"Nie śpię spokojnie". Pawłowicz nazwała go kłamcą, naczelny "Echa Dnia" odpowiada

Daria Różańska
– Nie śpię spokojnie, bo w takiej sytuacji trudno o spokój. Natomiast codziennie ze spokojem mogę spojrzeć w lustro – mówi nam Stanisław Wróbel, redaktor naczelny dziennika "Echo Dnia". To on opisał pożar w hotelu Malinowy Zdrój w Solcu Zdrój, w którym przebywała Krystyna Pawłowicz. Teraz sędzia Trybunału Konstytucyjnego nazywa dziennikarza "kłamcą".
Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
6 lutego Stanisław Wróbel opublikował na łamach dziennika "Echo dnia" tekst pt. "Krystyna Pawłowicz w Malinowym Zdroju. Po pożarze i ewakuacji szybko wyjechała ale wróciła. Jak oświadczyła, przebywa na pobycie leczniczym".

Fragment artykułu "Echa Dnia" (6.02.21)

Przebywający w hotelu ze względu na zadymienie szybko się ewakuowali. Po Krystynę Pawłowicz podjechało bmw Służby Ochrony Państwa i pani sędzia wyjechała z uzdrowiska. Po kilku godzinach, kiedy hotel już wywietrzono Krystyna Pawłowicz wróciła do Malinowego Zdroju. Jej pobyt wywołał duże poruszenie i lawinę komentarzy. Czytaj więcej

Tematem zainteresowały się ogólnopolskie media. Głos zabrała także Krystyna Pawłowicz. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego w mediach społecznościowych nazwała redaktora naczelnego "Echa dnia" "kłamcą". We wspomnianym wpisie na Twitterze zwróciła się także do Daniela Obajtka, prezesa koncernu PKN Orlen, który w grudniu przejął Polska Press (w portfolio ma m.in. właśnie "Echo dnia").
Krystyna Pawłowicz nazywa pana "kłamcą", zarzuca panu, że "wymyślił pan pożar, ewakuację 100 osób z hotelu Malinowy Zdrój" w Solcu. Co pan na to?


Stanisław Wróbel, redaktor naczelny dziennika "Echo Dnia": – To absolutna nieprawda. Sprawa wydarzeń z 6 lutego w hotelu w Solcu jest w stu procentach udokumentowana. Otrzymaliśmy informacje z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej i ochotniczej straży pożarnej. Mamy także zdjęcia z tego wydarzenia.

Wersję Pawłowicz, że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej w skrzynce rozdzielczej a nie pożaru, potwierdził dyrektor hotelu.

Straż pożarna jasno określa, że w hotelu był pożar. Trudno jest z tym dyskutować. Tekst był pisany na gorąco. Takich materiałów robimy tysiące. I nigdy nikt nie kwestionuje, jeśli straż pożarna podaje, że mieliśmy do czynienia z pożarem.

Był zgłoszony pożar, straż pożarna przyjechała na miejsce. Strażacy jasno informują, że użyli gaśnic. Co więc mieliby gasić, skoro nie było pożaru? To zero-jedynkowa sprawa.

Krystyna Pawłowicz na Twitterze idzie o krok i zwraca się do prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka: "Prezesie Obajtek, dziękuję". Obajtek to nowy właściciel Polska Press, a i dziennika "Echo Dnia". Jak pan to odczytał?

Nie chciałbym tego komentować. Przyjąłem to po prostu do wiadomości.


Wielu dziennikarzy odczytało wpis Pawłowicz i apel do Obajtka jako próbę ręcznego sterowanie mediami.


Mogę powiedzieć tylko tyle: nic takiego w praktyce nie miało miejsca. Nikt mnie w żaden sposób nie naciskał.

Czyli od grudnia, kiedy PKN Orlen przejął Polska Press, nic w pracy lokalnych dziennikarzy się nie zmieniło?

Nie, absolutnie nic się nie zmieniło. Nie było na nas też żadnych nacisków. Dla nas tekst o pożarze hotelu był prostą informacją. Dostaliśmy komunikat, że jest pożar, a na miejscu pracuje sześć jednostek straży pożarnej.

Sam Daniel Obajtek w wielu wywiadach prasowych zapewniał, że nie zamierza wpływać na treści publikowane w mediach Polska Press. Wierzy pan w to?

Mam wiarę, że "Echo" pozostanie medium niezależnym. To tytuł, który od lat pozostawał w prywatnych rękach. W zasadzie pracujący tutaj ludzie nie umieją robić innego dziennikarstwa, niż po prostu przedstawiać fakty takimi, jakie one są. Myślę, że nikt nie wyobraża sobie, że będzie inaczej.

Parę lat temu Krystyna Pawłowicz skrytykowała ówczesnego dziennikarza TVP Info Marka Czyża, który kilka dni później został odsunięty od prowadzenia porannego pasma "Poranek Info". Obawia się, że i w pana przypadku może być podobnie? Że sugestia Pawłowicz może mieć daleko idące skutki?

To byłoby dziwne. Myśmy po prostu dobrze wykonali swoją robotę. I tyle.

Ale zdaje się, że pani Pawłowicz ma teraz poczucie, że skoro Polska Press należy do PKN Orlen, spółki Skarbu Państwa, to ona jako osoba związana z obozem władzy, może wpływać na publikowane treści.

Każdy w mediach społecznościowych może sobie napisać, co chce. Czy to się przełoży na rzeczywistość? Poczekamy, zobaczymy. Mam pełne wsparcie od obecnego szefostwa.

I śpi pan spokojnie?

Nie śpię spokojnie, bo w takiej sytuacji trudno o spokój. Natomiast codziennie ze spokojem mogę spojrzeć w lustro.

Co powiedziałby pan Krystynie Pawłowicz?

Wpis pani Pawłowicz jest tak niegrzeczny, na tak niskim poziomie, że uznałem, że nie będę się publicznie do tego odnosił.

Mogę powiedzieć tylko jedną rzecz: wszystkie informacje, które zostały zamieszczone w tekście, są w pełni prawdziwe i potwierdzone. Kropka.

W pana obronie stają inni dziennikarze.

To bardzo miłe. Odebrałem mnóstwo telefonów od dziennikarzy i polityków. "Echo" w 1991 roku stało się prywatną gazetą i od początku uprawiało dziennikarstwo zupełnie niezależne od polityki.

W związku z tym trudno się dziwić, że w takiej sytuacji politycy z różnych stron coś piszą. Jedni w ten sposób próbują coś sobie ugrać, ale i kontaktowali się ze mną politycy rządowej koalicji. Mówili: robisz dobrą robotę, tak powinny wyglądać media.

Czytaj także:

"Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie". W PiS urządzili konkurs na łamanie własnych zakazów

"Daniel, wszystko mogę, Obajtek". Tajemnica spektakularnej kariery prezesa Orlenu


Orlen przejmuje Polska Press – jest decyzja urzędu. Tak kończy się wolność mediów w Polsce