Morawiecki o depresji: "jak mogę pomóc?". Chory: "wystarczy, że przestaniecie szczuć na LGBT"

Daria Różańska-Danisz
Mateusz Morawiecki w Dniu Walki z Depresją na Twitterze apelował, by nie postrzegać tej choroby jako "powodu do wstydu czy lekceważenia". Zmagający się depresją gej odpowiada premierowi: – Nagonka na środowiska LGBT prowadzona od lat wpędziła setki osób w depresję. I niestety znów Morawiecki stracił okazję, żeby milczeć.
Premier Mateusz Morawiecki. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
"Depresja to nie powód do wstydu, ani do lekceważenia. Proszę, byśmy zwłaszcza dziś zwrócili się do bliskich nam osób zmagających się z tą chorobą z jednym prostym pytaniem: "jak mogę pomóc?" – napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki. Pan od lat choruje na depresje. Co odpowiedziałby pan premierowi?

Piotr: – Kiedy przeczytałem te słowa premiera Morawieckiego, to ogarnął mnie pusty śmiech. Przypomniało mi się rosyjskie przysłowie: i śmieszno, i straszno. Nagonka na środowiska LGBT prowadzona od lat wpędziła setki osób w depresję. I niestety znów premier Morawiecki stracił okazję, żeby milczeć. Co musiałoby się w Polsce zmienić, żeby poczuł się pan lepiej?


Mówiąc o swoim własnym doświadczeniu nie chciałem skupiać się wyłącznie na sobie, ponieważ depresja dotyka wielu osób. Podobnie jak prowadzona nagonka.

Na depresję choruje wiele milionów ludzi. Ona może mieć różne przyczyny: ideologiczne, społeczne, osobiste. W przypadku osób LGBT dochodzi dodatkowy czynnik, czyli nienawiść rozpętana przez rząd i niechęć społeczna. To powoduje ogromne obciążenie.

Czy niechęć Polaków do środowisk LGBT w ostatnim czasie jest zauważalnie większa?

Oczywiście, że tak. Opowiem na własnym przykładzie. Pochodzę z tradycyjnej, konserwatywnej rodziny. Kilka lat temu przełamałem się i dokonałem coming outu wśród bliskich.

Przyjęli to całkiem nieźle. Ojciec skwitował to bardzo krótko, nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia. Ale kiedy w 2018 roku PiS na potrzeby kampanii wyborczej uczynił osoby LGBT wrogiem publicznym, to nasza sytuacja bardzo się zmieniła.

To znaczy?

Nawet w postawie swojego ojca zobaczyłem pewnego rodzaju dystans do osób LGBT. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy moi dalsi krewni o środowisku LGBT mówili cytując paski z "Wiadomości" TVP.

Arcybiskup Jędraszewski mówił o "tęczowej zarazie", a prezydent Andrzej Duda twierdził, że "społeczność LGBT to nie ludzie, a ideologia". Trudno się więc dziwić, że później ludzie wypowiadali się o środowisku LGBT w podobnym tonie.

Nigdy nie sądziłem, że coś takiego może się zdarzyć. Brat mamy wysyłał mi wtedy prywatne wiadomości na Facebooku, pisząc, żebyśmy przestali seksualizować jego syna.

Dla mnie to było coś bardzo mocnego. Na początku starłem się z nim dyskutować, ale później go po prostu zablokowałem. To były teksty żywcem wyjęte z pasków "Wiadomości".

Podobnie wyglądały rozmowy z babcią. Ona już wcześniej wiedziała, że jestem gejem, ułożyła sobie to w głowie, później podczas rozmowy ze mną powtarzała kalki z "Wiadomości". Zwróciłem jej uwagę, że mówi również o mnie, bo też jestem osobą LGBT, ale zupełnie to do niej nie trafiało.

Widać, jak sprawnie i skutecznie prowadzona jest propaganda wymierzona w środowisko LGBT. Nie oskarżałbym więc o to ludzi, ponieważ większość jest podatna na tę propagandę i bezrefleksyjnie przyjmuje przekaz TVP.

Co pan czuł, kiedy trwała ta największa nagonka na osoby LGBT, czyli, gdy słyszeliśmy głos prezydenta o "ideologii, nie ludziach", kiedy mowa była o strefach wolnych od LGBT?

Czułem ogromną bezsilność.

Jak państwo mogłoby pomóc osobom chorującym na depresję? W Małopolsce średnio na wizytę u psychiatry trzeba czekać ponad dwa miesiące. Jeszcze gorzej jest w przypadku psychiatrii dziecięcej.

