoważone, by oddać pamięć pokrzywdzonym i ich rodzinom. Jak zwykle jednak w takich przypadkach, najlepiej nie sugerować się opinią innych i wyrobić swoje zdanie po seansie.

Czytaj dalej:
Tajemnicza śmierć, Joe Exotic i UFO. Oto 10 doskonałych seriali dokumentalnych Netflixa

Nie oderwiecie się od ekranu. 10 najlepszych seriali kryminalnych na zimowe wieczory