"Co to ma być?". Skandal wokół programu szczepień, 30-letni nauczyciele przed seniorami

Katarzyna Zuchowicz
Dawno wokół szczepionek nie było takiego poruszenia, jakie wywołała informacja o szczepieniu nauczycieli akademickich. Wielu Polaków jest oburzonych. Uczelnie są zamknięte, studenci mają zajęcia online do końca roku akademickiego, padają pytania, jaki jest sens szczepić ich teraz. Tym bardziej, że seniorzy wciąż nie mogą doczekać się na swoją kolej.
Do 3 marca nauczyciele akademiccy mogą rejestrować się na szczepienia. Nie wszystkim się to podoba, przeciwnicy wskazują, że uczelnie do października 2021 pracują zdalnie. Fot. Grażyna Marks / Agencja Gazeta


Ta sprawa podzieliła Polaków trochę jak szczepienie artystów w ostatnich dniach grudnia. Wiele osób uważa, że to kpina i niesprawiedliwość, bo skoro uczelnie są zamknięte, a wykładowcy i studenci do października pracują online, to nie są w grupie ryzyka i mogą jeszcze poczekać.


"Jaki jest sens szczepienia wykładowców, skoro nie ma planu powrotu do zajęć stacjonarnych w tym roku akademickim?" – rozlegają się dziś pytania w internecie. Sprawę łatwo ocenić emocjonalnie, na pewno bulwersuje wielu ludzi i budzi kontrowersje. Ale wykładowcy też mają swoje racje.

Seniorzy czekają na szczepienia


Przypomnijmy, zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji i nauki, które opublikowano 26 lutego w Dzienniku Ustaw, od 27 lutego do 30 września 2021 r. zajęcia na uczelniach są prowadzone w formie zdalnej.

I tu pojawia się paradoks, który po ludzku wielu Polaków kłuje w oczy. A może przy okazji przelała się jakaś czara goryczy? W całym kraju na szczepienia wciąż czekają osoby starsze i schorowane, które – trzeba podkreślać w nieskończoność – są w grupie ryzyka i miały być szczepione w pierwszej kolejności. Nie ważne, że inną szczepionką niż nauczyciele. Ważny jest fakt. Seniorzy od tygodni czekają na telefon czy smsa w sprawie terminu i nic, cisza. Ile takich osób znacie w swoim otoczeniu?

"Moi rodzice 90 i 82 lata. Niezaszczepieni", "Moi rodzice (73 i 76 lat) wciąż nie mogą się doczekać na termin szczepienia", "Kompletnie niezrozumiała decyzja, moi rodzice też czekają", "Zupełnie bez żenady, a moja 80-letnia babcia wciąż czeka na 1 dawkę"– to tylko niektóre z reakcji w mediach społecznościowych na wiadomość o szczepieniu nauczycieli akademickich. Jeden z użytkowników Twittera pisze na przykład: "28 grudnia 2020 r. rejestrowałem się na szczepienie ...grupa ZERO. Jest 2 marzec. Nawet pierwszą dawką nie jestem zaszczepiony. I kogo to obchodzi".

– Mnie szlag trafia. Zarejestrowałam się w styczniu. Tyle czasu mija i nic się nie dzieje – słyszę od znajomej, 74-letniej osoby. W jej rodzinie jeszcze nikt w podobnym wieku nie został zaszczepiony. Wszyscy czekają.
O tym, że uczelnie są puste, a nauczyciele akademiccy szczepią się przeciwko COVID-19, jest głośno od lutego.

Zgodnie z decyzją rządu, kolejna grupa nauczycieli oświaty, nauczyciele akademiccy oraz inne osoby prowadzące zajęcia na uczelniach mogą rejestrować się na szczepienia do 3 marca. "Rada Medyczna przy premierze zarekomendowała szczepionkę AstraZeneca dla osób od 18. do 69. roku życia" – podał rząd. A to oznacza, że szczepić się mogą również osoby dużo młodsze. I tu wyłania się kolejna kwestia, która bulwersuje sporo Polaków. Zwłaszcza, gdy porównują sytuację do szczepienia seniorów.

"To jest chore! Moja 30-letnia szwagierka nauczycielka, żadnych chorób zaszczepiona tydzień temu! Moi rodzice 70 nie zaszczepieni, w zeszłym tygodniu dostali telefon i ich termin szczepienia zabukowany przez sławetną infolinię przesunięty na koniec marca!" – pisze jedna z użytkowniczek Twittera.

Nauczyciele akademiccy pracują zdalnie


Oczywiście chodzi o szczepionkę AstraZeneca, która od początku wzbudzała wiele wątpliwości wśród nauczycieli, a nie o Pfizer/BioNTech, którą są szczepieni seniorzy. To dwie zupełnie różne kwestie, ale cała dyskusja wokół nich pokazuje, do jakich absurdów właśnie doszliśmy.

– Mnie AstraZeneca nie dotyczy, więc się nie denerwuję. Czekam na swoją kolej, tylko bardzo chciałabym wiedzieć, dlaczego AstraZeneca jest dobra dla nauczyciela w wieku 69 lat, a dla osoby 70-letniej już nie? Dlaczego ich mogą szczepić tą szczepionką, a innych nie? Niech podadzą, na czym polega różnica – słyszę od osoby 70+.