Dostęp do lekarzy w naszym kraju jest rzeczywiście fatalny. Dlatego właśnie najwięcej osób korzysta z prywatnej opieki psychologa czy psychiatry. I ja podobnie. Miałem w życiu lepsze i gorsze momenty finansowe. Kiedy zarabiałem lepiej, to płaciłem prywatnie za terapię. Cotygodniowa wizyta kosztuje 120 zł, a miesięcznie robi się z tego już około 500 zł, więc jest to duży wydatek.

Można też teoretycznie skorzystać z opieki na NFZ. Jeśli ma się szczęście, to można się dostać na terapię. Ale są to półgodzinne porady niż rozmowy. Ja w tej chwili ze względu chociażby na pandemię nie korzystam ani z pomocy psychologa, ani psychiatry. Aktualnie też całkiem dobrze sobie radzę.

Co bardzo ważne, osoby starsze są w stanie znaleźć pieniądze na lekarza, ale młodzi są zupełnie zależni od rodziców. A kiedy oni nie widzą potrzeby leczenia, to nastolatek ma kłopot.

A wciąż często kłopoty psychiczne w naszym kraju nie są uznawane za problemy zdrowotne i nie są traktowane np. na równi z kardiologicznymi.

Dokładnie, wciąż niewiele osób mówi o tym publicznie. Sam zacząłem się zastanawiać, czy chcę pod imieniem i nazwiskiem opowiadać o depresji. Bo jednak to wciąż dla wielu oznaka słabości.

Kiedyś opowiadałem znajomym, że choruję na depresję i oni to potraktowali trochę jako moją fanaberię.

O tym cały czas mówią też niektórzy politycy. Patryk Jaki wprawdzie w kontekście wyroku TK ws. aborcji, ale stwierdził: "Samo to, że ktoś się czuje psychicznie na daną chwilę słabiej, nie powinno jako samoistna przesłanka, moim zdaniem, dawać prawa do usuwania dziecka".

Takie głosy w ogóle nie powinny się pojawiać. Depresja to choroba przewlekła, choruję na nią od kilkunastu lat. Mam dziadka, który z tą chorobą zmaga się od 20 lat. Przyjmuje leki i to mu pomaga.

Nieświadomość wśród społeczeństwa i polityków jest ogromna. A traktowanie depresji jako chwilowego przejawu słabości czy lenistwa, jest krzywdzące.

Po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich wiele osób LGBT zdecydowało się wyjechać z Polski. Nie myślał pan o tym?

Myślałem, czułem nawet ogromne wyrzuty sumienia, że nie zrobiłem tego wcześniej. Bo szczerze przyznam, że w tamtym momencie nie miałem siły na nic. Nawet perspektywa wyjazdu była dla mnie na miarę wyprawy na K2. Uciec – to też nie jest rozwiązanie. Chociaż sam uciekłem z regionu, z którego pochodzę. Mieszkałem w wielu miejscach, szukając tolerancji.

Mam też swoje życie prywatne, chłopka. Nie mogę postawić go w sytuacji: "słuchaj, jedziesz ze mną". Jest wiele czynników, które mnie powstrzymują. Mam też poczucie, że to jednak jest kraj, w którym się urodziłem. I z tyłu głowy jest nadzieja, że coś się zmieni.

"Nacjonalizm jest chorobą wieku dziecięcego i ludzkość musi to przechorować jak odrę" – mówił Einstein. I myślę, że na obecne czasy ta nienawiść do mniejszości seksualnych jest chorobą nie wieku dziecięcego, a okresu dojrzewania. I może polskie społeczeństwo musi to po prostu przechorować, by do tego dojrzeć?

Takie myślenie nie jest naiwnością?

Może i jest to naiwność. Dlatego przez cały czas uczę się języków, bo może zdarzyć się, że będę zmuszony do wyjazdu z Polski. Ale z drugiej strony mój ojciec, który pracował w Libii, przez całe życie powtarzał, że Kadafiemu nawet 30 ton złota nie pomogło.

Patrząc na historię: nie było systemu, który by nie upadł, nie było rządów, które kiedyś by się nie znudziły. Myślę, że i u nas tak będzie. Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.

* Imię bohatera zostało zmienione.

Czytaj także:

Myślisz, że to lenistwo, a to depresja. 10 objawów choroby, których nie rozumie otoczenie


Depresja w czasach koronawirusa. Czy się zmieniła? Oto jak ją rozpoznać i jak sobie z nią radzić