"Gwałcić do woli". Co jest nie tak z biskupami, którzy bronią księży pedofilów?

Eliza Michalik
publicystka
Zaczyna mnie bardzo zastanawiać, dlaczego Kościół i PiS tak bardzo chronią pedofilów - bo jak wskazuje doświadczenie życiowe, nic na świecie nie dzieje się bez przyczyny.
Eliza Michalik pisze o reakcji biskupów na pedofilię w Kościele Fot. Jakub Orzechowski / AG
O co więc chodzi z tym entuzjazmem? Z publicznymi peanami i usprawiedliwianiem seksualnych przestępców? Z ich uporczywą ochroną i śmianiem się w twarz ofiarom? Kto może lubić pedofila? Moim zdaniem tylko inny pedofil albo ktoś, kto ma wyraźny interes (warto wyjaśnić jaki?) w jego ochronie. Bo przecież nie normalny wrażliwy i uczciwy człowiek.

Szczerze mówiąc, na miejscu prokuratury wzięłabym pod lupę każdego i zbadałabym wnikliwie powiązania każdej osoby, która entuzjastycznie i aktywnie angażuje się w obronę księży pedofilów. Bo to głęboko podejrzane i na tyle częste, że wskazuje na jakąś niepokojącą prawidłowość.


Jeśli w czasie mszy odprawianej w dniu, w którym Kościół katolicki miał wrzeszczcie „pochylić się” nad ofiarami pedofilów w sutannach (swoją drogą, co za łaska, prawda? Co za wydarzenie!) arcybiskup Dzięga, sam oskarżany o krycie księży pedofilów, w tym księdza Dymera, mówi, że „nikt nie jest bez grzechu” to to jest gloryfikowanie przestępcy i usprawiedliwianie przestępstwa.

Bo pedofilia w wymiarze społecznym i prawnym to nie jest „grzech”, tylko zbrodnia i złamanie przepisów prawa, a przestępca to nie „grzesznik”, tylko zbrodniarz. Grzechem „od którego nikt nie jest wolny” może być zjedzenie siostrze w ukryciu kanapki, a nie gwałcenie małego dziecka.

Dzięga to wie, a ponieważ to nie jest nie jest byle ksiądz, tylko potężny i wpływowy hierarcha, arcybiskup szczecińsko-kamieński, to jego słowa są uważnie słuchane, odnotowywane i odpowiednio interpretowane. Kiedy tak mówi urzędnik kościelny tej rangi, do parafialnych kapłanów i pedofila w każdej polskiej parafii, na każdym probostwie, idzie jasny, czytelny sygnał: gwałć do woli, będziemy cię bronić do ostatniego tchu, dopóki tylko będziemy mogli, nawet z narażeniem autorytetu instytucji kościoła.

Dla mnie ciekawe jest i chciałabym się dowiedzieć, dlaczego Dzięga to robi? Tak jak chciałabym wiedzieć dlaczego robią to arcybiskupi Michalik czy Jędraszewski i wielu innych? Nie są upośledzeni umysłowo, nie są skrajnie nieinteligentni, mają zdolność odróżniania dobra od zła (przynajmniej tak zakładam) i nawet jeśli nie błyszczą mądrością to wiedzą, że pedofilia to przestępstwo za które idzie się do więzienia. A ponieważ życie uczy, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a stare powiedzenie mówi: jeśli chcesz wiedzieć kto coś zrobił, spójrz, komu przyniosło korzyść, dlatego pytam: jaką korzyść mają arcybiskupi z tuszowania i relatywizowania przestępstwa pedofilii?

Bo ich emocje i zaangażowanie w obronę księży pedofilów wyglądają od dawna tak, jakby mieli w tym osobisty interes. A ponieważ biorą kasę od państwa, może by państwo wyjaśniło wreszcie - jaki?

Tu dochodzimy do kwestii państwowej komisji do spraw pedofilii, której działanie jest kolejną nużącą i skandaliczną farsą.
Czytaj także: Oto, jak działa komisja ds. pedofilii. Dziennikarze prześwietlili ich luksusy
Możemy się oczywiście pośmiać przez łzy z gigantycznych zarobków jej członków, w wysokości ponad 12 tysięcy złotych, limuzyn, zwrotu wydatków służbowych, tytułu ministrów i licznych przywilejów, o wypasionej siedzibie nie wspominając, przy kompletnym i kompromitującym braku efektów. Śmiech zamiera jednak na ustach, gdy uświadomimy sobie, że po po pierwsze to my, podatnicy za to wszystko płacimy, sami nierzadko w dobie koronawirusa i załamania rynku, nie mając co do garnka włożyć, a po drugie, i może nawet ważniejsze - wzmaga to poczucie bezkarności i prawdopodobnie agresję i bezczelność pedofilów i zwiększa zagrożenie, któremu podlegają niewinne dzieci.

To że Kościół nigdy nie uznał cierpienia ofiar księży pedofilów i nie zwrócił się do nich z należytym szacunkiem, który nie powinien polegać na gadaniu, tylko na wypłaceniu olbrzymich odszkodowań i zapewnieniu pomocy prawnej, psychologicznej i każdej innej i na publicznych przeprosinach i uznaniu swoich win, jest skandalem i wielką winą także państwa polskiego.

Czytaj także: "Śmiertelny konflikt" podzielił biskupów. Oto prawda o tym, jak Niemcy reagują na aferę pedofilską

Ponieważ jeśli Kościół nie ma wystarczająco wiele motywacji i wstydu, żeby zachować się przyzwoicie i zgodnie z prawem, państwo powinno go do tego zmusić i sprawić, żeby hierarchom odechciało się śmiać ofiarom w twarz. Tymczasem państwo PiS umywa ręce od pedofilii w Kościele dokładnie tak samo jak hierarchowie - pozorując działania, a tak naprawdę robiąc wszystko, żeby pedofile czuli się bezpiecznie. I ja bardzo chcę wiedzieć: dlaczego?