W sieci pojawiły się porównania do pracowników dyskontów, którzy codziennie mają kontakt z setkami klientów i o szczepieniach mogą tylko marzyć. "Jak to nazwiecie? Pani z Biedronki ma 60 lat. Codziennie widuje z 1000 osób. Nie ma dla niej szczepionki. Wykładowca dziennikarstwa, filozofii, historii lat 35, od roku nie widział studenta, uczelnie zamknięte do 10. 2021 chwali się, że już zaszczepiony. Co to ma być?" – pyta na Twitterze Michał Janczura, reporter TOK FM. Pod jego wpisem rozgorzała burzliwa dyskusja. "Nie rozumiem kto wpadł na pomysł, by jako jedni z pierwszych szczepieni byli ludzie pracujący zdalnie, którzy nie są w żadnej grupie ryzyka" – bronił swojej opinii dziennikarz.

Reakcje nauczycieli


Nauczyciele akademiccy się szczepią. I podobno jest duże zainteresowanie. "Dzisiaj szczepili się nauczyciele z Uniwersytetu Wrocławskiego. wyrazili niemal wszyscy uprawnieni" – informowała w ostatnich dniach wrocławska "Wyborcza". Część z nich żywiołowo reaguje na zarzuty w sieci. Przekonują, że jeśli oni nie skorzystają, to szczepionka przepadnie, że od ich zaszczepienia zależy powrót studentów na uczelnię, a uderzanie w nich to społeczny ostracyzm.

Ale są też tacy, którzy wymownie postanowili odmówić szczepienia. "Sam odmówiłem szczepienia w tej rundzie, bo nie widzę tytułu do pierwszeństwa. Prowadzenie zajęć ze studentami nie naraża bardziej niż praca na kasie czy w recepcji hotelu – zwłaszcza że zajęcia w przewidywalnej przyszłości będziemy prowadzić online. Zamiast tytułu do pierwszeństwa widzę klasowy przywilej. Dlatego z niego nie korzystam" – zareagował na Facebooku dziennikarz Wawrzyniec Smoczyński, dyrektor Programu Nauk Społecznych na Uniwersytecie SWPS. Na początku zaznaczył, że tym wpisem narazi się wielu przyjaciołom i pewnie tak się stało.

Niektórzy mu gratulowali, ale inni bronili szczepień.
Reakcja internautki

"Zastanawiałam się przez kilka godzin, czy zapisać się na szczepienie czy nie. (...)w końcu zdecydowałam, że tak. Ten przywilej zamierzam odrobić - i na uczelni i poza nią. O dopisaniu nas do szczepienia nie zadecydowały fory klasowe, ale możliwości organizacji, rząd stał się ofiarą europejskiego trollingu AstryZeneki. Nie dało się szybko zorganizować szczepienia dla pracowników np. sklepów - a uczelnie były w stanie podesłać listy w ciągu kilkadziesiąt godzin jako przedłużenie szczepień nauczycielskich".

"Ale nie widzę zasadności szczepienia "nauczycieli akademickich oraz innych osób prowadzących zajęcia na uczelniach" w grupie 1" – stwierdził Smoczyński.

System szczepionkowy i luki


– Większość nauczycieli jednak jest za szczepieniami. Zajęcia odbywają się zdalnie do października, ale z nadzieją, że szybciej uda się to zmienić. Nauczanie zdalne jest zalecane, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest mniej wartościowe niż tradycyjne spotkanie wykładowcy ze studentami. Ciągle liczymy na odwołanie tej strasznej decyzji dotyczącej całego semestru. Liczymy, że trzecia fala może się nie rozkręci, może moglibyśmy wrócić do normalnego nauczania – reaguje w rozmowie z naTemat prof. Zbigniew Nęcki, dziekan Wydziału Psychologii i Nauk Humanistycznych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

Sam jeszcze się nie zaszczepił, choć, jak podkreśla, jako wykładowca i jako senior już dwa razy powinien zostać zaszczepiony. Zgadza się z reakcjami, które czytam mu z internetu. Przyznaje, że nieszczepienie innych nie jest całkiem w porządku.

Jednak zaznacza też, że nauczyciele akademiccy nie tylko prowadzą zajęcia online. – Są jeszcze egzaminy, kolokwia, spotkania, konsultacje. Fizycznie także spotykamy studentów. Nie wszystko odbywa się tylko online, ale w mniejszej skali niż do tej pory – mówi.

Na to samo wskazują inni wykładowcy w sieci. "U mnie chemicy mają wszystkie laboratoria na uczelni a i moje zajęcia mają być w części online a w części na uczelni, bo tak dziekan zadecydował" – dzielą się swoimi doświadczeniami.

Wszystkim zależy, by studenci – tak jak uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych – jak najszybciej wrócili do normalnej pracy.

– Nasze systemowe rozwiązania mają całą masę luk, w których nie mieszczą się rozmaici ludzie i to jest problem. Deklaracje i chwalebne rozwiązania są dobre teoretycznie, a praktycznie jesteśmy w dużym nieładzie i trochę bezhołowiu. System szczepionkowy jest ok, ale nie funkcjonuje całkiem skutecznie – zwraca uwagę prof. Nęcki.

Bez względu na emocje, szczepienie nauczycieli akademickich tylko unaoczniło problem. Dla wielu to dowód na to, jak działa i do jakich absurdów prowadzi system szczepień. Bo gdyby nie to, że wielu seniorów wciąż nie jest zaszczepionych, dziś nikt na wykładowców pewnie nie zwracałby uwagi.
Czytaj także: Chińskie szczepionki mogą trafić do Polski. Duda rozmawiał z Xi Jinpingiem