Skrzynecka zaprzecza efektowi jojo. "Namęczył się, by zrobić mi jak najbrzydsze zdjęcie"
Katarzyna Skrzynecka tłumaczy się z niekorzystnych zdjęć z teatru, które obiegły sieć w ostatnich dniach. Gwiazda twierdzi, że efekt jojo jej nie dotyczy. Oskarża fotografa o celowy wybór jak najbardziej niekorzystnych kadrów. "Długo musiał bidulek szukać, by skompilować jak najbrzydsze ze zniekształconą sylwetką" – przekonuje aktorka.
Kilka dnia temu 50-latka wrzuciła na Instagram zdjęcie kubka pełnego kolorowych warzyw, podpisując, że jest to jej śniadanie. Fani aktorki od razu zaczęli dopytywać, czy się głodzi i znowu wróciła na drakońską dietę, bo porcja posiłku była wyjątkowo mała.
Aktorka oburzyła się i odpowiedziała ostro, przekonując, że to pomówienia. Na dowód tego zamieściła obszerny wpis opatrzony zdjęciem w czerwonym golfie, które ma udowadniać, jak wygląda aktualnie.
Katarzyna Skrzynecka udowadnia, że nie wróciła do starej wagi
"Kilka dni temu zamieściłam zdjęcie słonecznych warzyw, bo były piękne, smaczne i kolorowe. I oto gazetki bulwarowe i portaliki dla sfrustrowanych plotkar zaczęły prześcigiwać się w sensacyjkach z cyklu "Skrzynecka w depresji, na drakońskiej diecie walczy z efektem jojo!!". OJOJOJOJ!! JOJOJOJO!!!" – napisała gwiazda."Do tego jakiś fotograf namęczył się przeokrutnie, by zrobić mi na scenie teatru, jak najbrzydsze się uda zdjęcie, skulonej w kułak na schodkach scenografii. Dłuuugo musiał bidulek szukać, by skompilować jak najbrzydsze ze zniekształconą sylwetką" – podsumowała na Instagramie.